Pięćdziesiąt sześć

48 9 0
                                    

Isabeau

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Isabeau

– Nie... – wyszeptała drżącym głosem. – Drake, ja... Nie mogę – powiedziała, ale chociaż chciała, żeby zabrzmiał to stanowczo, przy końcu głos się jej załamał.

Sprawiła mu ból. Zrozumiała to, kiedy tylko spojrzała mu w oczy i zauważyła, że jego ciemne tęczówki znów pociemniały. I, co najbardziej ją zaskoczyło, odmową zraniła samą siebie, chociaż to było niedorzeczne. Przecież wiedziała czego chciała, dlatego powinna nie poczuć nic, kiedy odmówiła Drake'owi.

A jednak poczuła wszechogarniającą tęsknotę i poczucie winy. Uczucia te były wręcz bolesne i całkowicie ją zdezorientowały – przecież nie chciała, przecież nie mogła...

Ale on tak ją prosił, a przy tym jak nigdy przypominał dawnego siebie. Kochała go i musiała w końcu się do tego przyznać – udawanie, że jest inaczej, było absolutnie bez sensu. Dlaczego miała mu odmówić, skoro oboje tego chcieli i mieli okazję, żeby przynajmniej przez chwilę poczuć się jak dawniej i zapomnieć o wszystkim, co się wydarzyło?

– No cóż... – Głos Drake'a brzmiał jakoś dziwnie, jakby zdławiony, chociaż niemożliwe było, żeby chciało mu się płakać. To było jedynie złudzenie albo sztuczka. – Mogłem się tego spodziewać. Ale dobrze, rozumiem... – dodał i zanim się obejrzała, nacisnął klamkę drzwi i uchylił się na tyle szeroko, żeby mogła przejść. – Możesz iść, Isabeau. Obiecałem, że nie będę cię zatrzymywał.

Skinęła głową i zrobiła kilka kroków, nagle jednak się zawahała. Kiedy przechodziła obok niego, przypadkiem otarła się ramieniem o jego tors – i to było dla niej zbyt wiele. Bez zastanowienia zarzuciła mu ręce na szyję i teraz to ona go całowała, coraz bardziej stęskniona i złakniona dotyku jego rąk, jego pieszczot...

Drake zachwiał się oboje wylądowali na łóżku. Przytulał ją w oszołomieniu, całował i czuła jego radość, bo całkowicie nie panował nad mocą. Jego emocje stały się jej własnymi, zlały się w jedno i wypełniły ich całych, łącznie z powietrzem w pokoju. Przez moment była świadoma jedynie radości, pożądania i poczucia spełnienia, które należały równie mocno do niej, jak i do niego.

Całowała go, jednocześnie błądząc dłońmi po jego ciele, jakby widziała go po raz pierwszy. Poznawała go na nowo, z zaskoczeniem uświadamiając sobie, że pewne szczegóły pamięta lepiej niż mogłaby przypuszczać. To nic, że po tym, co zrobił, wydawał się jej obcy – faktycznie wciąż był tym samym Drake'm, którego znała i którego kochała. Którego zawsze miała kochać, nawet jeśli to było szalone.

Isabeau..., pomyślał. Jej imię owinęło się wokół nich, wypełnione czułością i emocjami, które całkowicie ją oszołomiły. Dobra bogini, jak mogło dojść do tego, że byli wobec siebie tak bardzo obcy i okrutni, chętni nawet się pozabijać? Ja... Chciałbym przeprosić, zaczął, ale stanowczo powstrzymała go przed tym, żeby kontynuował.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA II: PÓŁNOC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz