Siedziałam jak na szpilkach, oczekując ostatniego dzwonka tego dnia. Od skończenia lekcji dzieliły mnie już naprawdę sekundy i choć zazwyczaj cieszyłam się z tego powodu, tym razem towarzyszyło mi dziwne uczucie ciężaru spoczywającego na moim żołądku, spowodowane bynajmniej nie jedzeniem, bo tego akurat w moim żołądku brakowało. Romio co prawda, po tym, jak przegapiłam przerwę obiadową, łaskawie zaproponował mi podzielenie się ze mną batonem, jednak nie mogłam przełknąć ani kęsa.
Miałam wrażenie, że wszystkie moje wnętrzności, łącznie z gardłem, związały się w słupły, których nie sposób było rozplątać.
Na domiar złego ta cholerna wskazówka zegara przesuwała się niezwykle wolno, a dźwięk, który towarzyszył każdemu jej ruchowi, dudnił mi w uszach i sprawiał, że denerwowałam się jeszcze bardziej.
Hazel. Hazel Brookshire. To nazwisko kotłowało się non stop w mojej głowie, powodując kompletny mętlik wśród moich myśli. Przecież cała ta farsa nie miała być traktowana na poważnie, miała być pstryczkiem w nos Veronici, pokazaniem, że nie będę chować głowy w piasek, bo tak sobie tego zażyczyła. Tymczasem okazało się, że dałam się wrobić w coś, czego nawet nie miałam ochoty robić. Teatr nie był dla mnie. Kostiumy, dziwne fryzury i scena nie były dla mnie.
Życie towarzyskie nie było dla mnie.
Tęskniłam w tym momencie za moim bezpiecznym pokojem, w którym nikt nigdy nie wymagał ode mnie angażowania się w coś podobnego. Właściwie nikt niczego ode mnie nie wymagał. Mogłam spokojnie jeść, spać, słuchać muzyki, czytać książki, oglądać filmy i tak przez cały czas. Słodkie Dzieciątko Jezus, dlaczego moja matka ukarała mnie tak okrutnie, mimo że nic jej nie zrobiłam?
Musiałam pamiętać, by skontaktować się później z jakimkolwiek prawnikiem, w celu uzgodnieniu wszczęcia postępowania w sprawie znęcania się nad swoim własnym dzieckiem.
Gdy nareszcie strzałka zatrzymała się na dwunastce, a po klasie rozniósł się upragniony dla większości dzwonek, wstałam gwałtownie i zaczęłam pakować książki do plecaka. Jedna z nich z hukiem spadła na ziemię, a gdy schyliłam się, żeby podnieść zgubę, czyjaś noga minęła moją twarz o dosłownie milimetr.
Podniosłam wzrok na Parkera, który z głupim uśmiechem obserwował, jak zacisnęłam szczękę i ze złością zapięłam plecak, a następnie podniosłam książkę, którą kopnięciem przesunął prawie metr dalej. Moja pokora najwidoczniej sprawiała mu dużo satysfakcji i ze zgrozą musiałam przyznać, że tego dnia Presley miał okazję być bardzo usatysfakcjonowany.
Nie byłam w stanie nawet myśleć o tym, żeby uprzykrzyć mu życie, więc milcząco przyjmowałam wszystkie złośliwości, które wymierzał w moim kierunku od czasu długiej przerwy. Elvis najwidoczniej zadziałał na niego jak płachta na byka i teraz Parker chodził za mną i działał mi na nerwy, a cisza z mojej strony wydawała się być dla niego pobudzająca. Dosłownie czułam jego oddech na swoim karku. I przez słowo „dosłownie" miałam myśli NAPRAWDĘ dosłownie.
Ten skurczybyk nawet oddychał tak, by mnie zirytować.
— Możesz na mnie nie chuchać?! — krzyknęłam w końcu. — Daj mi spokój, do cholery.
Miałam pełną świadomość tego, że po części ja... No dobra, głównie ja zaczęłam konflikt między nami i to z mojej winy nie dawał mi spokoju, ale teraz liczyło się co innego.
— Ooo, księżniczka się denerwuje? — zadrwił. — Czyli jednak role się nie odwróciły i to wciąż JA sprawiam przykrość TOBIE, Winslow.
Wsadził ręce w kieszenie jeansów i oparł się nonszalancko o ścianę. W międzyczasie ja wpychałam do szafki wszystkie swoje książki, specjalnie przedłużając ten proces, w oczekiwaniu, aż chłopakowi znudzi się łażenie za mną.
CZYTASZ
Before I Go
Teen FictionNora Winslow, w wyniku traumatycznych doświadczeń z dzieciństwa i diagnozy, która zakłada, że zostało jej pół roku życia, w ogóle nie wychodzi z domu. Dziewczyna ma praktycznie zerowe doświadczenie w relacjach z innymi ludźmi, co w gruncie rzeczy ba...