Dziewięćdzesiąt

35 10 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

Usłyszałam krzyk – paniczny, pełen strachu dziewczęcy wrzask. Cała zesztywniałam, porażona intensywnością tego dźwięku, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że pochodzi on z moich ust. Krzyczałam, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

Wilkołak warknął; jego ciężkie cielsko jeszcze mocniej mi zaciążyło, pozbawiając tchu i dosłownie miażdżąc żebra. Gorący, stęchły oddech musnął odsłoniętą skórę mojego karku; od smrodu potu i krwi zaczynało mi się kręcić w głowie. Miałam wrażenie, że za chwilę zemdleję i chyba jedynie świadomość, że to będzie równoznaczne ze śmiercią, pozwoliła mi zachować przytomność. W głowie wirowała mi tylko jedna myśl – rozpaczliwe błaganie, cisnący mi się na usta sprzeciw – ale nie miałam pojęcia, czy należy do mnie, czy może do Gabriela. Byłam jedynie pewna tego, że muszę coś zrobić i to natychmiast.

Nie, nie, nie... Moja kochana, poczekaj..., usłyszałam w głowie głos Gabriela. Nie rozumiałam o co mu chodzi, ale to nie miało znaczenia. Strach, gniew i inne skrajne emocje wypełniały mnie, powoli rozsadzając od środka. Czułam coraz wyraźniej krążącą po moim ciele moc i skupiłam się na niej, chcąc wypchnąć ją z siebie; sprawić, żeby zraniła tego, kto był gotów bez wahania mnie zabić...

Przypomniałam sobie krzyki; przypomniałam krew na ulicach i na moim ubraniu, to jak nas ścigali...

Ból rozrywających skórę pazurów...

Nie! Nie, Renesmee! W tej chwili przestań!

Mentalny głos Gabriela był niczym eksplozja. Zaatakował mnie ze wszystkich stron, szokując i rozpraszając. Na moment zamarłam, porażona odbijającym się echem w moim umyśle głosem, nie mogąc uwierzyć, że Gabriel to robił. Jak mógł mnie powstrzymywać, kiedy mogłam zginąć? Jak...? Porażona i z poczuciem zdrady, zapragnęłam w dziecinny sposób zakryć sobie uszy, ale nie byłam w stanie; ręce miałam unieruchomione, poza tym nic nie było w stanie zagłuszyć mentalnych wrzasków Gabriela w mojej głowie.

Och, bogini. To jest Yves! To jest Yves, zaczął gorączkowo powtarzać, ale pełny sens jego słów dotarł do mnie dopiero po kilku sekundach. Zamarłam; moje mięśnie się rozluźniły, kiedy znieruchomiałam pod przyciskającym mnie do ziemi wilkołakiem. Stworzenie warknęło cicho i bardziej nachyliło się nad moją szyją, ale nawet jej nie zadrasnęło. Po chwili Yves – musiałam zaufać Gabrielowi, że to prawda – odchylił swoją na wpół ludzką, na wpół wilczą głowę i zawył, otrzymując natychmiastowy odzew.

Zacisnęłam powieki. Usłyszałam jak ziemia drży, kiedy dwa wilkołaki, które przyprowadziłam za sobą z miasta, wymijają nas, przekonane, że jestem martwa. Nie zareagowały na Yves'a, nawet się do niego nie zbliżyły – instynktownie wyczuwały, że jest alfą i chociaż go nie słuchały, szanowały go tak długo, jak działał wraz z nimi.

Yves leżał na mnie jeszcze kilka sekund, po czym pośpiesznie się odsunął. Aż zachłysnęłam się powietrzem, wciąż rozemocjonowana i przerażona. Wilkołak warknął nagląco, więc chcąc nie chcąc zmusiłam swoje ciało do współpracy i poderwałam sie na równe nogi. Kiedy patrzyłem na przemienionego Yves'a – na tę nienaturalną, w połowie wciąż ludzką istotę – instynkt nakazywał mi rzucić się do natychmiastowej ucieczki, ale zdołałam jakoś nad sobą zapanować. To był Yves. Mimo wszystko był po naszej stronie. To był Yves...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA II: PÓŁNOC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz