19.Przyjaciółka.

7.9K 239 10
                                    

Wzięłam moją przyjaciółkę do ręki i zaczęłam powoli metalem jeździć po nadgarstkach. Nie chce tego robić, ale z drugiej strony chce. Przycisnęłam mocniej metal do nadgarstka i pociągnęłam. Poczułam ciepłą ciecz na nadgarstku. Nie przyjęłam się tym tylko przyjechałam jeszcze kilka razy. Po kilkunastu cieciach popatrzyłam na swoją rękę. Była cała we krwi. Tak samo jak wanna. Podeszłam do szafki i wyjęłam z niej apteczke. Owinęłam rękę bandażem i wyszłam. Chwyciłam do ręki telefon i wybrałam numer Josha. Cały czas miałam zamazany obraz. Po dwóch sygnałach Josh w końcu odebrał.

-Hejka

-Josh- mój głos był straszny przez ten płacz.

-Skarbie co się stało? Przyjechać po ciebie?

-B bo cho chodzi o to, że chce stąd wyjechać.

-Gdzie słonko i dlaczego?

-B bo powiedziałam Lukowi że wiem o ich gangu i i trochę się pok poklocilam z ni nim.

-Skarbie nie płacz za chwile będę.

-Dobrze.

Rozłączyłam się i znowu usiadłam opierając się o łóżko. Siedziałam tak przez chwile kiedy usłyszałam głosy na dole. Po sekundzie drzwi od mojego pokoju otworzyły się, a do środka wszedł Josh. Podszedł do mnie i przyciągnął mnie do siebie.

-Skarbie nie płacz. Juz cię z tąd zabieram.

-Dziękuję- powiedziałam tuląc się do niego.

Po chwili Josh się podniósł pomagając mi wstać. Chwycił mnie za rękę na, co cicho syknelam.

-Ashly o tym porozmawiamy w domu- powiedział smutny.

Chłopak wziął walizki i ruszyliśmy na dół. Kiedy zeszłam w salonie byli wszyscy domownicy. Popatrzyli na mnie zaskoczeni.

-Ty wyjeżdżasz?- popatrzyłam na Asha, ale nie odpowiedziałam.

Ruszyłam do drzwi, przez które przed chwilą pewnie przeszedł Josh. Poczułam uścisk na nadgarstku. Syknęłam na to i wyrwałam rękę z uścisku patrząc na oprawcę.

-Ashly błagam nie wyjeżdżaj- Luke popatrzył na moje nadgarstki- co ty sobie zrobiłaś?- chwycił lekko moją rękę i spojrzał na nasiąknięty krwią bandaż.

-Nie twój interes- wyrwałam się odwracając z zamiarem wyjścia z budynku.

-Ashly błagam zostań ja nie chciałem. Ja tak nie myślę.

-Nie obchodzi mnie to- ruszyłam w stronę auta Josha.

-Błagam Ashly ja ja coś do ciebie czuje- stanęłam w miejscu jak wmurowana- nie zostawiaj mnie.

-Ale ja nic nie czuje- ruszyłam w stronę auta.

Weszłam do środka a Josh popatrzył na mnie ze współczuciem. Po chwili z piskiem opon ruszył w stronę willi. Dojechaliśmy po 5 minutach. Od razu wysiadłam ruszając w stronę do wejścia. Kiedy tylko przeszłam przez próg od razu skierowałam się do pokoju. Weszłam do środka i trzasnęłam drzwiami. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam myśleć. Czy on coś do mnie czuje? Czy on powiedział prawdę? Tak rozmyślając zasnęłam.

2 tygodnie później
Obudziłam się znów ze strasznym bólem głowy. Popatrzyłam na narzędzie leżące kolo mnie. Przez ostatnie 2 tygodnie siedziałam w domu w łóżku i płakałam. Nic nie robiłam tylko się ciełam i płakałam na zmiane. Czasami równocześnie. Mało spałam prawie w ogóle. Chłopacy próbowali kilka razy wejść i pogadać, ale zawsze ich zbywałam. Chodzą co godzinę sprawdzić czy żyję.

-Ashly żyjesz?- usłyszałam głos Harry'ego.

-Tak- powiedziałam cicho.

-Chcesz pogadać?

-Nie. Odejdź- po chwili usłyszałam jak ktoś zbiega po schodach.

Poszłam do łazienki lekko się chwiejąc. Wzięłam żyletke i mocno przeciągnęłam po nadgarstku. Nastała ciemność.

Luke

Siedziałem w pokoju odkąd Ashly wyszła z domu. Nie płacze. Nic nie robie po prostu siedzę. Nagle usłyszałem dzwonek w moim telefonie. Spojrzałem na wyświetlacz, ale nie widząc imienia dziewczyny nie zawracałem sobie głowy odbieraniem. Po chwili zadzwonił ten sam numer. Zadzwonił jeszcze 4 razy zanim straciłem cierpliwość i chwyciłem urządzenie odbierając.

-Halo?!

-Luke?- usłyszałem męski głos.

-Zależy kto pyta.

-Josh. Nie rozłączaj się. Chcę Cię o coś prosić.

-Nie zrobię nic dla ciebie.

-A dla Ashley?

Dziewczyna z Gangu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz