Charper four

75 7 0
                                    

"Co robisz? – zapytał Alec, klękając przy migotliwej ścianie więzienia.
(...)
– A tak, przyszło mi do głowy, że poleżę sobie na podłodze i trochę powije się z bólu – odburknął. – To mnie relaksuje.
– Naprawdę? A... jesteś sarkastyczny"

Cassandra Clare- "Miasto popiołu"

                         @@@@@@@@

Siedzę na krawężniku przed domem moich rodziców i patrzę na ciężarówkę, która przewozi moje rzeczy do mojego nowego mieszkania, drugi koniec Notting Hill, czyli jak odizolować się od rodziców w kilku prostych krokach , wzdycham i wstaje, obkręcając kluczyki od czarnego Land Rovera discovery na palcu, po chwili do niego wsiadając, włączam się do ruchu i kieruję się do mojego nowego królestwa, z dala od tego całego syfu, z radia wydobywają się pierwsze dźwięki Treat You Better od Shawn'a Madnes*, lubię tą piosenkę i samego wykonawcę. Parkuje przed białą kamienicą o 1:34 i wychodzę z auta, zamykając je, patrze na wejście do budynku, co chwilę wchodzą i wychodzą z środka goście z firmy przeprowadzkowej, którzy wnoszą moje rzeczy, jeden z nich podchodzi do mnie po skończeniu swojej pracy.

-Wszystko jest już wniesione do mieszkania, uregulowaliśmy już rachunek więc tu się kończy nasza praca- mówi, uśmiecha się delikatnie i oboje podajemy sobię ręce, w sumie to nie wiem po co, ale cóż takie zasady czy coś.

-Ostatnie pudło wniesione szefie- słyszę znajomy głos więc odwracam głowę w stronę wejścia i pierwsze co napotykam to niebieskie tęczówki.

-Safron? - pyta zdziwiony kiedy jego domniemany szef wchodzi do samochodu- myślałem, że mieszkasz z rodzicami- pociera tył głowy z zażenowaną miną, ma na sobię szare dresy, białą pod koszulkę,  rozpinaną bluzę i stare tenisówki.

-Mieszkałam, ale jak mówiłam w sklepie miałam się przeprowadzić- marszcze brwi patrząc na niego, nie rozumiem o co mu chodzi, wstydzi się, że pracuję czy jak?

-A no tak- dalej jest czymś zażenowany.

-Charlie idziesz?! - słyszymy krzyk jego szefa z ciężarówki, spoglądamy na siebie.

-Tak! - patrzy na mnie, uśmiecha się i biegnie w stronę samochodu, wsiadając do niego, odprowadzam samochód wzrokiem do końca ulicy, później znika mi z oczu, Charlie jest całkiem miły, problem jest jeden nie mogę się z nim przyjaźnić, chodź bym nie wiadomo jak chciała, przyjaźń ze mną niszczy i tak za dużo osób do siebie dopuściłam. Macham głową i wchodzę po schodach do mieszkania, decydując się na rozpakowanie rzeczy dzisiaj, otwieram drzwi i rozglądam się po dość dużej przestrzeni 2 pokoje, salon, 3 łazienki (po jednej do każdego pokoju i jedna w  przedpokoju), kuchnia, garderoba, balkon i jedna osoba stojąca nad tym wszystkim, muszę znaleźć sobie współlokatora, chodź by po to, żeby było się do kogo odezwać, albo cokolwiek. Do 11:10 AM rozpakowywałam swoje rzeczy po całym mieszkaniu, aż w końcu skończyłam i mogłam spokojnie iść się wykąpać, a później walnąć na dużej kanapie w salonie i oglądać "Riverdale", " SKAM" i "Teen Wolf" do 5:43, zamykam laptop i okrywam się szczelniej białym puszatym kocem, próbuje zasnąć co nie bardzo mi wychodzi, co z tego, że jutro szkoła, a właściwie dzisiaj, mój mózg tego nie rozumie i woli myśleć o bolesnej przeszłości, 7:06 wstaje z kanapy i ruszam do swojej łazienki wziąść prysznic  zrobić makijaż i ubrać się. Po 30 minutach wyglądam znośnie w za dużej koszyli w czarno-czerwoną kratę wciśniętą w czarne rurki z wysokim stanem i w czarnych vansach oldschool, makijaż mam lekki i raczej mało widoczny. Po spakowaniu wszystkiego do torebki biorę klucze i zamykając mieszkanie ruszam do stacji metra oddlonej od mojego miejsca zamieszkania o 2 minuty, po 5 minutach stoję w jednym z wagonów ze słuchawkami w uszach, a po 15 jestem pod moim liceum, wchodzę do zatłoczonego budynku i idę do sali od muzyki, która jest moją pierwszą godziną w poniedziałek, nagle czuję jak ktoś rzuca się mi na plecy, po chwili czuję słodkie perfumy i rozumiem, że osobą, która wpadła na pomysł rzucania się na mnie jest Aspen.

Attention || Ch.LOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz