29

1.7K 39 9
                                    

Był sobotni poranek. Brunet wszedł do sypialni i usiadł na łóżku obok ukochanej. Cieszył się, że wszystkie wyniki badań były dobre i kobieta mogła już wczoraj wrócić do domu. Lekko pochylił się nad nią, odgarnął kosmyk jej włosów, które opadały na jej twarz i pocałował ją delikatnie w czoło. Ona jedynie cicho zamruczała i odwróciła się na drugi bok, a on ruszył do kuchni w celu przygotowania śniadania. Mężczyzna kończył właśnie przygotowywać posiłek, kiedy poczuł oplatające go w pasie dłonie i ciepły oddech na szyi

-Już wstałaś ? – zapytał i odwrócił się twarzą do Reiter, która stała przed nim ubrana jedynie w jego koszulę

-Nie mogę spać, kiedy nie ma Cię obok – odpowiedziała i jeszcze mocniej wtuliła się w ciało lekarza

-Biedactwo, uważaj bo jak wrócę do pracy po urlopie, to popadniesz w bezsenność – zaśmiał się pod nosem

-No właśnie – zaczęła niepewnie – jeśli chodzi o pracę, wiesz może na którą godzinę zaczynam w poniedziałek ?

-Nie wracasz w poniedziałek do pracy – rzucił krótko

-Co ? Jak to ? – zapytała zdziwiona i od razu oderwała się od mężczyzny

-Nie denerwuj się – mówił z troską w głosie – jesteś po wypadku. Rozmawiałem z Michałem i oboje doszliśmy do wniosku, że Twój powrót do pracy to jeszcze zbyt wcześnie. Musisz dużo odpoczywać, dlatego też Sambor wypisał Ci zwolnienie i wracasz dopiero za dwa tygodnie. Nie możesz tak od razu wracać. Musisz być pełna sił

-Świetnie – kobieta podniosła głos – podjęliście decyzje beze mnie. Znowu nikt nie zapytał mnie o zdanie. No po prostu zajebiście. Czy ja mam w ogóle coś jeszcze do powiedzenia na ten temat ? Widzę, że znowu ktoś zaczyna decydować o moim życiu ! Świetnie, po prostu lepiej już chyba być nie mogło – blondynka ruszyła w stronę sypialni

-Anka ! – krzyknął Wiktor – a śniadanie ?

-Zjedz sobie sam, bo ja już straciłam apetyt - rzuciła przez ramię

Po wejściu do pomieszczenia kobieta trzasnęła drzwiami. Usiadła przed toaletką i spojrzała na swoje odbicie w lusterku. Po jej twarzy zaczęły płynąć łzy. Była zła zarówno na Wiktora, jak i na Sambora. Znowu ktoś podjął decyzję na jej temat nie uprzedzając ją wcześniej o tym. Kolejny raz poczuła się, jakby była w związku ze Stanisławem. On też decydował za nią, a później uznawał, że to wszystko dla jej dobra. Z drugiej strony wiedziała, że Banach chciał dla niej jak najlepiej i po prostu się o nią troszczył. Ona zapewne na jego miejscu zrobiłaby to samo. Zrozumiała, że może zareagowała zbyt gwałtownie, ale on też powinien ją zrozumieć. Jest lekarką, pracuje w ciągłym stresie, gdzie liczy się każda sekunda i nie jest dla niej tak łatwo przestawić się z ciągłego biegu w spokojne dwa tygodnie odpoczynku. Przetarła twarz dłońmi, ściągnęła koszulę mężczyzny i założyła swoje ubrania. Umalowała się i ruszyła w stronę kuchni. Zdziwiło ją, że nikogo w niej nie było. Kobieta wlała do swojego kubka kawy i postanowiła usiąść przy stole, jednak zauważyła stojącego na balkonie Wiktora. Odłożyła gorący napój na blat i podążyła w kierunku mężczyzny. Znała go już długo i zauważyła, że jest zdenerwowany. Najciszej, jak tylko mogła podeszła do niego i wtuliła się w jego plecy.

-Wiktor... - szepnęła cicho – masz rację. Nie powinnam teraz wracać do pracy. Po tym wszystkim dłuższy odpoczynek dobrze mi zrobi. To za duże ryzyko wrócić do tej adrenaliny tak szybko. Przepraszam... - w tym momencie brunet odwrócił się do ukochanej i spojrzał jej głęboko w oczy – Ale Ty też powinieneś mnie zrozumieć. Nie lubię, jak decyzję na mój temat są podejmowane za moimi plecami. Po prostu tego nienawidzę. Przecież wystarczyło tylko do mnie przyjść i na spokojnie ze mną porozmawiać na ten temat. Wiesz dobrze, że może nie od razu, ale z pewnością bym się zgodziła.

Całym sercem, aż do końca- AWIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz