P.O.V - Ansel

6 1 0
                                    

Tydzień po zerwaniu , a kto zerwał? Ja. Dlaczego? To , że moja dziewczyna jest lesbijką , zdradziła mnie ze swoją byłą i teraz nie ma z nią kontaktu to wystarczający powód? Myślę , że tak. Samantha za to dobrze rozumie mój ból. Nie chce jej wykorzystać , ani uleczyć nią swojego serca , ale przecież oboje coś do siebie czujemy. Pomogę jej , bo ostatnio wspominała że ma problemy. Właśnie do niej będę jechać.

Wychodzę z domu i wsiadam do mojego Bentley'a , wyjeżdżam zza bramy , która za mną automatycznie się zamyka. Kieruje się do mieszkania dziewczyn , w którym mam nadzieje nie zastać Rosalie. Chcę porozmawiać tylko z Sam.

Dzwonię domofonem , a dźwięk z niego oznacza , że mogę wejść. Kieruje się windą na piętro mieszkania. Kiedy chce zapukać w drzwi , same szybko ustępują. Wchodzę do pokoju Sam i dziewczynek a ta wyciąga do mnie ręce. Wtula się we mnie a później odzywa.

- Och , Ansel... chyba ją tracę. - Powiedziała zmartwiona , a po jej policzku popłynęła łza , którą otarłem opuszkiem palca.

- Dalej nie było jej w domu?

- Nie , ani razu od czterech tygodni. Dzwoniła tylko , żebym podrzuciła jej jakieś rzeczy przez Leo. On był tutaj nie wiem... może trzy dni temu? Naprawdę martwię się o nią. Ten wypadek Saffron... w ogóle jej przyjazd całkowicie ją rozebrał na części. Dobrze , że przyjechałeś...

- Nie przeszkadzam? - Zapytałem , patrząc na to , że ani Josie , ani Prim nie spały. Dziewczyna uśmiechnęła się i pokręciła przecząco głową. - Swoją drogą , świetnie dajesz sobie sama rade z maluchami.

- Chcesz?- Popatrzyła na jedną z dziewczynek. Skinąłem głową i wyciągnąłem ręce , którymi zaraz owinąłem małą Josie. Nie wiem dlaczego , ale patrząc na siebie w lustrze z dzieckiem , czułem , jakbym właśnie tego chciał. Ale nie z Rosalie. Bo obok mnie w tym momencie stała Samantha. Równie seksowna i piękna , co Rosalie. Może nawet piękniejsza. Nie chodziło tylko o wygląd. Mimo wszystko dała rade z dwójką dzieci. Przezwyciężyła kryzys i ma dla kogo żyć. - Powiedział bym , że masz szczęście ale nie wiem czy wypada.

- Oj tak , mam. Skromnie - wiem. To , że zostałam bez partnera nie zostawia wątpliwości , jednak dziewczynki mają wszystko. Dostaje na nie i na siebie dużo pieniędzy od ich ojca. Nie chce mieć z nim do czynienia , a on sam nie interesuje się dziećmi. Jednak daje sobie sama rade i rozglądam się za mieszkaniem. Czuję , że Saffron nie zniknie z naszego życia ponownie i chyba tym razem powinnam się odsunąć. Nie mam siły już , naprawdę. Zresztą , sam wiesz jak jest.

- Chcesz się gdzieś przenieść?

- Szukam mieszkania , ale albo jest za małe i w złym położeniu , albo za drogie całkiem w centrum miasta. Nie chce siedzieć Rose na głowie , a zresztą jej i tak cały czas nie ma. Jeśli będzie czegoś potrzebowała to oczywiście jej pomogę , ale jak narazie mam dość mieszkania tutaj. A za tydzień Saffron wychodzi i prawdopodobnie zniesie się tutaj.

- Jeśli chcesz mogę ci pomóc w szukaniu. A nawet możesz zatrzymać się u mnie. Mój dom jest tak duży , że nawet nie będziemy wchodzić sobie w drogę. Siedem sypialni i pięć łazienek. A mieszkam sam. - Powiedziałem. Nie wiem dlaczego chciałem , aby ta dziewczyna zemną mieszkania. Wcześniej nawet nie pokładałem takich planów z Rose. A ona... niech teraz radzi sobie sama. Nie będę czekał na nią wiecznie.

- Naprawdę byś to dla nas zrobił? Przecież Rosa , ona nie zniknęła... trzeba porozmawiać też z nią.

- Sam , ona już nie jest moją dziewczyną. Już nią nie będzie , a przecież widzę że coś między nami jest. Wiem , że może ci się to wydać dziecinne , albo że chce się tobą tylko zabawić. Ale jakim musiałbym być debilem , żeby sprowadzić cie do własnego domu z dwójką dzieci , nie pokładając nadziei w naszej przyszłości? W mojej przyszłości z wami. Nie wiem kiedy się w tobie zakochałem , ale napewno teraz wiem , że do Rose tego nie czułem. Uwierz mi , proszę.

- Zakochałeś się we mnie?- Zapytała zdziwiona swoim niewinnym głosem. Jej oczy pobłyskiwały , niczym te dziecka które zobaczyło nową zabawkę.

- Tak , w tobie i twoich ślicznych córeczkach. - Powiedziałem patrząc na Josie , która zjadała mój palec i ma Prim , która usypiała na rękach Sam.

- A ja w tobie. Ale może nie powinniśmy się tak spieszyć. Nie zrozum mnie źle , ale teraz dla mnie najważniejsze są moje dziewczynki. Nie mogę pozwolić , żeby ktokolwiek zostawił je drugi raz. - Powiedziała odkładając Primrose do łóżeczka. Ja to samo zrobiłem z Josie.

- Chociaż spróbujmy. - Zachęcałem ją , na co ta powiedziała ciche "dobrze" a później pocałowała mnie w usta. Wtedy zrozumiałem , że chce całować tylko te usta. A to co czułem do Rose , nie było szczere.

I'm (not) In Love With You Saffron |SKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz