Po wyjściu od Josha ruszyłam się spakować. Właśnie pakuje 7 walizkę kiedy do pokoju wpadają wszyscy domownicy.
-CO TY KURWA ODPIERDALASZ?!- wrzeszczą na mnie.
-Pakuje się.
-Czy ty nas chcesz kurwa zostawić?!
-Tak.
-Myśleliśmy, że jesteś inna. Jesteśmy twoją rodziną, a ty nas tak po prostu zostawiasz. Jak możesz?
-Normalnie. To dla waszego dobra- ruszam do drzwi i przechodzę przez nie.
-A co z walizkami?- słyszę głos Josha.
-Zatrudnię gości. Przyjadą za jakieś 30 minut- schodze na dół i ruszam do drzwi.
-Poczekaj chwile. Za chwilę będzie tu Luke i reszta- zamieram.
Przyśpieszam kroku i wchodzę do garażu. Wybieram moje złote Lamborghini i ruszam. Nagle drzwi od garażu zaczynają się zamykać. Ruszam w tamtą stronę z piskiem opon. W ostatniej chwili wyjeżdżam i patrzę na dom. Widzę przed nim wszystkich chłopaków, ale nigdzie śladu Luka. Nie znajdą mnie. Zniknę bez śladu. Tak po prostu. Tak będzie lepiej dla wszystkich. Z tymi myślami ruszam w stronę parku. Wysiadam z auta i idę w dobrze znanym mi kierunku, czyli pod moje drzewo. Siadam pod nim i wybieram numer moich zaufanych ochroniarzy.
-Halo?- słyszę głos Nicka po drugiej stronie.
-Nick z tej strony Ashley. Chciałam u ciebie zamówić ochroniarza, żeby wziął moje walizki z mojego domu.
-Okej, ale czemu?
-Nie zadawaj pytań tylko niech on jedzie już po tę walizki. Jestem w parku na obrzeżach miasta.
-Okej już wysyłam go.
Rozłączam się i zamykam oczy. Czemu moje życie jest takie skomplikowane. Nagle słyszę kroki. Patrzę w tamtą stronę. Kurwa mam przejebane.
Luke
-Ona wyjeżdża- słyszę Asha jak przez mgłe.Ash przyszedł do mojego pokoju jakieś 10 minut temu i próbuje mi uświadomić, że Ashly chce wyjechać.
-Ale dlaczego? Co ja zrobiłem?- załamuje się chowając twarz w dłonie- przecież ona nic nie pamięta z wczoraj.
-Co?
-Pocałowałem ją.
-C-co?- chyba go zatkało- dlaczego? Czujesz coś do niej?
-Tak. Ja ją kurwa kocham Ash.
-To co ty tu jeszcze kurwa robisz? Ona właśnie się pakuje i chce uciec nie wiadomo gdzie, a ty siedzisz i nic nie robisz.
Zrywam się na równe nogi i ruszam w kierunku drzwi.
-My też jedziemy- krzyczą wszyscy chłopacy kiedy schodze na dół.
Po kilku minutach staje pod jej domem. Chłopacy od razu wychodzą. Nagle z garażu z piskiem opon wyjeżdża złote Lamborghini. To na pewno ona. Dziewczyna jedzie jak poparzona. Ruszam z piskiem za nią. Nie mogę jej stracić. Ja ją kocham.
Ashley
Na ścieżce stoi nikt inny jak Luke. Wstaje z trawy i ruszam w stronę auta chcąc go ominąć, ale nagle chłopak mnie przytula. Spinam się na ten ruch.-Dlaczego ode mnie uciekasz? Co zrobiłem? Wytłumacz mi to, a sobie pójdę i zostawię to w spokoju- mówi chłopak łamiącym się głosem i odsuwa się ode mnie.
-Nie uciekam od ciebie- odwracam od niego wzrok.
-To dlaczego? Przez kogo.
-Chce zacząć od początku- mowie cicho.
-Nie kłam. Widzę że kłamiesz. Odwracasz wzrok. Popatrz na mnie i powiedz prawdę. To przeze mnie?- patrze w jego błękitne tęczówki.
-Czemu tak cię to obchodzi?
-Bo cie kocham. Zrozum to- przez te dwa słowa zamieram.
Mam ochotę go pocałować i powiedzieć, że ja też, ale ja nie mogę z nim być. Mam dość zakochiwania się. Jeden raz w zupełności mi wystarczył. Patrzę w jego oczy.
-Błagam nie zostawiaj mnie- klęczy i przytula się do mojego brzucha- nie chce zostać sam- mówi płaczliwym głosem.
Czuje jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy. Mam cały obraz rozmazany. Patrzę na jego włosy z góry. Kładę rękę na jego włosach na co ten odwraca głowę i patrzy mi w oczy.
-Czemu płaczesz? Co zrobiłem?
-Ty nic, ale ja dużo- odwracam od niego wzrok.
Chłopak wstaje puszczając mnie a ja odrazu się odsuwam. Patrzy na mnie zdziwiony.
-Dlaczego boisz się mnie dotykać? Dlaczego?
-Ja nie mogę- szepcze.
-Ashly? Co się stało?
3 lata temu
-Kocham się Ashly.-Ja ciebie też Mickey.
Po skończonej zabawie w łóżku patrze jak chlopak się ubiera po dostaniu sms-a.
-Gdzie idziesz?
-Moja mama chce, żebym zrobił zakupy- mowi.
-Okej- chłopak wychodzi z pokoju nawet się nie żegnając.
Wczoraj straciłam z nim dziewictwo, ale nie żałuję. Kocham go, a on mnie. To miłość do końca życia.
Godzinę później
Ide na miasto z zamiarem kupna jakiejś seksownej bielizny. Oby mu się spodobała. Przechodzę obok jakiegoś pubu. Jak zawsze patrze na ludzi przez okno przechodząc. Nagle zauważam za szybą Mickey'ego z kolegami. On nie miał pomagać mamie? Może juz skończył? Wchodzę do środka nie myśląc o niczym. Podchodzę do ich stolika.-Hej Mickey.
Chłopak patrzy na mnie zdziwiony a jego koledzy zaczynają się śmiać. O co chodzi?
-Ta.
-Juz skończyłeś pomagać? Może przyjedziesz do mnie?
-Do ciebie? Śmieszna jesteś- prycha.
Zabolało.
-Co jest?
-Skarbie to był zakład. Miałem cie uwieść i przespać się z tobą. I wygrałem. Weszłaś akurat jak opowiadałem im jak kiepska jesteś w łóżku- śmieje się, a za nim jego koledzy.
-Co?- mówię łamiącym się głosem.
-To. Nic dla mnie nie znaczysz. Nie kocham cie.
Teraz
Patrzę na Luka. Dowiedział się czegoś o czym nikt nie wie. Widzę szok w jego oczach.-Ja cie naprawdę kocham. Błagam nie zostawiaj mnie.
-Nie mogę zostać.
-Pomyśl o chlopakach. Co oni będą czuli? Zostawisz ich?
-Nie mam innego wyboru.
Ruszam w stronę auta ale słyszę kroki blondyna za sobą. Wsiadam do auta i patrze przez szybę na Luka. Nagle zaczyna pukać w okno. Niepewnie je otwieram.
-Powiedz chociaż, co do mnie czujesz.
-Ja...kocham cie- ruszam z piskiem opon.
CZYTASZ
Dziewczyna z Gangu
RomansaAshley to szczupła brunetka mieszkająca z przyjaciółmi w Sydney. Ma 17 lat ale należy do najniebezpieczniejszego gangu "Immortals". Jest prawą ręką szefa który wyciągnął ją z jej beznadziejnego życia. Przygarnął ją i jeszcze kilku chłopaków. Zapewni...