VII

191 35 13
                                    

Stefan zmarszczył brwi.

- Co? - zdziwił się.

- Proszę, jestem na ścieżce przy tablicy w Hinzenbach.

Kraft nagle zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Przecież Michael nie kazałby mu nigdzie jechać, gdyby nie było ku temu poważnego powodu. Nagle wyskoczył z ciepłego łóżeczka i w piżamie wybiegł na zewnątrz, po drodze łapiąc kluczyki do swojego Opla. Wsiadł do niego i natychmiast z piskiem opon ruszył po swojego przyjaciela. Nie zważał na nic, co było wokół i cudem uniknął kolizji na jednym ze skrzyżowań. Gdy gwałtownie zahamował przed domem swojego przyjaciela, pobiegł, ile tchu w piersi, w miejsce, w którym prawdopodobnie znajdował się teraz Michael. Gdy zobaczył go leżącego na ziemi i nie ruszającego się, dostał niemal zawału. Zaraz do niego podbiegł, potykając się przy tym o korzenie drzewa.

- Cholewcia! Michi! Co ty tu robisz, co się stało?

- Stef - wyszeptał blondyn i kaszlnął, co przysporzyło mu bólu.

- Hayböck, chodź idioto, zaraz cię weźmiemy do szpitala - Stefan, przeraził się widząc czerwone ślady, jakby pobicia.

- Nie, proszę, nie, chodźmy do mnie - wymamrotał Michael, ze zmarszczoną twarzą, gdy poczuł rękę Stefana na swojej piersi.

Niższy skoczek westchnął podirytowany, ale zebrał w sobie wszystkie siły i podniósł na nogi blondyna, który cały czas ledwo się poruszał. Tak pod ramię doszli na ulicę, gdzie mieszkał Michael. Wtedy Kraft wyjął telefon i zadzwonił po Claudię, która przecież mieszkała obok. Po rozmowie, nie musiał długo czekać na pojawienie się przed nim dziewczyny, ona jednak przybiegła ubrana w kurtce, bo dbała o swoje zdrowie.

- Jeju! Co wam się stało!? - krzyknęła zszokowana sąsiadka blondyna, widząc piżamowego Krafta i wycieńczonego Hayböcka, ale nie czekając na odpowiedź wzięła drugą rękę Michaela i we dwójkę donieśli go do jego domu.

Michael odetchnął z ulgą, gdy przyjaciele go nareszcie położyli na sofie. Claudia delikatnie postarała się zdjąć z niego kurtkę tak, żeby oszczędzić mu cierpień. Stefan natomiast stał koło nich i sam nie wiedział, co ze sobą zrobić. Poczuł ogromny strach w sercu. Bał się, że ktoś napadł na jego przyjaciela, że może stało mu się coś poważniejszego, albo że może się to powtórzyć. Żeby odwrócić swoją uwagę od tego wszystkiego postanowił, że narąbie trochę drewna, bo sam też stwierdził, że w tamtym domu jest zwyczajnie za zimno. 

- Czekaj, Stef - zatrzymała go dziewczyna. - Ubierz może na siebie kurtkę, bo zmarzniesz.

Kraft popatrzył na swoją piżamę i zimowe buty, których zakładania nawet nie pamiętał. Wziął pierwszą lepszą kurtkę wiszącą w przedpokoju u wybył na dwór. Gdy Claudia została z Michaelem we dwójkę, z jakiegoś powodu nieco się rozluźniła.

- No dobrze, Michi, powiedz, co ci się stało? - zaczęła patrząc na jego twarz i planując gdzie przyklei jaki plasterek i co potraktuje wodą utlenioną.

- Chyba nie bardzo chcę o tym mówić - odparł skoczek.

Twarz Claudii wyraziła niezadowolenie i zawód. Jakby właśnie podopieczny przedszkolanki przyznał się do zjedzenia cukierka kolegi. Poszła do łazienki i wyszukała apteczkę ze wszystkim, co było im teraz potrzebne. Wróciła i popatrzyła na poszkodowanego przyjaciela.

- No dobrze, zdejmuj koszulkę, trzeba się upewnić, że twój tors jest w jednym kawałku - poleciła.

- O nie - jęknął Michael.

- No już, już, daj pomogę ci - oświadczyła Claudia i tak też zrobiła.

Na klatce piersiowej i brzuchu skoczka było kilka świeżych siniaków i małych zadrapań, ale Claudia zachowywała się, jakby co najmniej miał ranę postrzałową. Szybko ręczniczkiem nasiąkniętym wodą utlenioną przemyła, co się dało, a następnie dobrze wytarła go na sucho.

- Czy coś cię boli w środku? - zapytała troskliwie.

- Nie - skłamał blondyn.

- To dobrze - dziewczyna westchnęła. - Michael, powiedz proszę, czy ktoś cię pobił? Masz jakieś... zatargi?

Michael podniósł jedną z brwi w zdziwieniu. "Można tak powiedzieć" pomyślał. Zamknął oczy i oczywiście zaprzeczył.

- Obiecuję ci, że żaden człowiek mnie nie pobił i z żadnym człowiekiem nie mam żadnych sporów. Znasz mnie, widziałaś, żebym kiedykolwiek się z kimś kłócił?

- Tak - odparła bez zastanowienia. - Ze Stefanem.

Michael poczuł dziwne ukłucie w brzuchu, ale nie było ono bynajmniej spowodowane stanem fizycznym skoczka. Gdy szybko przeleciał myślami swoje ostatnie lata, to rzeczywiście jedyne dwie kłótnie, jakie pamiętał, były z jego przyjacielem z kadry. A przecież nieraz myślał o nim w kategoriach najlepszego przyjaciela. Czy to się nie wykluczało? Michael nieco zabłądził swoimi przemyśleniami.

- Ale masz rację - przyznała Claudia. - Nie wyobrażam sobie, żebyś miał wrogów. Jesteś czarującym i inteligentnym mężczyzną, jak można cię nie lubić?

Blondyn przez chwilę miał wrażenie, że dziewczyna z niego żartuje, ale jej ton i wyraz twarzy sugerowały całkowitą powagę. Z tego wszystkiego jego policzki się nieco zarumieniły.

- Michi, wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej - mówiła dalej Claudia. - Jeśli nie powiesz, co się stało, to nie będę mogła ci pomóc, ani nie będę miała spokoju ducha.

- Dziękuję ci za troskę, ale naprawdę, nie mogę o tym mówić. Nie chcę.

- Okej - podirytowana powiedziała po chwili.

Dziewczyna wreszcie dała za wygraną. Usiadła sobie na krześle, które przyniosła bliżej kanapy i po prostu patrzyła na Michaela. Na swojego sąsiada i kolegę jej najlepszego przyjaciela. On również patrzył na nią swoim ciepłym wzrokiem. Mimo wszystko dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Teraz nie musieli nic mówić, a w ich sercach zapanował spokój. Claudia w pewnym momencie złapała Michaela za dłoń, na co on delikatnie ścisnął i jej. Dziewczyna się subtelnie uśmiechnęła.

W tamtym momencie do domu wszedł Krafti, przez co Claudia szybko cofnęła rękę. Skoczek niósł w objęciach cztery kawałki drewna na opał. Michael się nieco zaśmiał na widok jego ubioru. Usłyszawszy słaby śmiech przyjaciela, Stefan rzucił drewno na podłogę i rzucił się do niego.

- Jak się czujesz? Już lepiej? - zapytał wpatrując się swoimi czekoladowymi tęczówkami w leżącego.

- Trochę lepiej - przyznał Hayböck. - Claudia mnie trochę ogarnęła.

Wtedy młodszy skoczek zorientował się, że Michael nie ma na sobie koszulki, a w domu wciąż było chłodno. Poklepał blondyna po głowie, co spotkało się z jego zdziwiona miną, a potem wrócił do swojego porzuconego drewna. Z przerażeniem spostrzegł, że upuszczając je zrobił dziurę w panelach, ale w duszy liczył, że jego przyjaciel jej nie zauważy. Podszedł do kominka i zaczął rozpalać domowy ogień.

Claudia popatrzyła na zegarek i ze smutkiem stwierdziła, że musi wracać do domu, bo jutro rano musi jechać do Linz na zajęcia. Zbliżyła się do Stefana, żeby go uścisnąć a następnie zwróciła się z powrotem do Michaela. Głowę przyłożyła do jego ucha i wyszeptała coś, czego Krafti nie usłyszał, mimo że bardzo chciał. Potem dziewczyna delikatnie przejechała opuszkami palców po policzku blondyna, na co ten się nieco uśmiechnął. Po tym dziewczyna ubrała kurtkę i wyszła na dwór.

Stefan zmarszczył subtelnie brwi i kucając przed kominkiem, szperał metalowym grzebaczem w płomieniu.

- Stef? - odezwał się Michael.

- Co? - odparł sucho.

- Dziękuję.

Dziedzic burzy | Hayböck VCUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz