Saffron Campbell

9 2 0
                                    

*21 grudnia 2012 roku - księgarnia Willson'a*

Chodzę pomiędzy regałami. Wyszukuje "Małego Księcia"-  którego autorem jest Antonie de Saint Exupèry. To moja ulubiona książka. Czytając ją , uświadamiam sobie coraz to nowe rzeczy. Mam już trzy egzemplarze- każdy wygląda inaczej- teraz szukam czwartego. Przebieram pomiędzy regałami- nic nowego. Jednak moją uwagę przykuwa pewna dziewczyna. Jej długie -czarne włosy wyglądają tak perfekcyjnie - opadają za ramiona. Kreska u dołu oka jest bardzo starannie zrobiona i podkreśla jej tęczówki. Usta ma w pewnego rodzaju grymasie- przynajmniej tak u mnie wygląda grymas. Siedzi w pozycji , której na sobie jeszcze nie doświadczyłam. Nogi ma rozstawione , ale nadaje jej to pewnego rodzaju gracji (?) , jej tułów jest w wyprostowanej formie. Siedzi nieruchomo , nie czyta ale przebiera między regałami. Chwilę później wstaje i mierzy mnie wzrokiem. Nic nie mówi. Odchodzi. Zostaje ja sama z tysiącami książek.

Z księgarni wychodzę niezadowolona , ale spełniona że podjęłam się poszukiwania. Dalej myślę o tej dziewczynie. Jak jej na imię?  Skąd jest? Do jakiej szkoły chodzi i dlaczego widzę ją tu pierwszy raz? Przecież jestem tu bardzo często.

Skręcam w uliczkę , prowadzącą do mojego domu , w którym teraz mieszkam. Ktoś ciągnie mnie za rękaw kurtki. Nie wiem co się dzieje , jednak kiedy spoglądam na tego kogoś , okazuje się , że to TA dziewczyna.

- Patrzyłaś się na mnie. Dlaczego się na mnie patrzyłaś?- Warknęła.

- Nie wiem. Poprostu Cię zauważyłam. Pomyślałam , że jesteś piękna. - Powiedziałam szczerze.

- Mam na imię Saffron.- Wyciągnęła do mnie rękę. Ja też jej się przedstawiłam.- Masz ochotę na kawę? Ja stawiam , spokojnie.

- Okej , czemu nie?- Zgodziłam się i ruszyłyśmy do kawiarni. Nie wiedziałam tak naprawdę gdzie idziemy. Nie znałam tych miejsc. Mieszkałam tutaj dopiero pół roku i znane mi były zaledwie księgarnie i biblioteki.

- Dwa razy Latte poproszę. - Powiedziała łagodnie do kelnera. Zapłaciła i stwierdziła , że reszty nie trzeba. Usiadłam przy stoliku , jak nakazała i czekałam aż do mnie przyjdzie. Miałam ciarki - dosłownie. - Nie spinaj się tak. Nic ci nie zrobię , obiecuję.

- Przepraszam , trochę się denerwuje. Nie mam tutaj znajomych. Jesteś pierwszą osobą , która chce mnie poznać. - Wyznałam.

- A skąd wiesz , że chce Cię poznać?

- A nie?- Zapytałam zdziwiona.

- Przecież nie zaprzeczyłam. - Uśmiechnęła się. Ten uśmiech sprawił , że nie wiedziałam co się zemną dzieje. Czy jest lesbijką? Może ja nią jestem? A może obie nimi jesteśmy?

- Będziemy się przyjaźnić. - Powiedziała i złapała mnie za rękę. Jej dotyk , tak aksamitny. To naprawdę jej ręka? Czy aksamit , ocierający się o powierzchnię mojej dłoni? - A teraz chodź. Poznam Cię z resztą.

Wyszłyśmy z kawiarni , biorąc ze sobą kawy , które jak się okazało były na wynos.

- A więc , skąd jesteś? - Zapytałam nieśmiało.

- To mój dom.- Wskazała na ruiny , obok których przechodziłyśmy. Popatrzyłam na nią zdziwiona. - Popatrz. Tutaj jest ogródek. Z tej strony mój pokój , a obok mieszka moja mama w swoim wielkim gabinecie. Mówię ci , ona nigdy z niego nie wychodzi. Tata znowu na wyjeździe służbowym , więc nie ma miejsca w domu bo go nigdy nie ma. Widzisz to? - Wskazała na cegłę. - Uwielbiam tą huśtawkę. Spędziłam na niej połowę dzieciństwa. - Powiedziała i zaczęła się śmiać. Nie wiem czy z mojej miny , czy tego że sama nie wiedziała co właśnie powiedziała. - Twoja mina. Bezcenna. Wyluzuj. Nie musisz mnie od razu poznać , nie? Wszystko w swoim czasie. O popatrz. Jesteśmy na miejscu.

Zatrzymałyśmy się na łące w białym puchu. Nawet nie zauważyłam , gdzie idziemy. Na wzgórzu- które nie było zbyt wysokie- widać było kilka rozłożonych namiotów i ławki. Robiło się ciemno , a ognisko już się dymiło. Czy to normalne , żeby nocować w namiotach w środku zimy?

- Gdzie jesteśmy? - Zapytałam.

- Tutaj.- Odpowiedziała i pociągnęła mnie za rękę. Wdrapałam się za nią- CUDEM- na wzgórze i zobaczyłam małą grupkę osób. - Ava , Leo , Samantha , Cassie poznajcie Rose.- Zdrobniła moje imię. Pierwszy raz ktoś nazwał mnie tak... pieszczotliwie , ładnie... z uczuciem?

- Cześć wszystkim.- Pomachałam do grupki. Wszyscy się na mnie wpatrywali , ale chwile później wstali i zaczęli mnie ściskać. Nigdy czegoś takiego nie czułam.

Saffron patrzyła na poczynania jej przyjaciół. A może patrzyła na mnie? Nie... napewno nie. Jeszcze się nie przyjaźnimy. A co jeśli ona zrobi mi tylko nadzieje na lepsze życie? Co jeśli później się rozczaruje? Sama nie wiem...

- Hej , Rosa. Może zostaniesz z nami na noc. Mam wolne miejsce w namiocie , możesz spać zemną. Chyba , że masz coś przeciwko? - Zapytała. Bez chwili namysłu odrzekłam , że nie mam nic przeciwko.

Kiedy się ściemniło , weszłam do namiotu. Ava , Samantha , Leo i Cassandra- tak myślę , że to jej pełne imię- zostali przy ognisku. Zauważyłam , że Leo i Cassie są parą bo wyraźnie się ściskali i całowali. Jednak Saffron już czekała na mnie (tak myślę) w namiocie. Rozłożyła nam śpiwory i koce. Była herbata i jedzenie. W zasadzie była ona- intrygująca osoba , której nie znam - a to najważniejsze.

- Chodź tutaj. Przecież Cię nie ugryzę. - Powiedziała , a ja się do niej przysunełam. Tej nocy nie było zimno.
Zima przebiegała bardzo łagodnie i można powiedzieć , że w kurtce było mi nawet gorąco.

- Mam ochotę cie pocałować. Nie wiem dlaczego. Może ci się to wydać dzi...- chciałam powiedzieć "dziwne" , ale Saffron złączyła moje usta w pocałunku ze swoimi. Zrobiła to tak delikatnie i z uczuciem. Pokochałam ją. Od tej chwili , pokochałam ją na zawsze.

I'm (not) In Love With You Saffron |SKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz