3

2.4K 56 22
                                    


Był nowy, słoneczny dzień. Pierwszy tego dnia obudził się Wiktor. Na twarzy mężczyzny pojawił się uśmiech przypominając sobie, że wczorajszej nocy doszli z Anią do porozumienia. Podparty na prawym łokciu wpatrywał się w śpiącą obok niego lekarkę. Była taka bezbronna, a jej uśmiech wskazywał na to, że śniło jej się coś miłego. Brunet, by obudzić ukochaną zaczął składać pocałunki na jej ustach. Kobieta powoli otworzyła oczy i gdy zobaczyła swojego ukochanego utwierdziła się w przekonaniu, że wydarzenia z poprzedniej nocy nie okazały się snem.

-Dzień dobry Pani Reiter- powiedział brunet i złożył na jej czole, krótki pocałunek

-Dzień dobry Panie Banach- odpowiedziała ze śmiechem kobieta- którą mamy godzinę?

-Zaraz będzie 09.00 - oznajmił z uśmiechem brunet

-No to co? Wstajemy na śniadanko i wracamy do Zosi?- zapytała blondynka, która po chwili wstała z łóżka i zaczęła kierować się w stronę łazienki 

-Tak, tak. Wstajemy.

Po dziesięciu minutach oboje znaleźli się w kuchni, gdzie mama Anki przygotowywała śniadanie.

-Dzień dobry dzieci- kobieta uśmiechnęła się szeroko, gdy zauważyła splecione dłonie lekarzy- zaraz kończę śniadanie. Siadajcie do stołu.

Podczas posiłku między nimi panowała cisza, którą przerwała Ania.

-Wiesz mamo, bo my  po śniadaniu musimy wracać do Warszawy, do Zośki, ale obiecuję Ci, że jeszcze przed świętami weźmiemy wolne i do Ciebie przyjedziemy na dłużej.- mówiła powoli blondynka, patrząc z wyczekiwaniem na twarz rodzicielki

-No, dobrze. Rozumiem, ale tak jak mówisz Aniu. Przed świętami chcę widzieć waszą trójkę u mnie. - powiedziała z uśmiechem kobieta - spakuję Wam troszkę domowego jedzenia- kontynuowała, a po chwili odeszła od stołu, zabierając talerze i szykując powoli zapasy jedzenia dla lekarzy

-To co ja idę pakować walizki.- powiedziała blondynka i zaczęła kierować się w stronę pokoju

-To ja Ci pomogę - dodał z uśmiechem brunet i ruszył za swoją ukochaną

Po pożegnaniu się z Danutą i zapewnieniu jej, że gdy dojadą do domu od razu zadzwonią zakochani byli w drodze powrotnej do Warszawy. Prawa dłoń Wiktora znajdowała się na udzie kobiety. Panowała między nimi przyjemna cisza, którą przerwał telefon Ani. 

-Halo?

-Aniu?! No gdzie wy z tatą jesteście?! Nie ma Was na noc, wstaję rano też pusto! Coś się stało?!- dla kobiety, było już wiadome, że Banach nie poinformował córki, że jedzie po blondynkę do Gdyni

-Zosiu słońce już wracamy do domu, za niecałą godzinkę powinniśmy być. Nic się nie stało. Opowiemy Ci wszystko na miejscu. - lekarka na tyle ile mogła starała uspokoić nastolatkę

-No dobrze. Kocham Cię i jedźcie ostrożnie. Pa- po usłyszeniu ostatnich słów wypowiedzianych przez młodą, do oczu blondynki napłynęły łzy

-Ja Ciebie też kochanie. Widzimy się w domu. Pa

Po zakończeniu połączenia, kobieta schowała telefon do torby i oparła swoją głowę o szybę, wpatrując się w mijany przez nich krajobraz. Cieszyła się, że Zośka ją zaakceptowała. Dziewczyna była dla niej jak córka. Lekarka nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła.

---------------------------------------------------------------------------------------------------

Gdy tylko para lekarzy przekroczyła próg mieszkania bruneta od razu powitała ich Zośka.

Całym sercem, aż do końca- AWIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz