Rozdział 15

26 2 5
                                    


''Potwór z Jeziora Pamir''


Gdy ostatecznie udało mi się zebrać, zszedłem na dół po schodach. Przetarłem zmęczone oczy, ziewnąłem jeszcze z dwa razy, po czym wyszedłem przed dom.
Moim oczom ukazało się wczorajsze pobojowisko, zniszczony ogród i popękana ziemia. Starałem się nie patrzeć na to wszystko, jednak było to silniejsze ode mnie.
- Rex idziemy. - Powiedział machając ręką, bym poszedł za nim.
Skierowałem więc krok w tamtą stronę, podążając za ojcem. Szybko opuściliśmy wioskę, przenosząc się na pole treningowe tuż za murami przy niewielkim bagienku.
Wbite w glebę manekiny pozorowały przeciwników, to był mój pierwszy raz, kiedy mnie tu zabrał. Zawsze słyszałem tylko, że jestem jeszcze za młody i za mały.

- Chcę byś złożył mi obietnicę. - Powiedział nagle przerywając ciszę.

- Dobrze, zrobię wszystko, co każesz. - Odparłem z szacunkiem stając u jego boku.
- Obiecaj mi, że jeśli znajdziesz zabójcę Eli... to wymierzysz mu słuszną sprawiedliwość.
- Obiecuję. - Odpowiedziałem zaciskając mocno zęby.
- Wytrenuję cię na silnego wojownika, byś nigdy już nie przegrał. - Położył dłoń na moim ramieniu po czym dodał.-Twoim obowiązkiem od tej pory jako łowcy z Krainy Pioruna będzie chronienie słabszych kosztem siebie. Oto twoja droga.

- Zrozumiano. - Uniosłem wzrok ku niebu biorąc jego słowa głęboko do siebie.

- Także dziś przećwiczymy twoją zwinność i szybkość. Twoim pierwszym zadaniem będzie slalom pomiędzy manekinami.

Skinąłem głową i ruszyłem starając się osiągnąć maksymalną prędkość. Zajęło to kilka długich sekund nim skończyłem.

- I jak?
- Słabo, nie wyrabiasz się na zakrętach i wiem, że mógłbyś zrobić to szybciej. Czuję, że szybkość nie będzie raczej twoją najmocniejszą cechą.
- Starałem się. - Wymruczałem pod nosem.
- Trudno, sprawdzimy zwinność.
- Co mam zrobić?
- Zadanie jest takie samo, tylko z małym dodatkiem lecących w ciebie różnych przedmiotów. - Uśmiechnął się lekko, przewracając grubą księgę w rękach.

- Będziesz miotał we mnie książkami? - Zaśmiałem się.

- Uwierz, wiedza też potrafi boleć.

Skrzywiłem się lekko ustawiając się na lini startu.

Zagwizdał i wtem ruszyłem.
Biegnąc unikałem całkiem sprawnie ciężkich ksiąg, jednak gdy w grę weszła lżejsza amunicja w postaci starych śmierdzących butów oberwałem w nogę.
Po mimo tego nie zatrzymałem się. Byłem już przy samym końcu toru, gdy nagle w twarz strzelił mnie pantofel o koszmarnym zapachu podobnym do świńskiego obornika.
Przewróciłem się pod wpływem odoru damskiego zużytego obuwia. Nie zostało mi nic poza doczołganiem się do mety, tak też zrobiłem unikając pozostałych bomb gazowych.

- Nawet nieźle. - Pochwalił mnie śmiejąc się do łez. - Teraz przejdziemy gdzie indziej.

- Gdzie? - Zdziwiłem się, gdyż chciałem zostać tu jeszcze przez chwilę. Plac był dobrze wyposażony, aż szkoda było go opuszczać.

- Pójdziemy na bardziej zaawansowany teren, dokładniej nad jezioro Pamir.

Oczy zaświeciły się mi z podekscytowania słysząc słynną nazwę zakazanego bajora. Tam też zabraniano mi chodzić.
Otrzepałem się, wstając i będąc od razu gotowym do dalszej drogi.
Przeszliśmy przez most, który nie wyglądał nazbyt stabilnie. Był bowiem wygryziony przez szkodniki i nie miał paru desek. Poręczą była gruba ciemnożółta lina, która ratowała całą tę konstrukcję.
Schodząc z trzęsącego się przejścia odetchnąłem głośno.
Minęliśmy piaszczystą polanę, a następnie kilka opuszczonych chat. Nikt nie wiedział, kto tu mieszkał, ani czemu ulokował dom w tak dziwnym miejscu. Okolica ta owiana była tajemnicą.

W Cieniu Księżyca - X Zawieszone/Edytowane W Nowej Historii Na Profilu XOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz