"Wszystko w jakiś sposób zabija wszystko inne "
-Ernest Hemingway "Stary człowiek i morze"
@@@@@@@
Wchodzę do Primarka razem z Red i As, blondynka od razu porywa kilka rzeczy, a ognistowłosa zaczyna się rozglądać, więc robie to samo, wzdycham widząc czarną bluzę cropp-top która kosztuje 10 funtów, takiego samego koloru rurki za 13 funtów i puchaty kocyk za 25 funtów, zabieram to wszystko i idę do przymierzalni, mam szczęście że wszystko jest dla mnie dobre, oprócz koca bo koców się nie przymierza wariatko, wracając w innym razie nie kupiłabym nic, jestem za leniwa żeby iść przymierzyć to jeszcze raz, podchodzę do kas i podaje kobiecie koło dwudziestki 50 funtów i zabieram siatki, po drodzę do wyjścia mówię Red że czekam na nie pod sklepem i wychodzę.-Masz zamiar iść tak cicho do końca? - pyta Red i lekko nas wyprzedza, idąc do nas przodem.
-To fakt nie jesteś zbyt gadatliwa Safron- przyznaje jej racje Aspen, a ja lekko wzruszam ramionami.
-Okey tu się tu się rozdzielamy paaa- mówię i od razu ruszam w swoją stronę.
-Widzimy się jutro w szkole!?
-No raczej- odkrzykuję i przyspieszam kroku wyjmując telefon z tylnej kieszeni i sprawdzam godzinę 5:32 PM. Wchodzę do domu i rzucam swoją torbę na podłogę w przedpokoju, siatki z ubraniami zabieram ze sobą do pokoju i wypakowuje ubrania do szafy, a kocyk rzucam na fotel niedaleko komody w moim pokoju, i zaczynam sprzątać, syf jest niesamowity, to mi zajmie następny miesiąc. Cóż miesiąca mi to nie zajeło, ale dobre 2 godziny, a i owszem, wzdycham i schodzę na dół, po drodzę zamawiając przez telefon pizzę i rzucam się na kanapę w salonie, biorę z niej laptop i zwijając się w kokon odpalam na Netflixie serial "Riverdale". Po 15 minutach dzwoni dzwonek do drzwi, pałzuje serial i idę zapłacić.
-23,50 i proszę- mówi do mnie wysoki blądyn z zielonymi oczami uśmiechając się " zniewalająco", normalnie padłam, prycham cicho i podaje mu odliczoną kasę- może dasz mi swój numer ślicznotko? - znowu ten uśmiech, trzaskam mu drzwiami przed nosem i wywracam oczami wracając do salonu. Po 3 odcinkach serialu i jednej całej pizzy zamykam laptop i ruszam z nim na górę do mojego pokoju po drodzę sprawdzając godzinę na telefonie 11:47 AM. Do łóżka po skończonej wieczornej rutynie kładę się 00:24 AM. przed spaniem sprawdzam jeszcze wszystkie social media, na instagramie przybyło mi 3 nowych obserwatorów:
@aidanalexander obserwuje cię!
@Inblrcht obserwuje cię!
@okaspen obserwuje cię!
Podłączam telefon do ładowarki i zamykam oczy wtulając się w kołdrę. Obudzę się równo z budzikiem odrazu go wyłączając i ruszając do toalety, standardowo ciemne rzeczy, bordowy cropp-top i czarne rurki, a na to koszula z jeansy'u, oraz bordowe vansy. Odłączam telefon i chowam go w tylnej kieszeni, tak samo robie z kartką na której zapisana jest piosenka. 8:23 PM. stoje ze swoim codziennym ekwipunkiem pod szkołą, ja pierdole to mój koniec. Klasa do psychologii to nie normalna klasa, a duża zrobiona z szyby altanka gdzie stoji koło z krzeseł i jeden duży fotel. Przedmiotu, mojego ulubionego zaraz potem jest muzyka, uczy profesor Albert Maxwel, jest on miłym staruszkiem, który jest dla nas bardzo życzliwy, przymyka oko na spóźnienia i Red, która na jego zajęciach często pali w kącie. Wchodzę do altany i zajmuję swoje stałe miejsce tuż obok czerwonych róż, moje ulubione kwiaty, banalne? Być może. Do "klasy" wchodzą Red i Aid rozmawiając, śmiejąc się i oglądając coś na telefonie, pierwszy raz widzę ich razem.
-Saf! -krzyczą razem i idą w moją stronę, zajmują miejsca obok mnie (Aidan koło mnie, a Red koło niego) i pokazują mi jakiś "śmieszny" filmik, który jest bardziej żałosny niż śmieszny, ale co kto lubi, po 5 minutach do sali wchodzi nauczyciel i siada na swoim miejscu.
-Witam wszystkich- wita z ciepłym uśmiechem po kolei do wszystkich z osobna, kiedy trafia na mnie odwzajemniam uśmiech, a on puszcza mi oczko na co się śmieje. -Safron widzę w dobrym humorze?
-Lepszym niż zwykle- mój uśmiech zmienia się na krzywy grymas, odpowiada czymś w rodzaju wzroku "bardzo mi przykro" i współczującym uśmiechem, jako jedyny wie jak u mnie jest.
-O czym on gada? - szepcze do mnie Aidan dalej patrząc przed siebie.
-O takiej drobnostce- mówię uśmiechając się sztucznie, co on zauważa i już przymierza się do kolejnego pytania gdy ktoś mu przerywa głośnym srzaśnieciem drzwiami.
-Dzień dobry jestem nowym uczniem- wszyscy patrzą na niego no może oprócz mnie bo mnie to nie obchodzi.
-O mój boże jakie ciacho- mówi Cheryl dziewczyna siedząca dwa miejsca o de mnie i wywróciłam oczami, ile już ich było Cheryl? Podnoszę wzrok na wysokiego blondyna z niebieskimi jak ocean oczami.
-Witaj chłopcze, może przedstawisz się klasie? - staruszek uśmiecha się, podchodzi do niego, kładzie mu rękę na ramieniu, a on lekko kiwa głową z nieśmiałym uśmiechem.
-Nazywam się Charlie Lenehan, mam 18 lat, moimi hobby jest pisanie piosenek, muzyki do nich i granie w koszykówkę i to chyba tyle- mówi, a mężczyzna kiwa głową.
-Usiądź koło Saf- mówi, a on zaczyna szukać mnie wzrokiem, więc podnoszę rękę lekko do góry, na co on się uśmiecha, przemierza drogę do krzesła koło mnie i na nim siada.
-Hej jestem Charlie, ale to już wiesz, mogę zapytać jak ty masz na imię? To "Saf" mało mówi- uśmiecha się odwracając głowę w moją stronę.
-Po co ci wiedzieć jak ta psychopatka ma na imię, jak możesz wiedzieć jak na nazywam się ja- mówi pseudo uwodzicielskim głosem, który brzmi jakby co najmniej proponowała mu seks.
-Cóż napewno nie chcę więc go nie męcz- wtrąca się Red wychylając się do przodu- a ona ma na imię Safron, ja jestem Red, ten tu to Aidan, a tam- pokazuje na przeciw legły koniec sali- siedzi Aspen czyli As.
-Dziwka- parsknęła Cheryl.
-Mówiłam przecież że nie obchodzi go jak masz na imię- odpowiada, a Charlie zaczyna się śmiać. Wzdycham mam szczerze chce tylko spokoju, ale nie, nie mogę go mieć bo jest jakiś nowy, który ma chyba ochotę na przyjaźń ze mną, Red, Aid'em i As. Po prostu świetnie dziękuję świecie, dzwonek.
-Hej czekaj Saf! - słyszę za sobą głos tego całego Charlie'go i odwracam się, idąc teraz tyłem.
-Po pierwsze nie Saf nie jesteśmy przyjaciółmi, po drugie czego chcesz?
-Pomyślałem że usiądziemy razem na matematyce, Aidan powiedział że mam ją razem z tobą- mówi z lekkimi rumieńcami, pocierając kark.
-Nie mylił się, ale nie bardzo chce mi się z tobą siedzieć- mówię odwracając się do niego tyłem, idąc w końcu przodem.
-Przemyśl to ok!? - krzyczy, a ja udaję że nie słyszę i idę do sali 226 na lekcje matematyki... Uuuu moja ulubiona lekcja, na szczęście siedzę przy oknie. dzwonek
-Uff zdarzyłam- prycham pod nosem sarkastyczne i zajmuję swoje miejsce w ostatniej ławce, rzędzie przy ścianie.
-Przepraszam za spóźnię, ale nie umiałem znaleźć klasy- do miejsca tortur po 10 minutach wpada blondzjeb.
-Zajmij miejsce- mówi pani Klone, kobieta po 50-siątce, całkiem miła, ale surowa, o kurwaa ostatnie wolne miejsce jest koło mnie przypałłłł.
-Czyli jednak usiedliśmy razem- uśmiecha się do mnie i kładzie na ławce swój zeszyt i podręcznik.
-Uwierz nie chciałam tego- mówię obojętnie, a on marszczy brwi.
-Dlaczego jesteś dla mnie wredna?
-Nie mam konkretnego powodu- mówię chłodno i odsuwam się od niego jeszcze bardziej, mam powód.

CZYTASZ
Attention || Ch.L
FanfictionRed, Aidan, Aspen i Safron się nie znają, kiedy Pan Dadario nauczyciel od muzyki każe utworzyć klasie zespoły, spotykają się poraz pierwszy i każdy z nich potrzebuje, uwagi, pomocy i przyjaciół, PRAWDZIWYCH przyjaciół, Saf proponuję żeby zespół nazy...