*Pół roku później*
Moja ręka idealnie wpasowana w jego. Czułam się przy nim jak najszczęśliwsza osoba na świecie. Kocham go i czuję jakby to on właśnie miał być jedyny. Tym na zawsze , który do końca życia będzie ramię w ramię zemną. Tym , który będzie pił już zawsze moje przypalone w dobry sposób kakao. Tym , który będzie kochał pomimo wad i czule spoglądał podczas choroby. Tym , który już na zawsze będzie wpatrywał się tylko we mnie. Tym , który zaakceptuje to , że mam dwie przepiękne córeczki , przytuli je i powie " jesteście moje " , a tak właśnie stało się dwa miesiące temu...
*Dzisiaj*
- Kochanieeee , pobudka.- Obudziłam aksamitnym głosem Ansel'a , który smacznie spał po naszej pierwszej wspólnej nocy.
- Dzień dobry , króliczku.- Przywitał się ze mną i przyciągnął mnie do siebie. Pocałował mnie w obojczyk , a później czule w usta. - To była wspaniała noc... nie twierdziłem , że to kiedykolwiek się stanie.
- "To" , to znaczy co?- Zapytałam z ciekawością.
- Nie chodzi mi o nas , tylko o to że tak się zakocham. Nie widzę poza wami życia. Prim i Josie są takimi cudownymi dzieciakami , a ty... kocham cię nade wszystko. Nie wyobrażam sobie bez was życia rozumiesz Samantha? Kocham cię.- Powiedział , a te słowa były jak plaster na moje stare rozcięcia po wcześniejszym chłopaku.
- Ja ciebie też.
- A tak w ogóle to... która jest godzina?
- 6:45 , a co?
- O nie nie , idę spać dalej. Chodź jeszcze na chwilę... dziewczynki będą spać przynajmniej do ósmej.
- Położe się na chwilkę , ale muszę wstać przed małymi...
- Już nic nie mów. Połóż się tutaj tylko i zaśnij.
* Ten sam dzień - Saffron i Rosalie*
- Saffy , chodź. Już możesz wyjść ze szpitala. Widzisz? Popatrz jak jest dzisiaj pięknie.- Mówiłam czule do dziewczyny. Bałam się o jej stan psychiczny i nie chciałam niczym jej zranić. Lekarz mówił , żebym była ostrożna.
- Rosa... ja nie mogę się u ciebie zatrzymać. Nie mogę mieszkać z Sam i dziećmi , przecież ona mi nigdy nie wybaczy.
- Kochanie , Sam już nie mieszka z nami. Ani dzieci , ani ona...- Powiedziałam z bólem w głosie , bo kiedy zobaczyłam karteczkę zostawioną przez nią i brak ich obecności... zrozumiałam , że częściowo straciłam przyjaciółkę i jej dzieci... ale wiedziałam już wtedy , że to nie może przeszkodzić mojemu szczęściu z Saffron.
- J-jak to? P-przecież S-ssamantha , dzieci...
- Hej , hej spokojnie. Ćśś , wszystko z nimi w porządku. Tylko się wyprowadziły. Widzisz? Będziemy razem znów szczęśliwe.- Powiedziałam , ale sama lekko w to nie wierzyłam. Po wypadku Saffron nie miała dużego uszczerbku na zdrowiu. Później wpadła w depresję , z której wyciągamy ją do dzisiaj. Jest już o wiele lepiej , ale to jest tak , jakby miała lęk przed życiem. Przed postawieniem kroku na zewnątrz , wsiąściem do samochodu i zrobieniem ludzkich rzeczy. Dlatego też nadal stałyśmy na szpitalnym podjeździe , a dokładniej to przed nim.
- Możemy iść na nogach?
- Saffy , ale to pięć kilometrów. Na pewno dasz radę?
- Rosa , ja nie jestem kaleką. Wiem co się ze mną dzieje i tak , mam tę cholerną depresję i jestem zła na świat , Boga , ale siebie szczególnie. Jakbym nie była wcześniej taką idiotką , ani nie byłoby szpitala , ani naszego rozstania...
- Przestań okej?! Kocham cie i nie mam zamiaru cię zostawiać , a jeśli nie możesz zrozumieć tego że z tej miłości zaryzykowałam wszystkim i też zostawiłam wszystko , że dzień w dzień przy tobie byłam i nakłaniałam cię do leczenia , mając nadzieję , że z tego wyjdziesz i do mnie wrócisz to już przepraszam. Przepraszam , że się o ciebie troszczyłam i chcę to robić dalej.- Wybuchnęłam na nią i mało co nie płakałam. A mówiłam samą prawdę i kiedy skończyłam Saffron opadła bezwładnie na krzesło i popatrzyła na mnie.
- Ty mnie dalej kochasz? Przecież zrobiłam ci tyle złego. Rozstałaś się z chłopakiem... straciłas przyjaciółkę.
- (Nie) jestem w tobie zakochana , Saffron.
Okej , więc skończyłam! Skończyłam tą książkę , ale nawet nie wiem czy zakończyłam ją dobrze. Wszystko jest w tym rozdziale jasno opisane i mam nadzieję , że dla każdego zrozumiałe. Myślę , że do tej pory to moje najkrótsze opowiadanie. Ba! Ja jestem tego pewna. Chciałabym podziękować wszystkim osobom , które pomogły mi w realizacji i wielu innych sprawach związanych w "I'm not in love with you , Saffron" , bo bez nich prawdopodobnie kilka rozdziałów by nie powstało. Pisałam tą opowieść całkowicie z mojej wyobraźni...a raczej gdzieś z jej głębi. Dziękuję też wam , moim czytelnikom , których na ten moment jest trochę ponad setka i wiecie co? Bardzo się cieszę , że właśnie tyle was jest. To naprawdę mnie motywuje.
Dla tych , którzy nie czytali mojej pierwszej opowieści "Girl rules" zapraszam właśnie do czytania , a niedawno dodałam całkiem coś nowego - "We will suprise you" , na co również każdego serdecznie zapraszam. No i co? Mam nadzieję , że choć trochę was zachęciłam!
Blackmiller1986

CZYTASZ
I'm (not) In Love With You Saffron |SKOŃCZONE|
ChickLitSaffron Campbell ponownie pojawia się w życiu Rosalie , która w tym momencie ma idealnie rozplanowane życie. Jej związek i przyjaźń się rozpada , a życie prywatne staje się nieważne- liczy się jedynie Saffron. Przebieg sytuacji całkiem się zmienia i...