Chapter sixteen (2)

30 4 10
                                    

"-Jesteś... aniołem?
- Pewnie - zakpił nieznajomy - tylko skrzydła zostawiłem w przedpokoju, by nie nabłocić. "

Jakub Ćwiek - "Kłamca"

                             @@@@@
Odwracam się przerażona i spoglądam w prawie czarne, rozbawione oczy mężczyzny. Stoi w czarnej koszulce i jasnych jeansach, nonszalancko obracając w dłoni czarny, matowy, krótki nóż.

-I co nam zrobisz psycholu? Potniesz nas? - mężczyzna spuszcza wzrok i zaczyna się śmiać.

-Nie muszę sami wrócicie do pokoi - Charlie niemal nie parska śmiechem, łapie mnie za ramie i ciągnie do siebie.

-Ani ja ani ona tam nie wrócimy - czarnooki wzrusza ramionami i zaczyna iść w naszą stronę. Charlie ciągnie mnie za siebie i uderza mężczyznę pierwszy, Clay chwieje się, ale zaraz rzuca się na blondyna z nożem. Charlie mocno uderza go w rękę, a z niej wypada narzędzie i toczy się po podłodze, wpadając pod szafkę. Mężczyźni zaczynają bić się na podłodze, na początku Charlie dobrze radzi sobie z walką, ale po chwili to Clay przejmuje inicjatywę. Zerkam na szafkę pod którą wpadł nóż, a na niej widzę dwie pary kluczyków, chwytam jedne w dłoń i wciskam sobie do kieszeni. Patrzę na Charliego, który przyparty do podłogi mocno się opiera, patrzę na Claya odwróconego do mnie tyłem. W jednej chwili podejmuje decyzje, rzucam się mężczyźnie na plecy i wbijam mu paznokcie w szyje. Czarnooki zdziwiony upada bokiem na podłogę, a Charlie chwiejnie wstaje, robię to samo, a blondyn znowu zaczyna okładać bruneta pięściami. Jęczę i próbuje znaleźć wyjście z sytuacji, która nie ma wyjścia, biegnę do salonu i rozglądam się. Wzrokiem znajduje kominek, a przy nim pogrzebacz, łapie za niego i wracam do holu. Przełykam ślinę i ruszam w stronę mężczyzn, biorę zamach, zamykam oczy i uderzam bruneta w głowę. Charlie wydaje z siebie zdziwiony okrzyk kiedy Clay upada na niego bezwładnie, patrzy na mnie z przerażeniem i spycha z siebie mężczyznę.

-Nie żyje? - Zapytałam szeptem lekko przerażona, w samoobronie czy nie, zabiłaby człowieka. Charlie schyla się i sprawdza mu puls, po dziesięciu sekundach wzdycha z ulgą.

-Żyje, musimy uciekać - chłopak zaczął się rozglądać.

-Szukasz kluczyków? - wyjęłam je z kieszeni i rzuciłam w jego stronę. - Zaczekasz w samochodzie?

-Pośpiesz się - wyszedł, a ja schyliłam się i wyjęłam z pod szafki nóż, mocno ściągnęłam go w ręce i schowałam do tylnej kieszeni jeansów. Podniosłam z podłogi swój dziennik i wyszłam z domu mężczyzny. Blondyn już siedział za kierownicą czarnego, wysłużonego jeepa i przecierał swoje knykcie z krwi. Usiadłam na miejscu kierowcy i spojrzałam na blondyna, chłopak miał siniaka na policzku, rozciętą wargę i łuk brwiowy.

-Wszystko w porządku? - chłopak kiwnął głową i ruszył z podjazdu.

-A z tobą? Przypomniałaś sobie coś? - zacisnęłam ręce w pieści i wbiłam paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni.

-Nic

-Chcesz żebym trochę ci opowiedział? - kiwnęłam głową i odwróciłam ją w stronę okna. Przez następne 2 godziny słuchałam o swoim życiu przez ostatnie trzy tygodnie. Kiedy skończył dalej miałam wrażenie, że opowiada o życiu całkiem obcej mi dziewczyny. Miałam nadzieję, że blondyn przybliży nam chociaż te trzy tygodnie, ale życie, które najwyraźniej wcześniej prowadziłam było mi obce. Tak jak ulice Londynu, które właśnie przemierzaliśmy, w końcu jednak zatrzymaliśmy się pod jedną z wielu kamienic w widocznie bogatej dzielnicy. Zerknęłam na białą fasadę i spojrzałam na Charliego.

-Mieszkasz ze mną?

-Nie, mieszkam z mamą i młodszą siostrą - na wspominkę o siostrze, przed oczami pojawił mi się obraz może piętnastoletniej, blondwłosej dziewczyny.

-Mógłbyś dzisiaj zostać ze mną? - Chłopak kiwnął głową, razem weszliśmy do przestronnego mieszkania. Wszystko w nim wyglądało obco i nierzeczywiście, jakbym odwiedzała kogoś kogo nie lubię. Weszliśmy do sypialni utrzymanej w bieli, to akurat wydawało się moje. Podeszłam do łóżka i zdjęłam z siebie jeansy, przykryłam się kołdrą i spojrzałam na blondyna. - Położysz się ze mną? - Chłopak spojrzał się na mnie zeszklonymi oczyma i zdjął z siebie wszystko do bokserek. Zawstydzona spuściła głowę i wtuliła się w poduszkę, po chwili poczułam, że niebieskooki przytula mnie od tyłu. Zdziwiona poruszyłam się niespokojnie.

-Wiem, że nie pamiętasz niczego co się działo i do niczego nie będę cię zmuszał. Chce ci mimo wszystko powiedzieć, że tęskniłem i się o ciebie bałem - napięła wszystkie mięśnie, w mojej głowie rozbrzmiała piosenka.

And I'm sorry to my unknown lover
Sorry that I can't believe that anybody ever really
Starts to fall in love with me
Sorry to my unknown lover
Sorry I could be so blind
Didn't mean to leave you
And all of the things that we had behind/przepraszam, mój nieznany kochanku
Przepraszam, że nie mogę uwierzyć, że ktoś kiedykolwiek naprawdę
Mógłby się we mnie zakochać
Przepraszam, mój nieznany kochanku
Przepraszam, że mogłam być tak ślepa
Nie chciałam cię zostawić
I wszystkich rzeczy, które mamy za sobą

Zdziwiona ściągnęłam rękę Charliego i zamknęłam oczy, przez chwile widziałam pomieszczenie oświetlone kolorowymi lampami, Charliego stojącego przede mną i czułam pocałunek na ustach. Rozluźniłam się, skoro dałam się mu pocałować w przeszłości muszę zaufać mu w przyszłości.

______

Słów: 798

A jednak wena sprawiła, że wstawiam dzisiaj, średni bo średni, ale Safron musi przypominać sobie wszystko powoli 😅

Kocham was SOCH❤️

Attention || Ch.LOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz