Klika dni później nadszedł dzień, gdy Michael miał się zgłosić do sztabu pod Linz. Co jakiś czas jest wymagana zbiórka wszystkich sportowców którzy należą do sił zbrojnych Austrii. Podczas tego dnia miały mieć miejsce małe szkolenia, konferencja i sympozjum. Blondyn umówił się ze Stefanem, że go zgarnie samochodem i razem pojadą na miejsce. Nie widzieli się od poniedziałku rano, bo Hayböck spędził cały ten czas u siebie w domu, albo gdzieś w lasach, w których próbował opanować swoje nowo nabyte umiejętności. Szło mu to mozolnie i nerwowo, bo miał wrażenie, że czas leciał nieubłaganie, a on nie robił żadnych postępów.
Gdy parzyła mu się kawa, usłyszał pukanie do drzwi. Zmarszczył brwi i skocznym krokiem do nich dobiegł. Zerknął przez wizjer i uśmiechnął się, mimo że nie ukrywał zdziwienia. Gdy tylko otworzył, poczuł na sobie uścisk swojej sąsiadki.
- Hej, Michi! Stef mnie przysłał - oświadczyła i minęła gospodarza.
- A po co? - zaśmiał się Michael.
- Miałam nie mówić, ale bał się, że zostaniesz w domu - odparła. - Ponoć ominęło cię bardzo ważne zgrupowanie i chciał mieć pewność, że jednak tym razem wyjdziesz z łóżka - Claudia spojrzała na Michaela. - Widzę już postęp, bo przynajmniej nie jesteś w piżamie.
- Właśnie będę jeść śniadanie. Chcesz coś? - zapytał blondyn. - Piciu? Jedzonko?
- A co tak pachnie? - zapytała podchodząc do parującego kubka. - O tak, tego mi trzeba - wzięła duży łyk cappuccino i usiadła przy stole.
Michael zaczął się śmiać i znowu włączył express do kawy, by zrobić sobie nową. Po chwili siedział na przeciwko swojego gościa. Oboje głośno siorbali, co chwilę chichocząc.
- Jak tam studia? - zapytał Michael.
- Nieźle, radzę sobie całkiem, całkiem. Mówiłam ci już, że niedługo kończę pracę licencjacką - Claudia nie mogła oderwać oczu od mlecznego wąsa Michaela nad ustami, dopóki ich nie oblizał. - Gdzie masz mundur? Nie musisz się już zbierać?
- Leży na łóżku - odparł Michael patrząc na otwarte drzwi do swojej sypialni.
- No, to go zakładaj - poleciła Claudia. - Stefan nie będzie na ciebie czekał w nieskończoność - a ciszej dodała. - Choć nie byłabym pewna.
Michael poszedł do swojej sypialni, a za nim krok w krok podążała dziewczyna. Chłopak zatrzymał się przed samym łóżkiem i kątem oka na nią popatrzył.
- A ty co? Będziesz patrzeć? - zapytał podnosząc jedną brew.
- A nie mogę? - Claudia usiadła na łóżku bliżej poduszki i się szarmancko uśmiechnęła.
- Mi to nie przeszkadza - Michael wzruszył ramionami.
Blondyn ściągnął dresy, na które luźno założył spodnie moro. Wtedy zdjął swoją koszulkę z nadrukiem ukazując swój tors. Szybko niby się rozciągnął, niby napiął mięśnie rąk i nałożył na siebie szary podkoszulek. Dopiero wtedy zapiął rozporek spodni, wsadzając podkoszulek w spodnie. Następnie założył koszulę, pozapinał wszystkie guziki i w końcu narzucił na siebie ostatni element munduru.
Claudia wtedy wstała i śmiejąc się wyciągnęła ręce w stronę jego szyi. Nic nie mówiąc wyprostowała kołnierz i poklepała go po ramionach. Jego policzki przybrały nieco różową barwę, gdy jej ręce zjechały płynnie na jego klatkę piersiową i poczęły dopinać ostatnie guziczki.
- Powiedz, Michael, co się z tobą dzieje? Stefan strasznie mi się żalił, że go spławiasz - zapytała wciąż go trzymając za mundur na klatce piersiowej.
- Wszystko jest w porządku - odparł. - Najzwyczajniej w świecie potrzebowałem tydzień przerwy od wszystkiego.
- Od przyjaźni też? - z pretensją dodała Claudia. - Wierzę, że dla ciebie Stef jest tak ważny jak dla mnie, więc proszę, jeśli uważasz go za swojego przyjaciela, rozmawiaj z nim. Oboje cię uwielbiamy, wiesz o tym.
- Nie chciałem, żeby tak wyszło - przyznał blondyn. - Może rzeczywiście trochę nie radzę sobie teraz z życiem.
- Michi, skoro tak jest, powiedz nam, co się dzieje. Jesteśmy dla ciebie - oświadczyła Claudia zbliżając się do niego jeszcze bliżej. - Zależy nam na tobie. Daj sobie pomóc.
- Ja wiem - westchnął blondyn i popatrzył w bok. - Ale nie mogę wam powiedzieć i nie jesteście w stanie mi pomóc.
- Czyli przyznajesz, że coś jest nie tak? - zmartwiła się Claudia.
- Nie - Michael się nieco zagubił w swojej wypowiedzi, przy czym odchrząknął. - Lepiej się już zbiorę. Jak mówiłaś, Stefan nie będzie na mnie czekał wiecznie.
Claudia zrobiła krok w tył i przytaknęła. Jej mina zdradzała coś w rodzaju zawodu, ale starała się to zakamuflować. Po chwili oświadczyła, że pójdzie już do domu i kazała pozdrowić od niej Stefana, żeby wiedział, że zadanie od niego wykonane.
Michael spakował się do małej sportowej torby, którą potem wrzucił na tylne siedzenie samochodu. Właściwie to się cieszył, że znowu z kimś się spotka. Nieoczekiwana wizyta sąsiadki też bardzo mu się podobała, bo właściwie ostatnie pięć dni spędził sam. Nawet nie zauważył, gdy był już pod samym blokiem Krafta. Zatrąbił i długo nie musiał czekać, a jego przyjaciel znalazł się na dole.
- Cześć, Michi - przywitał się, będąc już na miejscu pasażera.
Stefan chciał przybić mu piątkę, ale blondyn go przytulił, zamykając w szczelnym uścisku. Nie zastanawiając się odwzajemnił uścisk i wtulił się w niego jeszcze mocniej.
- Stef, pamiętaj, że jesteś dla mnie bardzo ważny - powiedział mu do ucha blondyn.
- Wiem, ale jedźmy już, idioto, bo się spóźnimy - rozkazał wystawiając palec wskazujący przed siebie z wielkim uśmiechem, który mu zszedł, gdy uderzył o przednią szybę. - Ałć!
- No dobra, szybko jedźmy, bo jeszcze nie zdążę cię dowieźć w jednym kawałku - Michael nawet nie powstrzymywał się od śmiechu.
- Nabijaj się dalej - Kraft prychnął.
- Tak w ogóle, masz pozdrowienia od Claudii - oświadczył Michael. - Przyszła do mnie wedle twojej prośby. Nawet ubrać mi się pomogła - dodał ruszając znacząco brwiami, na chwilę odrywając wzrok od drogi.
- Co zrobiła? - zdziwił się Stefan i z niemrawą miną spojrzał na kierowcę.
- Oj, żartuję, kołnierz mi nastawiła, żeby twój przyjaciel nie wyglądał jak niechlujny menel - wyjaśnił Michael.
- Ty nigdy nie wyglądasz jak menel - odparł Kraft.
- To ma być komplement?
- Nie, patrz na drogę, Michi - polecił i zaczął patrzeć za okno.
Blondyn zaczął się zastanawiać nad tym, że taka krótka rozmowa, w której na zmianę Stefan go przezywa i komplementuje, jest jego ulubionym typem rozmowy. Przy nim nie musiał niczego udawać ani starać się. Był po prostu sobą i nie bał się, że zostanie źle oceniony.
Gdyby nie prowadził auta, Michael przyjrzałby się teraz twarzy Stefana, jego czekoladowym oczom, ładnemu nosowi, charakterystycznym zębom, ale jednak jego ulubionym elementem przyjaciela były te oczy i wiecznie żywe spojrzenie, zdradzające ciekawość świata i niespożyte zapasy energii. To było spojrzenie osoby, która wygrała Puchar Świata.
CZYTASZ
Dziedzic burzy | Hayböck VCU
Fanfiction"Teraz twoja kolej, by zabłysnąć. Nadszedł czas nowego pokolenia i ty jesteś jego triumfatorem. A ja? Ja już swojego dokonałem." cover by @modest_amaro