Rozdział 8

2.2K 67 14
                                    

                           Liam
Uwaga! rozdział zawiera wulgaryzmy.

-Oh!Liam!Tu jesteś!Cała szkoła cię szukała...Nawet nie wiesz jak mi przykro!-powiedziała Jessica z udawanym smutkiem

-Nie rozumiem...czemu ci przykro?-zapytałem ze zdziwieniem

-Liam,skarbie!Przy mnie nie musisz udawać,wiem że to twoja przyjaciółka i na pewno jest ci ciężko po tym co się stało,ale nie martw się,zaraz cię pocieszę-powiedziała po czym zarzuciła mi ręce na szyję i zbliżyła się by mnie pocałować

Natychniast ją odsunąłem

-O czym ty do cholery mówisz!-krzyknąłem z przerażeniem

-Aaa... to ty naprawde nic nie wiesz?W takim razie miłego dnia-powiedziała i odwróciła się na pięcie by odejść ale ja tak łatwo się nie poddaje
Złapałem ją za nadgarstek i odwróciłem spowrotem w moją stronę-Powiedz co się stało!-krzyknąłem na co ona odpowiedziała   bezczelnym uśmieszkiem.
Co za suka...-Gadaj!-warknąłem i przycisnąłem ją lekko do ściany za nadgarstki
-No dobrze...powiem ci.Pewnie i tak jest już za późno...-znowu ten bezczelny uśmieszek-teraz zostaliśmy tylko ja i ty
Co ona pieprzy do cholery!-Biedna Mercia Srelcia miała zawał serca,została zaniesiona do karetki i mam nadzieję że już nigdy się nie obudzi

-Pieprzona suka!-krzyknąłem i skierowałem się biegiem przed szkołę

-Zawsze do usług-krzyknęła z oddali

Gdy wybiegłem przed szkołe rzeczywiście było już za późno,zobaczyłem jak karetka odjeżdża a w środku ma moją ukochaną księżniczke.W tym momencie mój  świat stanął na głowie.
Gdy się rozejrzałem ujrzałem Miake a po jej policzkach spływały łzy,natychmiast do niej podbiegłem.

-Cześć-powiedziałem,spojrzała na mnie a pod jej oczami ujrzałem rozmazany tusz do rzęs.Natychmiast ją przytuliłem bo wiedziałem że potrzebuje męskiego wsparcia.

-Wiesz do jakiego szpitala ją zabrali?-zapytałem głaszcząc ją po włosach

-Tu masz adres-odsunęła się i podała mi małą karteczkę

-Dzięki,chcesz jechać ze mną?-zapytałem

-Nie możesz tam pojechać,zanim odjechali zbadali ją i powiedzieli że jest w złym stanie, żyje ale musi dzisiaj odpocząć by dojść do siebie,chciałam z nią jechać ale mi nie pozwolili-mówiąc ostatnie słowa znowu się rozpłakała

-No dobrze a więc jeśli chcemy aby szybko doszła do siebie musimy to uszanować-powiedziałem i znowu ją przytuliłem ale natychmiast się odsunęła

-Przepraszam...-powiedziała łamiącym głosem

-Nie masz za co przepraszać-powiedziałem

-Mam...bbo to...tto...to wszystko...moja wina-z jej oczu zaczęło płynać milion łez naraz

-O czym ty mówisz?-zapytałem spokojnie

-Przepraszam,ja...ja nie wiedziałam że tak na to zareaguje...

-Na co?

-Powiedziałam jej o...o tobie i Johnym... o tym że kiedyś ...próbował cię...zabić i wtedy...straciła przytomność...-wybuchła płaczem-Przepraszam...-powiedziała cicho.

-Nie obwiniaj się nie wiedziałaś jak zareaguje-powiedziałem i ponownie ją przytuliłem tym razem na szczęście mnie nie odepchnęła.

Zastanawia mnie jedno,czemu tak na to zareagowała?To było dawno temu...Czy myśl o tym że mogła mnie stracić wywołała u niej taki szok? Może czuje do mnie to samo co ja do niej?Nie wiem tego ale jest szansa że ona też już nie patrzy na mnie jak na tylko przyjaciela.

Tylko przyjaciele I ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz