*tydzień wcześniej*
Dzień rozpoczął się jak zawsze. Wstałam , wzięłam prysznic , przeczesałam włosy , pomalowałam się , ubrałam. Później obudziłam Sam- moją przyjaciółkę- i zrobiłam nam śniadanie. Ona jako jedyna osoba w moim życiu liczyła się na tyle , że byłam dla niej miła i starałam się z całych sił , żeby było jej dobrze zemną pod jednym dachem. Później pożegnałyśmy się i życzyłyśmy sobie nawzajem miłego dnia , chociaż ja wiedziałam że moja rutyna nie będzie taka miła jak jej.
Nigdy nie myślałam nad tym , że kiedyś mogę być matką , ale kiedy dowiedziałam się że Samantha jest w ciąży , później widziałam jak "rośnie" i jak kupuje niezbędniki dla dziecka , poczułam że jej zazdroszczę. Zazdrościłam jej tego , że ona może mieć rodzinę , której ja nigdy nie miałam. Dojrzałam inaczej i nie chciałam mieć dziecka , bo bałam się że w końcu coś się stanie i ono zostanie samo jak ja , kiedy moi rodzice umarli. Bałam się tego i dalej się boję , tylko teraz jestem bardziej przychylna. Czuję , że dziecko w moje życie wniosłoby o wiele więcej , niż komukolwiek może się wydawać , ale na razie to tylko moje marzenia. Teraz jestem studentką , która wieczorami i popołudniami pracuje w kawiarni , która mieszka ze swoją ciężarną przyjaciółką i zdecydowanie jest singielką- czyli nawet jak bardzo chce być mamą i stworzyć rodzinę , to sama nie dam rady tego zrobić...
Jak zwykle zaparkowałam niedaleko uczelni i ubrałam okulary przeciwsłoneczne na nos , żeby przejść ten kawałek do budynku w całkowitym przyciemnieniu. Pierwszy wykład: 12.00.
Już o 11.45 byłam pod salą i czekałam , aż profesor wejdzie i będę mogła wreszcie zająć moje miejsce , które było na najwyższym rzędzie. Gdy starszy mężczyzna zaczął wykładać wszystko to , co nam miał do powiedzenia , ja wraz z nim zaczęłam notować wszystko w moim zeszycie. Po dwóch godzinach wykład się skończył i miałam przerwę na lunch. Tym razem nie wsiadłam do samochodu i nie jechałam na drugi koniec miasta , żeby coś zjeść. Poszłam pieszo do pobliskiej , ale bardzo słabej knajpy i zamówiłam herbatę , a do tego jakąś kanapkę. Pomimo tego , że mi nie smakowało , zjadłam wszystko do końca , zapłaciłam i wyszłam. Kiedy czas przerwy dobiegał końcowi , podeszłam do kawiarni i kupiłam kawę na wynos , a później wróciłam na uczelnię.
************
Wracając do domu , pojechałam do marketu po zakupy , ponieważ Sam zrobiła listę wszystkich potrzebnych nam rzeczy. Było tam multum składników , więc półka po półce szukałam właściwych produktów. Kiedy wózek był wypełniony niemal po brzegi , poszłam do kasy , gdzie Pani w swoim marketowym mundurku zapakowała mi wszystkie zakupy do kilku reklamówek i grzecznie wyczytała cenę , jaką mam zapłacić. Wyciągnęłam kartę kredytową , zbliżyłam ją do czytnika i schowałam z powrotem. Reklamówki wylądowały w wózku , a później w bagażniku mojego Mercedesa. Spadek , który dostałam po rodzicach w dniu moich osiemnastych urodzin był ogromny. Kupiłam sobie wymarzony samochód , przestronne mieszkanie , ciuchy , zainwestowałam w siebie i nie tylko , a ten majątek praktycznie się nie ruszył. Jednak , żeby zapewnić dobrą przyszłość sobie i dziecku , które planuję mieć , postanowiłam nie roztrwonić tego wszystkiego i iść sama do pracy. Tak to wszystko wygląda.
- Sam , już jestem!- Krzyknęłam do przyjaciółki , która wyłoniła się zaraz zza ściany i mnie mocno uścisnęła. Jej brzuch lekko przywierał do mojego ciała , dlatego odczepiłam się od dziewczyny , podniosłam jej koszulkę i ucałowałam nagą skórę , pod którą znajdował się jej , jak i mój skarb.
- Już kopie.- Powiedziała Samantha.
- Czuję.- Powiedziałam i lekko posmutniałam , ale nie chciałam niczego dać po sobie pokazać.
- Rosie , wszystko okej?- Zauważyła dziewczyna , że coś jednak jest nie tak , ale postanowiłam jej nie martwić i uśmiechnęłam się , a później odpowiedziałam że wszystko jest w porządku.
- Co jemy na obiad?- Zapytałam.
- Jeszcze nie myślałam , ale coś ogarnę.
- Okej , to ja idę się przebrać a ty pomyśl i zaraz coś razem zrobimy.- Powiedziałam , wspięłam się po schodach do mojej sypialni , później zrzuciłam z siebie ciuchy i weszłam w wygodne dresy. Umyłam ręce w łazience , związałam włosy i zeszłam do kuchni gdzie czekała na mnie przyjaciółka.
- Myślałam już nad imionami.- Powiedziała.
- I jak?
- Dla dziewczynki Primrose albo Josie , a dla chłopaka Leo albo Alex. Podobają ci się?
- Bardzo , a co na to Tom?- Zapytałam z myślą o chłopaku Sam.
- Nie jest jakoś zachwycony , ale powiedział że zgodzi się na to co wybiorę. Nie wiem czy to dobrze , może jemu już nie zależy? Przecież powinien się interesować imieniem swojego dziecka... sama już nie wiem co o tym myśleć.
- Sam , spokojnie. Tom przecież kocha cię nad życie. Nie możesz myśleć , że mu nie zależy. Może po prostu nie przemyślał jeszcze tego dobrze. Musisz dać mu czas.- Poradziłam przyjaciółce.
- Pewnie masz rację , po prostu czasami wydaje mi się że oprócz ciebie nie mam nikogo.
- Masz o wiele więcej niż tylko mnie. Masz wspaniałego chłopaka , rodziców , dziadków , multum ciotek i wujków. Nie jesteś sama , bo oni wszyscy cię kochają i czekają na narodziny twojej dzidzi. - Powiedziałam całkiem szczerze.
- Ważne , że moja rodzina kocha cie niemal tak jak mnie.- Odpowiedziała Sam , podnosząc mnie na duchu.
- Dobra , dobra... To co na ten obiad?- Zapytałam , a dziewczyna zaraz pokazała mi przepis i obie zabrałyśmy się do przygotowywania dania , które miało wystarczyć na dwa najbliższe dni.
CZYTASZ
I'm (not) In Love With You Saffron |SKOŃCZONE|
ChickLitSaffron Campbell ponownie pojawia się w życiu Rosalie , która w tym momencie ma idealnie rozplanowane życie. Jej związek i przyjaźń się rozpada , a życie prywatne staje się nieważne- liczy się jedynie Saffron. Przebieg sytuacji całkiem się zmienia i...