- Dzięki trenerze, nie zawiodę, obiecuję - powiedział na do widzenia Michael. - O panie, nie sądziłem, że tak łatwo pójdzie po tych dwóch tygodniach nieodzywania się - dodał do siebie, będąc już na korytarzu.
Hayböck podreptał do łazienki i załatwiał swoje sprawy stojąc przed pisuarem, kiedy to nagle usłyszał brzdęk metalu opadającego o kafelki. W zaskoczeniu przymusowo skończył, co robił i w pośpiechu podniósł leżący na podłodze topór Peruna. Blondyn wybiegł z budynku z piorunującym impetem. Jego bronie nie powinny aktywować się ot tak. Nie miał z tym problemu już długi czas, dlatego to nagłe pojawienie się zaskoczyło skoczka. Całe szczęście był sam i miał szansę zareagować w porę.
- No dalej, Orełek, znikaj - mówił do swej broń, gdy już szedł wzdłuż tylnej ściany siłowni.
Jednak topór nie znikał, a wręcz mogło się wydawać, że szyderczo śmiał się ze swojego właściciela.
- Michael? - głos dobiegł z naprzeciwka.
Blondyn zatrzymał się, by ujrzeć Gregora, siedzącego w wielkim kontenerze na śmieci, ewidentnie coś ukrywającego.
- Greg, co robisz? - Hayböck zakłopotany schował Orełka za plecy.
- A ty? Z tą siekierą? - Schlieri chciał odciągnąć od siebie uwagę.
Nagle ze śmieci wydobył się kobiecy głos.
- Panie Schlirenzauer, nalegałabym, żeby pan jednak nie szperał w śmieciach.
Gregor cały poczerwieniał.
- A to był kto? - zdziwił się Michael.
- Nikt - krzyknął Schlieri.
Hayböck zmrużył oczy, a do jego głowy wpadł świetny pomysł.
- To może, ja zapomnę o twoim grzebaniu w śmieciach, a ty zapomnisz o moim Ore... toporze, stoi?
- Stoi, Michi, stoi! - Gregor energicznie pokiwał głową.
Michael uśmiechnął się i zwrócił w drugą stronę.
"Uf, było blisko" pomyślał.
CZYTASZ
Dziedzic burzy | Hayböck VCU
Fanfiction"Teraz twoja kolej, by zabłysnąć. Nadszedł czas nowego pokolenia i ty jesteś jego triumfatorem. A ja? Ja już swojego dokonałem." cover by @modest_amaro