"-Lubię kaczki - wtrącił dyplomatycznie Jem. - Zwłaszcza te z Hyde Parku. - Zerknął z ukosa na przyjaciela. Obaj siedzieli na brzegu wysokiego stołu, z nogami zwieszonymi nad podłogą. - Pamiętasz, jak próbowałeś kiedyś mnie namówić, żebym rzucił im piróg nadziewany mięsem, bo chciałeś sprawdzić, czy uda się wyhodować rasę kaczek kanibali?
-I zjadły go - przypomniał Will. - Krwiożercze małe bestie. Nigdy nie ufaj kaczkom."-Clarissa Clare- "Mechaniczny Anioł"
@@@@
Dzisiaj w trzeciej osobie, powiedzcie czy pasuje wam taka wersja.
______
Dotknęła swojego policzka i uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze. Miała na sobie białą zwiewną sukienkę i rozpuszczone blond włosy. W pokoju było jasno, ale nie było w tym nic dziwnego, godzinę temu wybiło południe. Próbowała nieprzejmować się, że na dole czeka zniecierpliwiony Charlie. Był już lipiec, co znaczy, że byli już po egzaminach i mogli robić co chcą. Ona i Charlie zdecydowali się na wyjazd do wiejskiej posiadłości jej rodziców, która znajdowała się w Mousehole. Ich walizki leżały już w bagażniku więc wystarczyło tylko zejść na dół i wsiąść do samochodu. Dziewczyna uśmiechnęła się na widok zdenerwowanego blondyna stojącego przy aucie, miał na sobie białą lnianą koszule i tego samego koloru spodnie. Wiele rzeczy zmieniło się w ich relacji po wyjściu ze szpitala, dziewczyna postanowiła zacząć swoje życie od nowa i nie przypominać sobie przeszłości. Dlatego właśnie stała teraz i przyglądała się chłopakowi w którym była zakochana.
-Jeśli zaraz nie wyjedziemy, to dotrzemy tam w nocy, a doskonale wiesz, że nie lubię prowadzić po ciemku - uśmiechnęła się, jej błękitne oczy promieniały i to przez blondyna stojącego naprzeciwko niej. Podeszła do niego i oplotła jego szyje ramionami, Charlie objął ją w tali i oparł czoło o jej czoło. -Stało się coś aniele?
Dziewczyna zachichotała uroczo, uwielbiała kiedy używał wobec niej takich słów. Chłopak ucałował ją we włosy i puścił.
-Czas jechać - dziewczyna pokiwała głową i spojrzała na błękitne niebo, jej humor diametralnie się zmienił.
-Będzie burza - Charlie też spojrzał na niebo, a później otworzył jej drzwi do samochodu.
-Nonsens słońce, niebo jest czyste jak łza - zatrzasnął drzwi i obszedł samochód, wsiadł za kierownice i ruszył. Dziewczyna jeszcze raz zerknęła na błękitne sklepienie, wciąż przekonana o swoich domysłach.
xxxxxxxxxxxxxxx
Dwór wykonany z białego kamienia z ceglanymi dachówkami, zachwycał swoim rozmiarem. W każdym z czterech jego rogów stała wieża, okrągła jak w małym pałacu. Dziewczyna uśmiechnęła się na widok domu, pamietała go z dzieciństwa, chodź wspomnienia o nim były nie wyraźne, jedno z nich wyróżniało się na tle innych. Była wtedy małą dziewczynką, miała najwyżej 10 lat i bawiła się przy ogromnym jeziorze w lesie, w tle majaczył biały dwór. Koło niej leżała książka, oprawiona w granatową skórę ze złotym napisem „Leśne opowieści" . Ona sama siedziała w błękitnej sukience tuż przy brzegu, słyszała własny śmiech jakby przez szybę, kiedy jej nogi obmywała woda. Błękitna toń jeziora wydawała się znajoma, ale jednocześnie bardzo daleka. Usłyszała czyjś krzyk i odwróciła się w stronę głosu, w jej stronę biegł chłopiec, z czarnymi włosami, ubrany w białą koszule, beżowe spodnie i tego samego koloru szelki. Tu wspomnienie się zakazywało, nie wiedziała więc kim był chłopiec i czy go znała. Charlie szturchnął ją, a ona spojrzała na niego z uśmiechem, przed drzwiami stały trzy ubrane w szare sukienki do kolan dziewczyny i trzech ubranych w szare koszule i spodnie mężczyzn, dwóch młodych i jednego naprawdę starego.
-Dzień dobry - Safron uśmiechnęła się grzecznie, najstarszy z mężczyzn wystąpił dwa kroki do przodu, po odpowiedzeniu tego samego.
-Mam na imię Hugo, napewno mnie panienka kojarzy z czasów kiedy jeszcze tu panienka przyjeżdżała. Dom został posprzątany i przygotowany do panienki pobytu. Jem i Gideon zajmą się bagażami. W tym czasie może panienka zjeść obiad wraz ze swoim partnerem.
-Oh, myślałam, że moi rodzice poinformowali pana o mojej amnezji, niestety pana nie pamietam, ale może to się zmieni - mężczyzna uśmiechnął się życzliwie i kiwnął głową.
-Skoro panienka nie pamięta to przedstawię wszystkich, to jest Gideon nasz stajenny- pokazał na chłopaka o ramionach jak konary drzewa i miłym uśmiechu. - Jem to dobry majster, umie naprawić wszystko- blond włosy mężczyzna, o bardzo kobiecej urodzie i delikatnej cerze, nie uśmiechał się jak jego kolega. - Tatiana, pokojówka- czarnowłosa dziewczyna, wyglądająca jak osiemnastolatka dygnęła niezgrabnie ze spuszczoną głową. - Veronica, także pokojówka - ta wyglądała na conajmniej trzydzieści lat, jej kasztanowe włosy były upięte w kok, a jej postawa była schludna. - A to Ginny nasza kucharka - kobieta o siwych włosach i życzliwym uśmiechu, który lśnił jak słońce, delikatnie dygnęła.
-Ja mam na imię Safron, ale to już pewnie wiecie, a to jest Charlie - chłopak machnął ręką z uśmiechem, który odwzajemniła tylko Ginny i Hugo. - I jesteśmy okropnie głodni, chętnie zjemy obiad o którym wspominałeś - blondynka podążyła szybkim krokiem za mężczyzną, a Charlie został z tyłu. Rozejrzał się po wnętrzu domu, kipiało tu wręcz bogatstwem gospodarzy, wszechobecny marmur i mnóstwo kwiatów, wielkie okna i kryształowe żyrandole. Jak w pięknym śnie, a on nie mógł uwierzyć, że jest w nim z dziewczyną swoich marzeń. Dotknął wisiorka na swojej szyi, czuł chłód stali mimo że, było okropnie gorąco. Usłyszał krzyk Safron, która najwyraźniej była bardzo głodna i z uśmiechem ruszył do jadalni. Kiedy do niej wszedł niemal powalił go ogrom pomieszczenia, było wysokie i całe białe, na środku stał stół zastawiony jedzeniem.
-Kiedyś to była sala balowa, teraz służy za jadalnie - dziewczyna siedziała na krześle po prawej od szczytu stołu, a on domyślił się, że to miejsce dla niego. Ruszył w jego stronę z uśmiechem.
-To miejsce wygląda jak ze snu - dziewczyna zaśmiała się dźwięcznie i wzięła do ręki kieliszek z czerwonym winem w środku.
-Jutro pokaże ci coś niewiarygodnie pięknego.
Pewnie nikt nie zdziwi się, ale chłopak pomyślał, że nie ma nic piękniejszego od anioła, który był tak blisko niego.
------------------
Słów:953
Przepraszam, że tak długo.
SOCH🌸
CZYTASZ
Attention || Ch.L
FanficRed, Aidan, Aspen i Safron się nie znają, kiedy Pan Dadario nauczyciel od muzyki każe utworzyć klasie zespoły, spotykają się poraz pierwszy i każdy z nich potrzebuje, uwagi, pomocy i przyjaciół, PRAWDZIWYCH przyjaciół, Saf proponuję żeby zespół nazy...