4

2.3K 53 15
                                    

Od przeprowadzki Anny do domu Banachów minęły już dwa tygodnie. Między zakochanymi nie było jak na razie żadnych nieporozumień. Ze względu na to, że Wiktor nie mógł dostać urlopu, cała trójka musiała zrezygnować z wyjazdu do rodziców Anny. Ale w zamian za to para zaprosiła rodziców blondynki oraz rodziców bruneta na święta, które rozpoczynały się już jutro. Było sobotnie popołudnie. Ania wraz z Zosią przygotowywały na jutrzejszą wigilię potrawy, natomiast Wiktor pojechał na dworzec po rodziców kobiety. W pewnym momencie obie postanowiły zrobić sobie przerwę w gotowaniu i usiadły razem na kanapie.
-Wiesz Aniu czuję, że te święta będą magiczne. Po raz pierwszy spędzimy je w takim gronie. Będzie tata, dziadkowie, twoi rodzice, ale przede wszystkim będziesz ty... osoba, której przez tyle lat mi tak strasznie brakowało. Cieszę się, że jesteś z nami i liczę na to, że już na zawsze z nami będziesz, bo bardzo mocno Cię kocham Aniu - po twarzy dziewczyny zaczęły płynąć łzy. Anna również nie kryła swojego wzruszenia.
-Zosiu ja też bardzo się cieszę, że mogę spędzić te święta z wami, z osobami, które naprawdę kocham. Dzięki wam w końcu czuję się bezpieczna - blondynka przysunęła się do dziewczyny i mocno ja przytuliła - ja też Cię kocham słoneczko - szepnęła jej na ucho - i obiecuję Ci, że mimo wszystko, co by się w życiu nie stało zawsze możesz na mnie liczyć bo już zawsze będziesz dla mnie bardzo ważną osobą - po tych słowach lekarka pocałowała dziewczynę w czoło. Była bardzo wzruszona słowami Zosi. Nie spodziewała się, że jest dla dziewczyny, aż tak ważną osobą. Po niedługim czasie obie znowu zabrały się do gotowania. Była godzina 16.00, kiedy próg mieszkania przekroczył Banach wraz z rodzicami swojej ukochanej.
-Aniu, Zosiu już jesteśmy - zawołał z korytarza, a dziewczyny od razu ruszyły przywitać się z gośćmi
-Dzień dobry mamo, przepraszam, że nie przyjechaliśmy, ale Artur poszedł na zwolnienie lekarskie i ktoś musiał go zastąpić i po prostu...
-Kochanie nie musisz się tłumaczyć - przerwała jej matka - My z tatą doskonale to rozumiemy. Przecież nie będziemy się na Was gniewać jak małe dzieci -  uspokajała córkę Danuta
-Dziękuję - szepnęła ledwo słyszalnie blondynka
-Ja tylko wezmę państwa bagaże i zaniosę do waszej sypialni i zaraz wracam
-Chodźcie do salonu. Napijecie się czegoś? Kawy? Herbaty?

Pod wieczór, gdy wszystkie potrawy na jutrzejszą wigilię były już gotowe, i wszędzie było posprzątane rodzice blondynki poszli położyć się do sypialni, ponieważ byli zmęczeni po długiej podróży, a Zośka poszła do swojego pokoju poczytać książkę. Natomiast Anna z Wiktorem zdecydowali udać się na zimowy spacer do parku. Szli przez oświetlony latarniami park, trzymając się za ręce, co jakiś czas łącząc swoje usta w delikatnych i krótkich pocałunkach. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Rozumieli się doskonale. Ktoś, kto przechodził by obok nich i na nich zerkał, mógłby pomyśleć, że są starym, dobrym małżeństwem. Usiedli na ławce, koło stawu. Siedzieli przytuleni do siebie i wpatrywali się w księżyc. Ciszę panującą między nimi przerwała blondynka.
-Wiesz kochanie. Zosia mnie dzisiaj bardzo wzruszyła - zaczęła i spojrzała w oczy bruneta
-Tak? A czym?
-Powiedziała, że bardzo się cieszy z tego, że z Wami jestem, że bardzo mnie kocha i chciałaby, żeby było już tak zawsze - Annie na samo wspomnienie słów Zosi zaczęły płynąć łzy
-To piękne co powiedziała. Musisz wiedzieć, że ona zawsze mówi szczerze, szczególnie jeśli chodzi o uczucia. Cieszę się, że Cię ma. Przez tyle lat od śmierci Eli starałem się jej dać, co tylko będzie potrzebowała, ale to nie było wszystko. Ona potrzebowała kobiecej ręki, kogoś kto ją dobrze wysłucha, zrozumie, dobrze doradzi w babskich sprawach. Ty jej to właśnie dałaś. Wiesz może ona nie chce Ci jeszcze tego powiedzieć, ale ja widzę, że jesteś dla niej jak matka, której jej przez tak długi czas brakowało. Właśnie tak Cię traktuje, jak matkę. Zobaczysz, że jak tylko będzie gotowa to Ci to powie. - mężczyzna posłał kobiecie szeroki uśmiech, przytulił ją do siebie i pocałował w czoło
-Ona też jest dla mnie bardzo ważna, z resztą oboje jesteście dla mnie ważni. Ja ją traktuję, jak własną córkę i kocham ją nad życie... - wyznała kobieta
-Naprawdę cieszę się, że się tak bardzo polubiłyście.
Siedzieli tak jeszcze chwilkę, po czym uznali, że będą powoli wracać do domu. W pewnym momencie Banach zauważył, że kobieta zaczęła się trząść z zimna, więc ściągnął marynarkę i zarzucił jej na plecy. Reiter w podziękowaniu wspięła się na palcach i pocałowała ukochanego.
-Bardzo mocno Cię kocham Wiktor - szepnęła
-Wiem. Ja Ciebie też.

Kiedy weszli do mieszkania była godzina 22.15. W domu panowała cisza. Wiktor po ściągnięciu butów i kurtki udał się pod prysznic, natomiast Anna skierowała się do pokoju Zosi. Zapukała do drzwi, lecz odpowiedziała jej jedynie cisza. Otworzyła je i zobaczyła śpiąca brunetkę, która trzymała w dłoni lekturę. Kobieta podeszła do łóżka, delikatnie zabrała z rąk nastolatki książkę i położyła ją na biurko. Przykryła dziewczynę kołdrą i ucałowała na dobranoc w czoło. Zgasiła światło, delikatnie zamknęła drzwi i ruszyła w stronę łazienki. Po wzięciu szybkiego prysznica Anna poszła do sypialni, gdzie w łóżku leżał już Wiktor przeglądając coś w telefonie. Gdy zauważył wchodzącą do pomieszczenia kobietę, zablokował ekran i odłożył urządzenie na stolik nocny.
-Co tak długo cię nie było? Zaczynałem się martwić.
-Byłam u Zosi na chwilkę, a później wzięłam szybki prysznic.
Blondynka wsunęła się pod kołdrę i mocno przytuliła się do ukochanego.
-Wiesz kochanie, to będą wyjątkowe święta - zaczął lekarz
-Tak? Dlaczego? - zapytała kobieta i spojrzała w oczy mężczyzny
-Bo będą to święta spędzone z Tobą kochanie, z Zosią i z naszymi rodzicami. Wiesz... gdyby nie Ty to znając życie święta spędziłbym na nocnym dyżurze, a Zośka sama w domu. Dzięki Tobie te dni spędzimy tak jak na prawdziwą rodzinę przystało. Dziękuję Ci za to - mężczyzna delikatnie  pocałował ukochaną
-To ja powinnam Tobie podziękować Wiktor. Gdybyś nie pomógł mi podczas rozwodu z Potockim, nadal byłabym prze niego męczona, uwolniłeś mnie od tego tyrana, za co już zawsze będę Ci wdzięczna - po bladej twarzy lekarki zaczęły płynąć łzy
-Nie masz za co dziękować Aniu... Jestem tu po to by Ci pomagać, wspierać Cię we wszystkim, ale przede wszystkim żeby Cię chronić i kochać Cię nad życie. Bardzo mocno Cię kocham i nie wyobrażam sobie, żeby kiedykolwiek było inaczej
-Ja też cię kocham Wiktor - Anna złożyła na jego ustach namiętny pocałunek, po czym ułożyła swoją głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchując się w bicie jego serca odpłynęła do krainy Morfeusza, a brunet razem z nią.
---------------------------------
Hej Kochani ❤️!
Przychodzę dzisiaj z kolejną częścią. Miałam trochę wolnego, więc udało mi się coś wystukać. Mam nadzieję, że część się Wam spodoba.
Jak myślicie, co wydarzy się w kolejnej części, podczas wspólnej wigili? 😶
Zachęcam do zostawienia po sobie jakiegoś śladu. Widzimy się w kolejnym rozdziale, który mam nadzieję, że pojawi się jeszcze w tym tygodniu. Buziaki 😘

Całym sercem, aż do końca- AWIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz