Jest godzina 15:30 czyli właśnie zaczął się trening Liama.Siedzę sama na trybunach, niestety Miaka nie mogła ze mną dzisiaj posiedzieć aczkolwiek powiedziała mi że chętnie by pooglądała tyłeczek Maxa w akcji.Liam powiedział mi że trening trwa mniej-więcej półtorej godziny więc przygotowałam się i wzięłam szkiciownik.
Po 15 minutach malowania stwierdziłam, że skoro świeci słońce to mogę opalić moją bladą twarz.
Schowałam zeszyt na rysunki , zamknęłam oczy i wystawiłam się ku słońcu.
Hmm...chyba ktoś obok mnie usiadł.
Już chciałam otworzyć oczy ale stwierdziłam że jest za przyjemnie by teraz psuć tą chwilę,ponownie zamknęłam umysł i zaczęłam cieszyć się słońcem.-Hej!Widzę że lubisz słońce-powiedział nieznajomy głos śmiejąc się.
Spojrzałam na niego i ujrzałam mega przystojniaka.Miał długie czarne włosy postawione na żel, piękne i duże brązowe oczy.Był ubrany w czarną koszulkę,jasne dziurawe jeansy a jako dodatek do tego wszystkiego miał na twarzy piękny wielki uśmiech.Oczywiście nie równał się z Liamem,nikt się z nim nie równał.
Wogóle jak ja mogę go porównywać z Liamem?!Liam to mój najlepszy przyjaciel a teraz zagadał do mnie straszny przystojniak.
W pewnym momencie odchrząknął a ja zauważyłam że odkąd tu przyszedł oglądam go od stóp do głów i jakby tego było mało w jego obecności.
O nie!! Jeśli Liam go zobaczy to go zabije tu i teraz.Ohh...Znowu to zrobiłam...pomyślałam o Liamie.
Potrząsnęłam głową i wreszcie odpowiedziałam-Cześć
-Fajnie się patrzyło?-zapytał z szerokim uśmiechem a na moją twarz wypłynął rumieniec
-Mam na imię Johny- powiedział wystawiając rękę
-A ja Meredith ale możesz mi mówić Mer-powiedziałam i uścisnęłam jego rękę.
Spojrzałam na boisko i zobaczyłam że Liam leży na trawniku.
-Dalej Liam!Wstawaj!I tak wszyscy wiedzą że udajesz-krzyknęłam i posłałam mu uśmiech.
Liam na mnie spojrzał,powoli wstał i odwzajemnił mój uśmiech po czym spojrzał na Johnego i znowu na mnie a z ruchu jego warg odczytałam że pyta ,,czy wszystko w porządku?"niemal niewidzialnie wskazując głową Johnego.
Skinęłam głową a Liam wrócił do treningu.-Znasz go?-zapytał Johny
-Tak,to mój najlepszy przyjaciel-odpowiedziałam z dumą
-Aha-odpowiedział smutno w tym samym momencie kiedy trener użył gwizdka oznajmiając wszystkim że jest przerwa.
Zobaczyłam że Liam zamiast iść do szatni kieruje się w moją stronę.
Zbiegłam po schodach,przeskoczyłam barierkę i gdy wreszcie znalazłam się przy Liamie rzuciłam się na niego prawie go przewracając.-Byłeś niesamowity!-powiedziałam wtulając się w jego szyję
-Naprawdę tak sądzisz?Myślałem że jak ma się zamknięte oczy to nic się nie widzi-powiedział posyłając mi szelmowski uśmiech.
Zeszłam z niego i uderzyłam go lekko w ramię udając że się obrażam.
-Chciałam być miła-powiedziałam
-Wiem księżniczko,zawsze jesteś-powiedział czule i pocałował mnie w czubek głowy
Trener głośno zagwiżdżał i krzyknął
-Dość tych pieszczot gołąbki!Liam!Na boisko!-posłał nam uśmiech.
Liam mnie przytulił i pobiegł na boisko
-Powodzenia!-krzyknęłam
Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na trybuny.
Puste trybuny.Nie ma już na nich Johnego,dziwne.Nawet się nie pożegnał.
Wróciłam na swoje miejsce i w momencie gdy miałam usiąść spostrzegłam karteczkę.Podniosłam ją i przeczytałam
,,642 867 232 <-- to mój numer telefonu, zadzwoń jak będzie ci się nudzić ślicznotko
Johny ;) "
Ooo...jakie to słodkie!-pomyślałam i od razu zapisałam jego numer,mam nadzieję że Liam nie będzie zły jak się o tym dowie.
Albo nie!Nie powiem mu ,bo po co?W ogóle to czemu ja znowu myślę o Liamie w takiej sytuacji?W końcu to mój przyjaciel,powinien się cieszysz że wreszcie sobie kogoś znalazłam.
CZYTASZ
Tylko przyjaciele I ZAKOŃCZONE
RomanceGłówną bohaterką książki jest Mer-Meredith May Spencer .W połowie 2 klasy liceum jej mama postanowiła się przeprowadzić a jej nie pozostało nic innego jak pojechać razem z nią bo nie jest jeszcze pełnoletnia.Boi się że zmiana szkoły w trakcie roku s...