Oczekiwanie

10 1 0
                                    

9:45

Nie ma jeszcze dziesiątej. Rosalie, spokojnie. Ona zadzwoni. Na pewno nie zgubiła twojego numeru. Nie napisałaś jej ostatniej cyfry źle. Będzie dobrze. Zadzwoni.

9:55

Oszaleje. Naprawdę oszaleje! To czekanie mnie wykańcza. Czy ona na pewno zadzwoni? A może to był tylko sen?

9:59

- Dzień dobry. Dzwonię w sprawie abonam...

- Przepraszam , ale czekam na ważny telefon! I tak nie skorzystam. - Rozłączyłam się szybko.

10:01

Jednak nie przepadło? Czy naprawdę rozbrzmiewa "Feeling Good" , które mam na dzwonku? I czy na ekranie widnieje "NIEZNANY" numer? Tak! To prawda.

- Saffron?- Pytam niepewnie.

- Tak , Rosa. To ja. - Odetchnęłam z ulgą. - Jesteś zdenerwowana?

- Może trochę...

- Chyba nie myślałaś, że odpuszczę? - Pyta. A ja nie chcę kłamać. Mówię prawdę. Saffron zawsze znała prawdę.

- Jestem zdenerwowana , cholernie. Myślałam , że to tylko sen. Chciałam być na ciebie zła! Chciałam Cię ukarać za to , że nas zostawiłaś. Że MNIE zostawiłaś.

- Podaj mi adres. Zaraz do ciebie przyjadę. Proszę , Rosa. Daj mi szansę z tobą pobyć... chociaż dzisiaj. Ten jeden dzień. - Bez wahania podałam jej adres mieszkania. Samantha z dziećmi z samego rana pojechała do swoich rodziców , dlatego chciałam się z nią spotkać. Chciałam wyjść z domu do niej. Ale teraz , właśnie w tej chwili do moich oczu napływały jedynie łzy wspomnień. Tych cudownych i tych gorszych. Wszystkie związane z Saffron. Czekałam na nią tyle. Poczekam jeszcze chwile , aż dojedzie. Pieprzyć Ansela. Pieprzyć Samanthe!!

Co ja mówię? Przecież ja ich kocham. Saffron , co ty zemną robisz dziewczyno? Dobra Rosa. Ogarnij się. Przebierz się , rozczesz włosy. Wyglądaj chociaż jak człowiek!

Wstaje z łóżka i kieruje się do łazienki. Biorę prysznic. Wychodzę w ręczniku. Starannie się wycieram i smaruje lawendowym kremem , który wczoraj kupiłam. Ubieram skarpetki i dresy. Do tego tylko sportowy stanik i na to sweter.

Chociaż może to jest bluza. Sama nie wiem... te sklepy jakieś dziwne. Jestem pisarką a nie kreaturą o wyimaginowanym stylu. Dobra włoski! Co z wami? Dlaczego jesteście takie krótkie? W sumie... wole was teraz. Kiedyś byłyście za długie.

Biorę szczotkę i czesze włosy. Górną część spinam w koka , a resztę zostawiam luzem. Mam już wyjść z łazienki , ale nie jest idealnie. Nie jest nawet "w miarę" , dlatego biorę prostownice. Prostuje dolne kosmyki tak , żeby odkręcały się na zewnątrz. Słyszę dzwonek do drzwi.

Schodzę na dół. Chwilę zwlekam przed drzwiami , ale otwieram. Moim oczom ukazuje się czarny anioł. Saffron jest ubrana cała na ciemno. Botki z ćwiekami , kurtka , spodnie , torba , włosy- wszystko czarne.

- Wejdziesz?- Pytam nieśmiało. Znam ją lepiej niż ktoś inny i pytam , czy wejdzie? Naprawdę?

Wchodzi. Ściąga buty , kurtkę. Torbę bierze ze sobą na górę , do mojej sypialni. Siadamy na łóżku. Mam zapytać , czy nie chce jej się pić , ale stwierdzam że nie ma to i tak sensu. Przed nami długa rozmowa. W końcu i mi zaschnie w gardle.

- Więc... masz nareszcie to , czego zawsze pragnęłaś. Mieszkanie , najnowszego Marcedesa , poukładane życie i pewnie myślisz teraz "cholera , po co mieszasz mi w życiu?" , może nawet masz rację. Ale ja musiałam spróbować. Chociaż spróbować. To , że siedzę teraz obok Ciebie i w każdej chwili mogę dotknąć twojej ręki też ma swoje plusy. - Powiedziała i lekko musnęła mnie w lewą dłoń. Moje serce podskoczyło.

- Ja za bardzo nie wiem od czego zacząć... Może od tego , dlaczego tak długo zwlekałaś? Przecież mogłaś przyjechać wcześniej. Zanim poznałam Ansela. Zanim zaczęłam żyć własnym życiem BEZ CIEBIE.

- Masz chłopaka , rozumiem... W końcu to ja nawaliłam...

- Saffy , dlaczego nie przyszłaś do mnie o pomoc? Do Avy , Sam , kogokolwiek? Dlaczego uciekałaś na koniec świata , zamiast poprosić nas o pomoc? Zażądać jej... nie wiem. Zrobić cokolwiek... mogłaś zrobić cokolwiek. - Powiedziałam i wyszłam z pokoju. Pretekst? Woda... chce mi się pić. Jednak naprawdę , chciałam zejść na dół i uronić kilka bezsensownych łez , później je otrzeć , wziąć dwie szklanki , wodę i wrócić.

- Nie wiem. Bałam się , było mi wstyd. Sama wstydziłam się siebie... tego , że własna matka nie chce mnie znać. Wiedziałam , że mnie kochasz i dlatego właśnie wyjechałam. Zostawiłam dla Ciebie list... przecież w nim wszystko napisałam. Dlaczego dalej pytasz?

- Saffron , jaki list?-Pytam ze zdziwieniem. Czy coś przegapiłam? Czy każde nasze miejsce , które zostało przeze mnie przeszukane , zostało przeszukane źle?

- Jak to? To ty nie dostałaś żadnego listu? - Kręcę głową - Napisałam w nim wszystko. Zajęło to chyba  z pięć stron. Zaadresowałam na dom twoich rodziców zastępczych. Mieszkałaś tam jeszcze wtedy , tak?

- Nic nie doszło. Nie dostałam żadnego listu... naprawdę. - Powiedziałam smutno.

- Wybaczysz mi kiedyś? - Zapytała , a ja nic nie odpowiedziałam. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do niej. Nie wiedziałam jeszcze wtedy , że ten uścisk przeważy na połowie mojego życia. Może nawet na jego całości? Liczyło się "tu i teraz" ten może nawet ostatni raz.

I'm (not) In Love With You Saffron |SKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz