Coś w tym stylu

16 2 0
                                    

Dzień rozpoczął się standardowo. Czynności , które nie powinny sprawiać żadnego problemu były uciążliwe , a już napewno straszne było to że rano znowu musiałam wstać z łóżka- chociaż tak bardzo chciałam w nim zostać włączyć Netflix , zawołać Sam i oglądać z nią cały dzień filmy. Jednak pozostała mi jedna pozytywna myśl- dzisiaj piątek.

Kiedy zaparkowałam , tam gdzie zawsze i rutynowo ubrałam na nos okulary , Ansel już czekał na mnie pod uczelnią. Znaczy nie wiedziałam czy czeka na mnie , ale palił papierosa i wpatrywał się we mnie odkąd tylko zaparkowałam. Teraz nie miałam już wyjścia , byłam zmuszona podejść do niego czy chciałam czy nie , bo musiałam przecież jakoś wejść do środka skoro już pofatygowałam się i wstałam.

- Czy ty nie masz życia osobistego , że jesteś dwadzieścia minut przed wykładami? - Zapytał z wyrzutem Jensen.

- Mówi to ktoś , kto był tutaj przede mną , pali trzecią fajkę i siedzi rozgoszczony na schodach? - Odpowiedziałam pytaniem.

- Skąd pomysł że pale już trzeci raz?

- Patrz pod nogi.- Poradziłam , ponieważ obok jego buta leżały dwa- zgaszone już - pety.

- Myślałem , że jesteś głupsza.- "Skomplementował" mnie mój towarzysz.

- Och , dziękuje za ten cudowny komplement , a teraz wybacz że przerwę naszą udaną pogawędkę ale idę na zajęcia , bo nie mam swojego życia osobistego i chcę być wcześniej.- Powiedziałam ze sztucznym uśmiechem , ominęłam go i zgrabnie weszłam do budynku. Ku mojemu zdziwieniu chłopak poszedł za mną i dotrzymał mi kroku. Kątem oka widziałam , jak zerka na każdą ładną i jeszcze ładniejszą od poprzedniej dziewczynę i nawet trochę w duchu się śmiałam. Nie uważałam go za mało atrakcyjnego- wręcz przeciwnie , był z wyglądu moim ideałem , ale nie miałam zamiaru znaleźć się w beznadziejnej sytuacji , jaką byłoby zakochanie sie w Anselu Jensenie- wiedziałam wręcz , że te właśnie dziewczyny bez chwili zawahania zgodziłyby się na wszystko , co ten kazałby im uczynić , jednak dziwiłam się jak można mieć taką pewność siebie.

- Mogę dzisiaj też obok Ciebie usiąść?- Zapytał grzecznie chłopak.

- Jeśli bym się nie zgodziła i tak byś usiadł , więc widzisz sens pytania?

- Nie , ale chciałem być miły.

- Słabo Ci to wychodzi. Jak chcesz być miły to się zamknij.- Powiedziałam "uprzejmie" i zaczęłam patrzyć się w podłogę , która nagle okazała się być bardzo atrakcyjnym kawałkiem przestrzeni uczelni. Kiedy profesor otworzył drzwi , odetchnęłam z ulgą że mam powód do milczenia , ponieważ zajęcia miały właśnie się rozpocząć.

- Myślisz , że będę Cię przepraszać?- Odezwał się arogancko , zanim wykład się skończył. Nie wiedzieć czemu , czekał z tym pytaniem wcześniejsze ponad półtorej godziny.

- Nie , ale miałam nadzieję że naprawdę się zamkniesz i zaczniesz w końcu skupiać się na zajęciach. Moje życie to moja sprawa i nie mam zamiaru wysłuchiwać twoich głupich uwag.- Powiedziałam i popatrzyłam na niego.

- W takim razie... przepraszam. Jestem przyzwyczajony , że traktuję dziewczyny raczej z góry i wiem , że to nie będzie dla Ciebie komplement , ale jesteś pierwszą która mi się oparła i zamknęła mnie chociaż na chwilę. Wiesz , nie jesteś taka jak inne.

- Ta. Pewnie wciskasz taki kit każdej napotkanej panience. A później co? Bzykniesz mnie w kiblu i się ładnie pożegnamy? Nie , dzięki.

- Rosalie , naprawdę nie mam zamiaru Cię wykorzystać. Uwierz mi.- Powiedział i złapał mnie za rękę , ale ją odsunęłam.

- O co Ci chodzi? Znamy się dopiero kilka dni.

- Chodzi mi o to , że nie wiem co ale coś na maksa mnie do Ciebie ciągnie. Co mam zrobić , żebyś uwierzyła że mam dobre intencje?

- Nie wiem. Zaskocz mnie i spraw , żebym Ci uwierzyła a później straciła dla Ciebie głowę. Ale jeśli mnie zawiedziesz , albo obrócisz to wszystko w żart , wiedz że już dla mnie nie będziesz istniał.- Powiedziałam stanowczo , a później zebrałam wszystkie rzeczy , bo wykład się skończył. Nie chciałam , żeby w tym momencie cokolwiek do mnie mówił , więc przepchnęłam się przez tłum ludzi do wyjścia i pobiegłam do samochodu. Wsiadłam do niego i odjechałam , jak najszybciej dałam radę żeby zgubić Ansela.

- Sam , jesteś?- Zapytałam , wchodząc do kuchni.

- Tak , u siebie.- Odpowiedziała dziewczyna , a ja dopiero ściągnęłam buty , koszulkę , spodnie , które później zgarnęłam ze sobą i rzuciłam do pokoju. Przebrałam się w wygodniejsze rzeczy a później poszłam przywitać przyjaciółkę.

- Hej , słonko.- Powiedziałam i ucałowałam ją w policzek. Dziewczyna zrobiła to samo i uśmiechnęła się do mnie.- Co tym razem?

- Okładka bajki dla dzieci. Przeczytałam ją dzisiaj już chyba trzydzieści razy i dalej nie mam żadnego pomysłu , co namalować.

- Nie martw się , wena sama przyjdzie.- Pocieszyłam dziewczynę , bo wiedziałam że kiedy za bardzo na czymś się skupia- w szczególności na jakimś zleceniu- to nic jej nie wychodzi- Jadłaś już coś?

- Tak , ale jakieś dwie , może trzy godziny temu. Właśnie uświadomiłaś mi , że umieramy z głodu.- Uśmiechnęła się dziewczyna i położyła rękę na brzuchu.- Mam dzisiaj wizytę u ginekologa. Ojciec mojego dziecka jak zwykle ma ważniejsze sprawy od nas , więc może chciałabyś zemną jechać? Mam dzisiaj poznać płeć , bo jednak nie chce czekać z tym do porodu.

- Och to super! A jak tym razem się wykręcił?- Zapytałam z myślą o jej chłopaku.

- Musi pracować , podobno ich firma straciła połączenie z ważnym klientem i jako jeden z dwudziestu informatyków musi zostać , bo jest aż tak potrzebny że bez niego straciliby najważniejszego kontrahenta. - Powiedziała z sarkazmem. Wcale jej się nie dziwiłam , bo to nie był pierwszy raz , ale starałam się podtrzymać ją na duchu.

- Przynajmniej , jak wam się nie powiedzie to zażądasz wielkich alimentów na dziecko.- Zaśmiałam się , a kiedy przyjaciółka zrobiła to samo , mogłam odetchnąć że udało mi się lekko rozładować sytuacje.- No , chodź już. Przestań myśleć o tej okładce , bo na siłe i tak nic ci nie wyjdzie. Lepiej zróbmy coś do jedzenia.

- Dobry pomysł. Znalazłam fajny przepis...- Powiedziała i wyszperała go w telefonie. Spodobał mi się , więc poszłyśmy do kuchni zrealizować robienie obiadu , a kiedy zjadłyśmy obie pogrążyłyśmy się w filmie "Before I Fall" , zanim miałyśmy jechać do kliniki.

I'm (not) In Love With You Saffron |SKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz