Rozdział 3

82 6 9
                                    


''Wspomnienie''


Mając dość tego milczenia zapytałem kierując wzrok na niego.

- Czemu... powiedziałeś coś takiego?

Nie odpowiedział, pewnie nie domyślił się o co mi chodzi. - Wtedy na polu bitwy. - Dodałem wyjaśniając.

- Wiesz... byliśmy kwita, nie potrzebnie mnie ratowałeś... - Chyba nie chciałeś tam... - Przerwałem mu, również nie kończąc swojego zdania, na szczęście zrobił to za mnie.

- Umrzeć? - Schylił głowę lekko się uśmiechając. - Uwierz to by było dla mnie najlepsze.

- Żartujesz prawda? - Podniosłem ton głosu. - Musisz żyć, podążać za przeznaczeniem.

- Nie znasz mnie więc nie oceniaj ! - Krzyknął zaciskając zęby.

- Więc powiedz mi więcej, jesteś księciem ...

- Nie nazywaj mnie tak ! - Szarpnął mocno za kołnierz mojej koszuli. Jego spojrzenie w jednej chwili stało się straszne, jakby przez moment to nie był on tylko ktoś zupełnie mi obcy.

- Spokojnie. - Zdjąłem z siebie jego łapy trzymając je mocno. - Obiecałeś, że mi powiesz co stało się tego dnia, dnia w którym się poznaliśmy. - Czując, że jego palce leżą już luźno, puściłem go.

- Pamiętam. - Powiedział tym razem dużo spokojniej. - Musiałbym jednak zacząć od początku. - Przygryzł dolną wargę.

- Nie krępuj się. - Wlepiłem w niego wzrok.

Oddychał głośno, jak by zbierając się do tego mentalnie. Minęło parę długich minut nim zaczął. - Miałem wtedy 10 lat i opiekowała się mną matka, za to dla ojca nigdy nie istniałem, przynajmniej tak się zachowywał. Wiedziałem, a wręcz czułem to, że żywił do mnie głęboką nienawiść. Działało to w dwie strony. Gdyby nie ona... byłbym taki samotny. - Kąciki jego ust lekko uniosły się na chwilę do góry. - Jednak to... zdarzyło się w zimę. Poranek był taki cudowny, a z zewnątrz dochodziły śmiechy innych dzieci. Zapytałem wtedy, czy też pójdziemy się pobawić? - Mówił z trudem, jednak słuchając go czułem jakby opowiadał wydarzenie, które przeżył wczoraj. Minęło kilka lat, a on pamiętał wszystko, każdy szczegół. - Kiwnęła głową i zawiązała mi czerwony szal na szyi wysyłając najpierw do sklepu. Byłem wtedy taki naiwny ciesząc się ze wszystkiego. Opuściłem dom zaledwie na parę minut, a gdy wróciłem... - Przerwał nagle wstrzymując oddech. Potrzebował dłuższej przerwy, po której mówił dalej. - Otwierając drzwi zobaczyłem krew, była dosłownie wszędzie. Wylana na ściany i podłogę, matka leżąca na ziemi z trupem jakiegoś mężczyzny. Nie oddychała... nie ruszała się... krzyczałem jednak nikt nie przyszedł zobaczyć co się dzieje, zupełnie jakby ktoś to wcześniej zaplanował... - Drżał, zamykając mocno powieki, jednak łzy i tak przedostały się na zewnątrz spływając po jego twarzy. Nie potrafiąc inaczej pocieszać ludzi przytuliłem go.

- Żałosne wiem. - Zaczął przecierać oczy, jakby płacz miałby być czymś nie naturalnym i złym.

- Wcale nie. - Przycisnąłem go mocniej do siebie, jednocześnie uważając na świeżą jeszcze ranę.

- Nie skończyłem jeszcze... nie wiesz jeszcze dlaczego... - Przełknął ślinę.

- Domyślam się, nie musisz kończyć.

- Źle myślisz. - Odsunął mnie od siebie. - Nim skończyłem te 11 lat musiałem służyć swojemu ojcu, traktowany jak niewolnik często obrywałem, niemal codziennie. Nie potrafiłem się przed nim obronić. Kazał mi ubierać sukienki, takie jak mają pokojówki, nie wiesz jakie to było dla mnie bolesne i upokarzające ! Służba współczuła, jednak zabraniano im się do mnie zbliżać, głupie bały się że wylecą z roboty. Chcąc w końcu od niego uciec, zostałem złapany i pobity do stanu, w którym nie mogłem się nawet podnieść z ziemi. Gdy powoli odzyskiwałem siły stwierdził, że jestem mu nie potrzebny. Śmiał się, że mnie zabije... i gdyby nie ty... już bym pewnie nie żył.

W Cieniu Księżyca - X Zawieszone/Edytowane W Nowej Historii Na Profilu XOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz