Rozdział 2

94 9 9
                                    


''Buntownicy''

Od czasu mojego zamknięcia minęły dwa miesiące. Mimo, że rutyna doprowadzała mnie do szału, nie postradałem zmysłów jak kolega z dwójki. Ciężka harówka i breja, był to codzienny widok w tym pierdlu. Strażnicy mieli robić każdemu pranie mózgu, by zapomniał kim jest i dla kogo walczy. Po czymś takim człowiek trafiał do ich armii. Ludzie, którzy nie słuchali pozostawali tutaj dożywotnie rozbijając kamienie. Stąd dorośli na wybiegu. Mój towarzysz nie co wyluzował, rozmawia, uśmiecha się, ale jedna rzecz bardzo mnie martwi. Pokazuje to jak dobry jest w walkach, przez co mogą go zabrać w każdej chwili. Wciąż prawie nic o nim nie wiem, dziwi mnie to, że chodzi bez butów. Chciałem zapytać, jednak zawsze o tym zapominam. Parę dni temu na naszym piętrze rozdawali zwierzaki, po jednym na celę. Trafił nam się Gori - uszy rysia, koci łeb, postawa myśliwskiego psa i ten granatowo szary kolor. Potem czekało nas szkolenie, odbywało się ono na zewnątrz. Pokazywali nam jak przywołać naszego stworka i jak zamknąć go w krysztale. Przy treningu było sporo śmiechu, gdy zwierz ugryzł jakiegoś rekruta. Przez chwilę można było poczuć się jak na koloni, jednak ten czar szybko prysł gdy zamknęli wszystkich z powrotem do celi. Rozmowy jednak nie cichły. Spojrzałem na Ika, u nas jak zwykle panowała cisza.

- No co? - Zapytał po dłuższej chwili.

- Masz taki śmieszny wyraz twarzy. - Zaśmiałem się zaraz potem dodając. - Świetny dzień, prawda? - Położyłem się na łóżku, biorąc ręce za głowę. Wtedy on wstał.

- Czy ty tego nie widzisz? - Jego wyraz twarzy skrzywił się z lekka. Podszedł do mnie bliżej opierając się o metalową krawędź łóżka, stał tuż nade mną. Patrzył na mnie strasznym spojrzeniem.

- Nie wiem o czym mówisz? - Odparłem zdziwiony jego zachowaniem.

- Chcą nas przekonać do siebie robiąc te wszystkie rzeczy, to część ich planu. - Wrócił na swoje miejsce.

- Nie bredź. - Przewróciłem oczami.

- Idioto ! - Krzyknął jednocześnie uderzając się ręką w czoło. - Jesteś ślepy, czy co?! - Mówił dalej nie zniżając głosu. - Niby po co mieliby umilać nam czas dając zwierzaki, lub nie zmuszać nas do pracy i te całe występy na stołówce ! Nie wydaje ci się to dziwne?

W końcu zrozumiałem co miał na myśli. - Masz rację. - Odparłem krótko, siadając.

- Więc co zamierzasz zrobić? - Zapytał gdy się zamyśliłem. Westchnął głęboko po czym trącając mnie zapytał jeszcze raz. - Pytam co zamierzasz z tym zrobić?!

- Dlaczego akurat ja?

- Ponieważ nikt inny nie kiwnie palcem.

Zdmuchnąłem kosmyk włosów z twarzy jednocześnie słuchając go uważnie. - Zaraz coś wymyślę, daj mi tylko trochę czasu.

Kiwnął na to głową kładąc się spać. Minęło sporo czasu, zrobiłem się senny jednak wpadłem na pomysł. I tak oto narodził się genialny plan, nadzieja ludu ! Po tak długim rozmyślaniu przysnęło mi się. Przez kolejne dwa tygodnie obserwowałem straż i przy okazji podkradałem broń. Było jej tak wiele, że mógłbym zrobić tu prawdziwy arsenał. Problem tylko z chowaniem tego wszystkiego, przecież co jakiś czas przychodziła inspekcja. Najlepszym miejscem było drzewo przy głównym dowództwie, kiedyś ktoś planował zamach, wykopano tam dziurę i tunel. Jednak próba ta nie powiodła się, strażnicy mający zadanie zakopać podziemia byli zbyt leniwi, zakryli dziurę metalową blachą przybijając ją małymi gwoździami. Dziś skończyła się moja ostatnia obserwacja. Wynik oczywiście pozytywny, wyznaczyłem dzień, a był to czwartek w godzinach od 11 do 14. Na placu nie ma wtedy żywej duszy. Teraz wystarczy poczekać te trzy dni.

W Cieniu Księżyca - X Zawieszone/Edytowane W Nowej Historii Na Profilu XOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz