Rozdział 26

24 2 17
                                    



''Pułapka''


Noc minęła na włóczeniu się w poszukiwaniu swojego miejsca, gdzie żaden z nieproszonych gości nas nie znajdzie.

Jedne jaskinie miały za małe wejścia, przez co tylko ja się mieściłem,a mój stwór pozostawał na zewnątrz. Inne lokalizacje wyglądające na odpowiednie do wypoczynku posiadały jedną dość problematyczną wadę w postaci właściciela, który niezbyt chętnie chciał dzielić się swoim siedliskiem. Byliśmy zmuszeni odejść od cudzego terytorium wielokrotnie.

Idąc wzdłuż rzeki z brakiem nadziei natrafiliśmy wreszcie na coś dobrego.

Teren był wolny od lokatorów i mogliśmy bez oporów zmieścić się tam obaj, w dodatku zostawało jeszcze trochę przestrzeni.

Za pomocą pazurów oznaczyłem kamień podłużnym cięciem, by następnym razem, kiedy tu wrócę wiedzieć, że to należy do nas.Znacznie ułatwi mi to niepotrzebne błądzenie, w razie powrotu z próby badacza z odległego zakątka lasu.

Mając już załatwione wszystkie formalności mogliśmy w końcu zadbać o siebie.

Zatrzymaliśmy się nad potokiem, gdzie opatrzyłem rany kirkera, za pomocą ziół od badacza. Miał rację, że po zmieszaniu ich z wodą powstanie zielona masa, która była dość elastyczna.

Sakiewka opustoszała i wtedy zdałem sobie sprawę, że zużyłem wszystko na niego i nic nie pozostało dla mnie.

''Cóż...mówi się trudno.'' - Pomyślałem, uśmiechając się znikomo.

Mimo tak wielu godzin bez snu, można było powiedzieć, że mój humor był całkiem dobry.

Nie wiedziałem, czy to przez to, że wmówiłem sobie, że wygraliśmy tę walkę, czy może dlatego, że się skończyła.

-Zastanawiam się tylko, dlaczego nie atakowali magią... -Wyszeptałem, idąc w stronę wejścia do groty.

Przysiadłem na ziemi, a zwierz usiadł tuż za mną, by następnie pogrążyć się we śnie.

* * *


Z nadejściem świtu przeciągnąłem się, dopiero teraz czując, jak wszystkie moje mięśnie spinają się i bolą.

Rozpoczęła się moja druga doba bez snu.

Nie mogłem pozwolić sobie na odpoczynek, musiałem stale trzymać pion,by nie dać się zaskoczyć tym łotrom. Przecież mogliby bez problemu zabić mnie we śnie.

Wstając na równe nogi usłyszałem głośne burczenie moich trzewi.

-Jestem głodny... - Powiedziałem, lekko zdziwiony tym faktem.

Miałem wrażenie, że mój żołądek zaczął trawić sam siebie z braku pożywienia. Ogarnęło mnie uczucie potwornego łaknienia, którego wcześniej nie czułem.

Wyszedłem więc z jaskini i zacząłem się rozglądać.

W zasięgu mojego wzroku pojawił się słigun zajadający się trawą. Był tak skupiony, że nie widział żadnych zagrożeń.

''Los mi sprzyja.'' - Pomyślałem, zbliżając się do niego bardzo powoli.

Miałem już go na wyciągnięcie ręki, kiedy to niespodziewanie uniósł głowę i spojrzał na mnie.

Parę sekund wystarczyło, by moje jedzenie zniknęło, gdzieś w krzakach.

Westchnąłem głośno odgarniając włosy, które wtargnęły na moje oczy.

W Cieniu Księżyca - X Zawieszone/Edytowane W Nowej Historii Na Profilu XOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz