Epilog

2.2K 41 23
                                    

9 miesięcy później...

Wspominając sprawę z Johnym to miesiąc po całej tej akcji, zostaliśmy wezwani do sądu.Wynajęliśmy świetnego adwokata więc wszystko poszło po naszej myśli.Oczywiście Johnego adwokat był o wiele lepszy od naszego, a sam on zachwowywał się tak jakby pół swojego życia spędził w sądzie, ponieważ był bardzo wyluzowany w przeciwieństwie do mnie.Byłam tak zestresowana że ciągle trzęsły mi się ręce a gdy byłam o coś pytana i było to możliwe, Liam odpowiadał za mnie.By wygrać tą sprawę potrzebowaliśmy dobrych dowodów.Niestety mój telefon uległ zniszczeniu więc nie mogłam pokazać sms-ów ale dobrym dowodem okazała się moja bluzka którą Johny rozerwał a została znaleziona w jego mieszkaniu.Liam na swoim telefonie miał nasze zdjęcie na którym miałam ją na sobie więc pokazał je w sądzie.W efekcie końcowym, Johny za próbę gwałtu, pobicie, zastraszanie i nieudaną próbe zabójstwa dostał wyrok 4 lat więzienia. Gdy z niego wyjdzie, będzie obowiązywał go zakaz zbliżania się do mnie i mojego narzeczonego, aczkolwiek uważam że to się nie stanie bo raczej mnie nie znajdzie.

Wracam od fryzjera i pada deszcz.Normalnie by mi to nie przeszkadzało ale mam świeżo zrobioną fryzurę i szkoda by było gdyby uległa zniszczeniu. Liam nie może po mnie przyjechać bo przesądy mówią że będziemy mieli pecha jeśli się zobaczymy więc jestem zmuszona by skorzystać z komunikacji miejskiej.

Właśnie podjechał mój autobus więc do niego podchodzę i oczywiście nie mogło obejść się bez żadnych nieszczęść.Gdy się zatrzymywał zostałam oblana błotem które tryskało spod jego kół.
Cudownie!
Jak narazie naliczyłam jedno nieszczęście z dnia dzisiejszego.Co jeszcze może się wydarzyć?

Weszłam do autobusu i skasowałam bilet.Usiadłam na najbliższym wolnym siedzeniu i od razu poczułam że coś jest nie tak.Uniosłam się lekko by sprawdzić co i usłyszałam dźwięk rozerwania materiału.Materiału moich spodni.

Drugie nieszczęście z dnia dzisiejszego, niby jest to mała liczba ale mam już dość

****

Miaka jest właśnie w moim domu i pomaga mi się przygotować do najważniejszej ceremonii w moim życiu.A właściwie to siedzi na łóżku w moim pokoju z nosem w telefonie, ale co tam?Najważniejsze że ze mną jest.Co z tego że gdy ją o coś pytam przytakuje, nawet na mnie nie patrząc.

-Znalazłam!-krzyknęła a ja podskoczyłam bo wystraszyła mnie tym nagłym krzykiem

-Co się stało że tak krzyczysz?-zapytałam trzymając rękę na sercu z myślą że zwolni tempo w jakim bije

-Słuchaj mnie teraz uważnie-powiedziała-Aby mieć gwarancję na szczęście w małżeństwie musisz mieć coś starego-na znak szacunku dla tradycji i rodziny.Coś nowego-jako symbol optymizmu młodej pary.Coś pożyczonego-na znak że zawsze możesz liczyć na pomoc rodziny, krewnych, przyjaciół...I coś niebieskiego jako symbol twojej wierności i miłości.A więc...masz coś starego?-zapytała

-Hmm...w pokoju mojej mamy, jest szkatułka w której są takie srebrne kolczyki po mojej babci.Mogłabyś pójść ich poszukać?Bo w tej sukni trudno będzie mi chodzić po schodach.-powiedziałam a Miaka bez słowa popędziła do jej pokoju.

Usłyszałam huk.

-Nic mi nie jest!-krzyknęła z dołu

Zaśmiałam się cicho.
Wydaje mi się że z tego całego pośpiechu spadła ze schodów ale skoro mówi że nic jej nie jest to pewnie tak jest.

-To te?-zapytała gdy wbiegła do pokoju lekko dysząc

-Tak-odparłam z wielkim uśmiechem.

Są naprawdę bardzo ładne i cieszę się że je założę, tym bardziej że to cenna pamiątka rodzinna.

Tylko przyjaciele I ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz