Siedzę tak wtulona w nią. Obejmuję jej talię rękoma. Ona swoimi głaszcze mnie po włosach. Dlaczego to robię? Mam chłopaka... tak nie powinno być. A co jeśli ona zaraz wyjedzie i znowu zniknie z mojego życia? Nie chce zostać sama , jak rok temu.
- Do kiedy zostajesz? - Pytam i podnoszę się , żeby spojrzeć jej w oczy. Teraz nie widać w nich żadnych uczuć.
- Tyle ile mi pozwolisz.
- Nie u mnie... w mieście.
- Ale dlaczego pytasz? - Zadała mi pytanie tak ważne , że nie wiedziałam , czy od razu jej powiedzieć jak bardzo ją kocham , czy poczekać żeby zobaczyć czy jest dla mnie sprawiedliwa. Czy zostanie.
- Nie chce Cię znowu stracić. Ten rok miał swoje dobre strony , ale dopiero od kilku miesięcy. Początek był okropny. Zrozum mnie... nigdy nie miałam kogoś takiego jak ty. Kiedy Cię poznałam wszytko się zmieniło , łącznie zemną. - Powiedziałam.
- Kochasz mnie dalej?
- Kocham. Ale kocham też Ansela i Samanthe. Jak mam im teraz to powiedzieć? Jak mam powiedzieć Sam , że wróciłaś?
- Dlaczego akurat Sam?
- No właśnie... - Zaczęłam. - Ona zemną mieszka. Mniej więcej od twojego zniknięcia. Miała chłopaka tego całego Tom'a. - Zrobiłam sobie przystanek.
- I co dalej? No mów...
- Zaszła z nim w ciążę. Ja wiedziałam , że coś kręci. Nie chodził z nią na usg prawie go nie było. Aż w końcu dowiedziałyśmy się , że to bliźniaki. A dokładnie bliźniaczki. Dwie dziewczynki. I kiedy Samantha rodziła , jego nawet nie było w szpitalu rozumiesz? Pojechałam tam do niego i wszystko mu wygarnęłam. Postraszyłam ojcem , ale jak do ściany. Więcej go nie zobaczyłyśmy. Jedyne co zostało Sam to wyciągnąć od niego jak najwyższe alimenty. Na siebie i na dzieci. A jak nie na siebie to przynajmniej na nie. - Skończyłam z ulgą w sercu.
- Nie wiedziałam , że aż tyle się zmieniło... To w takim razie jak mieszkacie razem to gdzie one są?
- Pojechały do Bostonu , do rodziców Sam. Mają wrócić wieczorem.
- To powinnam się zbierać. - Powiedziała i się podniosła. Chwyciłam ją za rękę i przyciągnęłam do siebie. Pocałowałam jej rękę , później przeniosłam się na szyję i w końcu trafiłam w usta.
- Nie musisz. Jak chcesz zemną być to zostań. Rzuć tam prace , znajdziesz coś tutaj. Możesz mieszkać z nami. Miejsca jest na tyle... chyba że nie chcesz.
- Żartujesz? - Zapytała zdziwiona.
- Nie , dlaczego?
- Jak możesz po czymś takim tak po prostu mi wybaczyć? Zaproponowałaś mi wspólne mieszkanie... ja nie mogę. Nie mogę ci tak namieszać w życiu.
- Już to zrobiłaś. - Powiedziałam , a Saffron wyszeptała mi do ucha tylko "dziękuję" , a później usiadła ponownie. Splotła nasze ręce w całość i tak siedziałyśmy przez chwile. Aż ogarnęła nas fala podniecenia.
Wzięła mnie na ręce , siedziałam teraz na niej. Ściągnęłam jej koszulkę i podziwiałam jej ciało. Nie widziałam go tak dawno , czułam jakby zmieniło się wszystko. Ale cała idea została.
- Chodź. - Pociągnęłam ją za rękę. Bez oporu poszła za mną. Wyszłyśmy do łazienki. Napuściłam wodę do wanny , na jej brzegu usiadłam i rozebrałam się. Saffron zrobiła to samo. Wyszłyśmy obie do wanny i zaczęłyśmy się wzajemnie pieścić i całować. Byłyśmy ze sobą blisko , razem. Chciałam zostać tak na wieczność... jednak odgłos otwierających się drzwi do łazienki obok wszystko zmienił.
Byłam już przygotowana na to , żeby powiedzieć o wszystkim Sam. Jednak , kiedy ją usłyszałam wszystko się zmieniło. Wrócił lęk i oszołomienie. Przecież przez ten rok to właśnie ona była dla mnie najważniejsza... co jeśli pomyśli , że chcę ją od siebie odsunąć? Że chcę ją zostawić? Nie wyobrażam sobie przecież życia bez niej i dziewczynek. Jednak życie bez Saffron , to też nie moje życie.
CZYTASZ
I'm (not) In Love With You Saffron |SKOŃCZONE|
ChickLitSaffron Campbell ponownie pojawia się w życiu Rosalie , która w tym momencie ma idealnie rozplanowane życie. Jej związek i przyjaźń się rozpada , a życie prywatne staje się nieważne- liczy się jedynie Saffron. Przebieg sytuacji całkiem się zmienia i...