Rozdział 21

17 2 10
                                    


''Przeżycie wiąże się z cudem''


Następnego dnia, jak nie dalszego obudził mnie tępy ból głowy. Leniwie otworzyłem oczy, nie mając ochoty przeżywać kolejnego ciężkiego dnia tutaj.

''Czekaj, wróć... ja żyję.'' - Uświadomiłem sobie po chwili dotykając rękoma czegoś miękkiego i jednocześnie szorstkiego.

Obraz dopiero zaczynał się wyostrzać, gdy próbowałem wybadać całą sytuację. Nareszcie było mi ciepło, być może to przez słońce, które było już w zenicie. Patrząc w niebo mogłem określić, że było już popołudnie. Pierwszy raz od tak dawna przespałem tyle godzin, bez strachu, że ktoś czyha na moje życie i bez koszmarów wybudzających mnie po zaledwie kilku minutach.

Wypocząłem, lecz dalej byłem głodny, co i tak osłabiało znacznie mój organizm.

Dodatkowo okazało się, że niezupełnie wyszedłem dobrze na tym, że nie uciekłem, gdyż widząc już wszystko wyraźnie zobaczyłem na sobie ogromną łapę bestii. Prawdopodobnie była to ta sama, która poprzednim razem mnie uderzyła, przez co straciłem przytomność. Ten fakt wywołał ciarki na całym moim ciele oraz przerażenie, przez które zacząłem się trząść.

Drapieżnik otworzył wielkie żółte oczyska, wybudzając się tym samym ze snu i patrząc na mnie ziewnął otwierając szeroko swoją paszczę, w której mieściły się trzy rzędy ostrych zębów oraz te dwa największe, najbardziej wystające.

Chciałem wyrwać się z jego żelaznego uścisku, jednak na marne, bo gdy tylko zrozumiał, że chcę sobie pójść, przycisnął mnie mocniej do siebie z głośnym przerażającym pomrukiem.

''Dlaczego jeszcze mnie nie pożarł? Może nie był głodny.'' - Rozmyślałem, jednocześnie czując się jak jego zabawka.

Westchnąłem głośno, na co wielki kot zareagował gwałtownym podniesieniem swoich uszu.

Położyłem obie dłonie na obejmującej mnie kończynie, z lekkim zdenerwowaniem obserwując uważnie jego reakcję.

Nie wyglądał na złego mimo swojego przysposobienia, a wręcz jego zachowanie wskazywało na to, że jest całkiem zrelaksowany.

Strach powoli opadał, lecz mimo wszystko nie chciałem jeszcze sprawdzać, co mogłoby się stać przy jakimkolwiek szybszym ruchu. Głaskałem go bardzo delikatnie, by nie rozmyślił się w sprawie tego, że nie jestem jego pożywieniem.

Podskoczyłem z lekka, gdy okazało się, że potwór ten potrafi mruczeć.

''Może jednak nie jesteś taki zły.'' - Pomyślałem patrząc w jego ślepia.

Chwila ta została przerwana całkowicie niespodziewanie, gdy stwór zerwał się na równe nogi zostawiając mnie na ziemi. Zdziwiłem się wstając, ponieważ kirker wielkości dużej chałupy pobiegł gdzieś, demolując przy tym drzewa znajdujące się przed nim.

Stałem, obserwując jak czubek jego ogona znika w gęstych zaroślach.

Zwierz zachowywał się podejrzanie, przez co pomyślałem sobie, że robi to wszystko, by zatrzymać mnie właśnie w tym miejscu, żeby zawiadomić resztę stada. Być może nawet teraz pobiegł by to zrobić. Rozejrzałem się nerwowo po otoczeniu, nasłuchując przy tym otaczających mnie dźwięków. Na całe szczęście ciszę przerywał tylko śpiew ptaków i rechot żab.

Miałem wystarczająco dużo czasu, by cofnąć się do jaskini i schować się w jej najgłębszym zakamarku.

Czując narastający niepokój zebrałem z krzewu trochę jagód i ponownie wszedłem do kamiennej groty. Szedłem dłuższy czas, nim postanowiłem usiąść wygodnie na jednym z większych głazów znajdujących się w środku.

W Cieniu Księżyca - X Zawieszone/Edytowane W Nowej Historii Na Profilu XOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz