Rozdział 4

2.5K 77 11
                                    

Jest godzina 15:30 czyli właśnie  zaczął się trening Liama.Siedzę sama na trybunach, niestety Miaka nie mogła ze mną dzisiaj  posiedzieć aczkolwiek powiedziała mi że chętnie by pooglądała tyłeczek Maxa w akcji.Liam powiedział mi że trening trwa mniej-więcej półtorej godziny więc przygotowałam się i wzięłam szkiciownik.
Po 15 minutach malowania stwierdziłam, że skoro świeci słońce to mogę opalić moją bladą twarz.
Schowałam zeszyt na rysunki , zamknęłam oczy i wystawiłam się ku słońcu.
Hmm...chyba ktoś obok mnie usiadł.
Już chciałam otworzyć oczy ale stwierdziłam że jest za przyjemnie by teraz psuć tą chwilę,ponownie zamknęłam umysł i zaczęłam cieszyć się słońcem.

-Hej!Widzę że lubisz słońce-powiedział nieznajomy głos śmiejąc się.

Spojrzałam na niego i ujrzałam mega przystojniaka.Miał długie czarne włosy postawione na żel, piękne i duże brązowe oczy.Był ubrany w czarną koszulkę,jasne dziurawe jeansy a jako dodatek do tego wszystkiego miał na twarzy piękny wielki uśmiech.Oczywiście nie równał się z Liamem,nikt się z nim nie równał.
Wogóle jak ja mogę go porównywać z Liamem?!Liam to mój najlepszy przyjaciel a teraz zagadał do mnie straszny przystojniak.
W pewnym momencie odchrząknął a ja zauważyłam że odkąd tu przyszedł oglądam go od stóp do głów i jakby tego było mało w jego obecności.
O nie!! Jeśli Liam go zobaczy to go zabije tu i teraz.Ohh...Znowu to zrobiłam...pomyślałam o Liamie.
Potrząsnęłam głową i wreszcie odpowiedziałam

-Cześć

-Fajnie się patrzyło?-zapytał z szerokim uśmiechem a na moją twarz wypłynął rumieniec

-Mam na imię Johny- powiedział wystawiając rękę

-A ja Meredith ale możesz mi mówić Mer-powiedziałam i uścisnęłam jego rękę.

Spojrzałam na boisko i zobaczyłam że Liam leży na trawniku.

-Dalej Liam!Wstawaj!I tak wszyscy wiedzą że udajesz-krzyknęłam i posłałam mu uśmiech.

Liam na mnie spojrzał,powoli wstał i odwzajemnił mój uśmiech po czym spojrzał na Johnego i znowu na mnie a z ruchu jego warg odczytałam że pyta ,,czy wszystko w porządku?"niemal niewidzialnie wskazując głową Johnego.
Skinęłam głową a Liam wrócił do treningu.

-Znasz go?-zapytał Johny

-Tak,to mój najlepszy przyjaciel-odpowiedziałam z dumą

-Aha-odpowiedział smutno w tym samym momencie kiedy trener użył gwizdka oznajmiając wszystkim że jest przerwa.

Zobaczyłam że Liam zamiast iść do szatni kieruje się w moją stronę.
Zbiegłam po schodach,przeskoczyłam barierkę i gdy wreszcie znalazłam się przy Liamie rzuciłam  się na niego prawie go przewracając.

-Byłeś niesamowity!-powiedziałam wtulając się w jego szyję

-Naprawdę tak sądzisz?Myślałem że jak ma się zamknięte oczy to nic się nie widzi-powiedział posyłając mi szelmowski uśmiech.

Zeszłam z niego i  uderzyłam go lekko w ramię udając że się obrażam.

-Chciałam być miła-powiedziałam

-Wiem księżniczko,zawsze jesteś-powiedział czule i pocałował mnie w czubek głowy

Trener głośno zagwiżdżał i krzyknął

-Dość tych pieszczot gołąbki!Liam!Na boisko!-posłał nam uśmiech.

Liam mnie przytulił i pobiegł na boisko

-Powodzenia!-krzyknęłam

Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na trybuny.

Puste trybuny.Nie ma już na nich Johnego,dziwne.Nawet się nie pożegnał.
Wróciłam na swoje miejsce i w momencie gdy miałam usiąść spostrzegłam karteczkę.Podniosłam ją i przeczytałam
,,642 867 232  <-- to mój numer telefonu, zadzwoń jak będzie ci się nudzić ślicznotko
Johny ;) " 
Ooo...jakie to słodkie!-pomyślałam i od razu zapisałam jego numer,mam nadzieję że Liam nie będzie zły jak się o tym dowie.
Albo nie!Nie powiem mu ,bo po co?W ogóle to czemu ja znowu myślę o Liamie w takiej sytuacji?W końcu to mój przyjaciel,powinien się cieszysz że wreszcie sobie kogoś znalazłam.

Tylko przyjaciele I ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz