— Dramatyzujesz.
Zagotowało się we mnie, gdy tylko usłyszałam te słowa. Spojrzałam z ukosa na Romia, który siedział obok mnie i przepisywał coś z tablicy. Matematyczka łypnęła na nas złowrogo, prawdopodobnie ostrzegając nas, żebyśmy nie rozmawiali, ale ja miałam znacznie większe problemy niż rozwiązywanie zadań. Prawdziwą niewiadomą był Parker Presley, a nie jakiś tam X.
— Przysięgam, że byłam spokojna, dopóki tego nie powiedziałeś — fuknęłam cicho, a on uniósł ręce w geście obronnym. — Teraz mam ochotę cię udusić.
— Jaki jest twój problem? — zapytał, a ja przybiłam sobie z otwartej dłoni w czoło.
Czy on zapisywał sobie wszystkie wyrażenia, które stosował Parker i używał ich w rozmowie ze mną? No błagam!
— Widzisz? — jęknęłam. — Za dużo przebywasz z Parkerem. Denerwuje mnie to.
— Jesteś po prostu zazdrosna — rzucił zgryźliwie, na co przewróciłam oczami. — Ale naprawdę uważam, że dramatyzujesz. Nie ma żadnego powodu, dla którego Parker miałby cię unikać.
Spojrzałam w jego oczy i przez chwilę miałam wrażenie, że miał rację, bo gdyby się nad tym zastanowić, faktycznie nie było przyczyny.
Ale czułam, że Parker mnie ignorował; widziałam w jego oczach chęć jak najszybszego zniknięcia za każdym razem, gdy ze sobą rozmawialiśmy, a tych okazji nie było znów tak wiele.
Od zeszłego piątku minął równo tydzień, a my komunikowaliśmy się ze sobą jedynie wtedy, gdy było to konieczne, czyli głównie na próbach przedstawienia. W dodatku byłam pewna, że gdyby nie pani Montgomery, w ogóle niczego by do mnie nie powiedział i przekazał swoją rolę komuś innemu. Poza próbami zachowywał się, jakbyśmy byli sobie całkowicie obcy, czego w ogóle nie rozumiałam.
Nie wymagałam od niego, by przyjeżdżał po mnie rano i odwoził do szkoły, jednak jakaś część mnie każdego ranka czekała, aż na podjeździe pojawi się granatowy Mustang. Ale Parker nie pojawiał się ani rankiem, ani popołudniem, ani właściwie nigdy. Omijał mnie szerokim łukiem na korytarzu, czasem wymuszając z siebie jedynie krótkie „cześć", nie jadał z nami lunchu, znikał gdzieś na długich przerwach, a gdy już z konieczności przebywaliśmy w swojej obecności, rozmawiał głównie z Romiem, całkowicie mnie wykluczając. W środę próbowałam do niego zagadać, jednak gdy tylko mnie zobaczył, skierował się do męskiej łazienki, gdzie oczywiście nie mogłam wejść. Później przestałam go widywać w szkole, a Romio powiedział mi, że Parker się rozchorował i miał zwolnienie do końca tygodnia.
Akurat.
Skoro jednak nie chciał mieć ze mną kontaktu, nie narzucałam mu się. Nie miałam w zwyczaju biegać za facetami, bo nie byli mi potrzebni do szczęścia, dlatego choć było mi przykro i myślałam o tym całymi dniami, nie dobijałam się do niego. Nie pisałam, nie dzwoniłam, nie poszłam też do jego domu, choć przeszło mi to przez myśl i właściwie jedyną czynnością, którą robiłam, było rozmawianie o tym z Romiem, który uważał, że przesadzałam.
Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek, który oznaczał koniec lekcji. Zaczęłam pakować swoje rzeczy i jak najprędzej wyszłam z sali, nie czekając na Romia, który chwilę później i tak mnie dogonił.
— Jeśli kolejny raz chcesz mi wcisnąć bajeczkę o tym, że jest chory albo że jest zły na całą tę sytuację, daruj sobie. Doskonale wiem, że nie jest chory, a od urodzin minął już tydzień i pewnie nawet nie myśli o tym, co się stało — powiedziałam, gdy tylko otworzył usta.
— Boże, jesteś niemożliwa — jęknął. — Mam pomysł. Napiszemy do niego oboje i zobaczymy, czy cię ignoruje, czy po prostu nie ma czasu.
CZYTASZ
Before I Go
Teen FictionNora Winslow, w wyniku traumatycznych doświadczeń z dzieciństwa i diagnozy, która zakłada, że zostało jej pół roku życia, w ogóle nie wychodzi z domu. Dziewczyna ma praktycznie zerowe doświadczenie w relacjach z innymi ludźmi, co w gruncie rzeczy ba...