Pięćdziesiąt dwa

47 10 0
                                    

Drake

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Drake

Isabeau osunęła się na ziemię. Drake dopilnował, żeby o nic przypadkiem się nie uderzyła, kiedy upadała, po czym zaraz upadł przy niej na kolana, podekscytowany. Miała wizję, właśnie teraz, a przecież jej widzenia zawsze się sprawdzały – to nie mógł być przypadek, a przynajmniej Drake miał taką nadzieję.

Nie on jeden zareagował, bo i zaniepokojony Carlisle natychmiast dopadł do Isabeau. Drake spojrzał na niego rozdrażniony, kiedy wampir spróbował go odepchnąć od dziewczyny.

– Co jej zrobiłeś? – zapytał nerwowo, spoglądając wrogi w jego stronę.

Drake zapragnął wywrócić oczami; wykrzywił usta.

– Oczywiście, bo cokolwiek złego to Drake, tak? – żachnął się, coraz bardziej rozdrażniony. Omal nie zachłysnął się powietrzem, kiedy doktor wyciągnął dłoń w stronę Isabeau. – Do diabła, nie ruszaj jej, bo wyjdzie z transu! – warknął.

Carlisle cofnął rękę i odsunął się nieznacznie, żeby móc na niego spojrzeć. Cóż, Drake zdążył się już przekonać, że za nim nie przepada – dyplomatycznie mówiąc – ale chyba nie widział u niego aż takiej niechęci. Zdążył przywyknąć do tego, że syn Lawrence'a jest pokojową istotą.

– Wydaje mi się, że w tym momencie powinno obchodzić cię coś więcej, a nie to, czy Isabeau jest w transie – zauważył spokojnym tonem, ale widać było, że ledwo panuje nad emocjami. – Coś takiego w jej stanie... – zaczął, ale nie dane było mu skończyć.

Isabeau nagle otworzyła oczy i wydała z siebie dziki wrzask, który śmiało mógłby konkurować z tymi, które wydawała Amelie, kiedy Drake zaatakował ją pełnią swoich mocy. Momentalnie spojrzeli na nią oboje i ale dziewczyna zdawała się ich nie widzieć. Pamiętał, że jej wizje bywały przerażające, tym bardziej, że nie tylko widziała, ale czynnie uczestniczyła w tym, co w danym momencie była w stanie zobaczyć; czasami chodziła, mówiła do nieobecnych osób albo próbowała powstrzymać coś, co jeszcze się nie zdarzyło albo miało miejsce gdzieś daleko.

Ale nigdy nie widział, żeby była tak przerażona i to go oszołomiło. W jednej chwili wygięła się w łuk i zaczęła się rzucać, próbując uderzać na oślep i walczyć, póki w popłochu nie odsunęli się od niej wszyscy, którzy znajdowali się w pobliżu. Drake poderwał się na równe nogi, po prostu obserwując, chociaż może powinien był jednak spróbować to przerwać. Z tym, że nie miał pojęcia jak.

– Isabeau... – Wypowiedział jej imię czule, jednocześnie powtarzając je w myślach. Isabeau, wyszeptał telepatycznie, ale to przynosiło równie marny skutek. Dziewczyna zdawała się go nie słyszeć. – Isabeau, co widzisz?! – powtórzył głośniej, ale równie dobrze mógłby w tym momencie rozmawiać z tym, co zostawili w lesie i co pozostało z Amelie.

Znów krzyknęła, tym razem ciszej i tym razem nie miał wątpliwości, że to strach. Nie wyobrażał sobie, żeby cokolwiek było w stanie przerazić Isabeau – była nieczuła i twarda, zupełnie jak on i właśnie to przecież ich połączyło – a jednak teraz rzucała się, szlochała i faktycznie odczuwała strach. Co miało się wydarzyć?

LOST IN THE TIME [KSIĘGA II: PÓŁNOC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz