40.Niemiła sytuacja.

4.7K 144 13
                                    

Luke
Wyszedłem ze szkoły i ruszyłem do auta, po chwili byłem w domu.

-Luke?- usłyszałem glos Asha z kuchni.

-Matka Teresa?

-Ha. Ha. Chodź tu musimy pogadać.

Ruszyłem zdziwiony w stronę kuchni. Wszedłem i popatrzyłem na wszystkich.

-Co się stało? Ktoś umarł?

-Nie nikt nie umarł. Chodzi o Ashley- drgnąłem na dźwięk jej imienia.

-Co z nią?- powiedziałem obojętnie, ale w środku aż się gotowałem.

-Nie udawaj, że Cię to nie obchodzi- prychnął Ash.

-Nie udaje. Nie obchodzi mnie ona- pójdę na aktora.

-To spadaj do kolejnej swojej dziwki- warknął.

Dalej stałem w miejscu. Nie mogę jej zostawić. Ja do niej coś czuje, ale ona tego nie chce przyjąć.

-No widzę, że jednak nie jest ci obojętna- zacisnąłem usta- no właśnie.

-Mów już co się stało- mruknąłem.

-Ona jest w niebezpieczeństwie. Jej niedoszły przyszły mąż kogoś wynajął. Ten ktoś ma ją uwieść, a potem zabić- popatrzyłem na niego z przerażeniem.

Nie stój ja z przerażeniem. Zmieniłem wyraz twarzy. Może nikt nie zauważył. Popatrzyłem na wszystkich. Wszyscy się na mnie patrzyli.

-Ustaliliśmy z Josh'em, że będziemy jej pilnować. Co 5 godzin będzie zmiana. Pierwsze 40 godzin jest nasze. Pierwszy będę ja. Potem kto chce?

-Ja- powiedziałem bez zastanowienia.

-Dobra. Resztę ustalimy później. Jadę pod dom Josha.

-Po co? Przecież ona jest jeszcze w szkole- po co się odezwałem.

-On nie chce jej nic powiedzieć, a ona musi wiedziec.

-Jak to nie chce jej powiedzieć?

-Josh uważa, że to dla jej bezpieczeństwa, ale moim zdaniem musi wiedzieć.

-Jadę z tobą.

-Nie Luke.

-Dlaczego?

-Ona nie chce Cię widzieć. Tak samo Josh- skąd Josh coś wie- on nic nie wie ale podejrzewa, że złe samopoczucie Ashly to twoja spraw, więc uwierz lepiej się nie narażaj.

-Ta ta. Dobra napisz jak będzie moja kolej- ruszyłem na górę nie zwracając na nich uwagi.

Walnąłem się na łóżko. Czemu ja ją pocałowałem? A no tak. Bo już nie dość że wszystko spieprzylem to jeszcze chce ją omotać. Chce żeby była moja. Chce ją całować. Chce ją dotykać. Chce po prostu ją. Lepsze pytanie jest takie. Dlaczego oddała pocałunek skoro nic do mnie nie czuje? Z tą myślą usunąłem.

Obudził mnie mój telefon. Czemu ja go nie sciszylem? Z jękiem wziąłem telefon i odebrałem nie patrząc na wyświetlacz.

-Halo?

-Luke?- usłyszałem po drugiej stronie głos jakiegoś chłopaka.

Popatrzyłem na wyświetlacz. Ashly?

-Kto mówi?

-Nieważne kto mówi. Ashley źle się czuje. Natychmiast przyjedź pod klub Pandemonium.

-Juz jadę- powiedziałem bez zastanowienia.

Rozłączyłem się i wyjechałem z podjazdu z piskiem opon. Po 10 minutach byłem pod klubem. Stanąłem i rozglądnęłem się dookoła. Po chwili zobaczyłem dziewczynę siedzącą na krawężniku nad nią stał jakiś chłopak. Podbiegłem do niej i przytuliłem zaplakaną dziewczynę. Ona drgnęła, ale po chwili się rozluźniła i wtuliła we mnie.

-Jezu co się stało?- zwróciłem się do chłopaka.

-No więc

Ashley
To był jakiś brunet o niebieskich oczach. Zaczęłam się o niego bardziej ocierać. Po chwili chłopak odwrócił mnie w swoją stronę i zaczęliśmy tańczyć razem w rytm muzyki, chwile później pocałował mnie. Oddałam pocałunek bez chwili namysłu, a on wepchał swój język. Zaczęliśmy toczyć bitwę, którą w końcu dałam mu wygrać. Oderwał się ode mnie, chwycił moją rękę i zaczął gdzieś ciągnąć. Szłam za nim posłusznie. Po chwili wepchał mnie do kabiny w toalecie. Wszedł i zamknął za sobą drzwi. Znowu zaczął mnie całować. Ten pocałunek był bardziej brutalny. Jego ręce zaczęły jeździć po moim ciele. Jedna jego ręka wylądowała pod moją sukienką. Zaczął jechać nią w górę. Nagle cały alkohol ze mnie wyparował, a ja odepchnęłam go od siebie.

-Co ty robisz?

-Nie widać? Chce Cię przelecieć- znowu napadł swoimi ustami na moje.

Odepchnęłam go jeszcze raz.

-Ale ja nie chce. Zostaw mnie- jego ręce wylądowały na moich biodrach.

-Ale mnie to nie obchodzi- napadł swoimi wargami na moje.

Chciałam go odepchnąć, ale on chwycił moje dwie ręce w swoją jedną. Swoimi nogami zablokował moje. Zaczęłam się wiercić ale to nic nie dało. Nawet nie wiem kiedy poczułam łzy na policzkach. On zaczął mi całować szyję i schodził coraz niżej. Wszystkie wspomnienia wróciły i to ze zdwojoną siłą, a alkohol tylko to potęgował.

-Zostaw mnie- załkałam.

-Chyba śnisz- uśmiechnął się.

-Pomocy!

-Nikt cię nie usłyszy zdziro- warknął.

Zaczęłam płakać z bezsilności. Jego ręka zjechała pod moją sukienkę. Nagle jego dotyk i on zniknął. Otworzyłam oczy które nawet nie wiem kiedy zamknęłam. Drzwi od kabiny były otwarte, a za nimi dwaj goście się bili. Upadłam na podłogę płacząc. Po chwili poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Wzdrygnęłam się i spojrzałam do góry. To nie był ten brunet. Poprzez zamazany obraz zobaczyłam, że chłopak jest blondynem. Schowalam głowę między kolana. Po chwili poczułam jak ktoś mnie podnosi. Poczułam wiatr. Wyszliśmy na zewnątrz. Chłopak mnie posadził na krawężniku.

-Do kogo zadzwonić- spojrzałam na niego cały czas płacząc- jestem Shawn.

-A-Ashly. Z-zadzwoń d-d-do L-Luka- podałam mu mój telefon chowając głowę między kolana.

Nie słuchałam jego rozmowy. Cały czas płakałam. Po chwili poczułam szturchnięcie. Wzdrygnęłam się i spojrzałam na Shawna.

-Za chwilę będzie- znowu zaczęłam płakać, a łzy leciały mi ciurkiem po twarzy.

Dziewczyna z Gangu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz