Nie byłam zazdrosna. Ani trochę.
Byłam pieprzoną oazą spokoju. A na dodatek kwiatem lotosu, ostoją normalności, a przy okazji jeszcze innym gównem, które miało świadczyć o tym, jak spokojna i opanowana właśnie byłam.
Bo niby dlaczego miałabym być zazdrosna, widząc swojego chłopaka z inną dziewczyną tuż po tym, jak powiedział mi, że jedzie się opiekować swoją chorą siostrą?
Przecież to było całkowicie normalne. Parker okłamał mnie tylko i wyłącznie dlatego, że tak się po prostu robiło w każdym związku. Bo przecież wszystkie związki opierały się na kłamstwie i oszustwie i tylko ja, społeczna inwalidka, nie miałam o tym pojęcia. Jeśli chodzi o Amelię to sprawa na pewno wyglądała tak, że w przerwach pomiędzy byciem przewodniczącą szkoły a byciem super gorącą laską dorabiała sobie jako pielęgniarka jeżdżąca do domów i opiekująca się wymiotującymi pięciolatkami. Tego też nie wiedziałam z powodu swoich braków w kontaktach międzyludzkich. Tak właśnie było, prawda?
Gówno prawda.
Zaczynałam sama siebie irytować tym bezustannym przypominaniem sobie o tamtej sytuacji i nakręcaniem się. „Stara" Nora nigdy w życiu nie pozwoliłaby jakiemukolwiek chłopakowi doprowadzić się do takiego stanu i prędzej umarłaby, niż pozwoliła tak się upokorzyć, tymczasem „nowa" Nora była kłębkiem nerwów, bezustannie myślącym o Parkerze. W tym momencie sama nie wiedziałam, w którym wcieleniu byłam lepsza, ale to drugie z pewnością wykańczało mnie psychicznie.
Z jednej strony chciało mi się płakać, z drugiej strony czułam ciężar narastający gdzieś w okolicach mojego serca, z trzeciej natomiast czułam w nim okropną pustkę. Zupełnie jakby naraz wszystkie emocje wyparowały z mojego serca i skierowały się ku głowie, w której kłębiły się przeróżne myśli, na ogół dotyczące tego samego.
Obcej dziewczyny wysiadającej z samochodu mojego chłopaka.
— Siedzisz tak od jakichś dwudziestu minut i mamroczesz pod nosem. Rzucasz zaklęcia, czy co? — spytał nagle Romio, wyłaniając się zza ogromnej sztalugi, na której malował obraz przeznaczony na konkurs. Nie pozwalał mi zajrzeć, więc nie wiedziałam, co przedstawiał, zresztą moje myśli zajmowało właśnie coś innego. A raczej ktoś inny.
Amelia. Parker. Parker z Amelią. Amelia z Parkerem. Amelia... na Parkerze? Czy oni ze sobą spali? Słodki Jezu, czy on mnie z nią zdradzał? Po kilku tygodniach związku?
Wstałam gwałtownie i potrząsnęłam głową, chcąc odpędzić od siebie te myśli. Siedziałam u Romia, bo nie wiedziałam, gdzie indziej miałam się teraz podziać. Nie miałam ochotę na rozmowę z nikim, a wiedziałam, że Romio miał swoje zajęcia, poza tym znał mnie na tyle, by wiedzieć kiedy potrzebuję po prostu pomilczeć. Nie chciałam tułać się bez celu po mieście i nie chciałam też siedzieć w domu, do którego w każdej chwili mógł przyjechać Parker.
To jest, oczywiście, jeśli akurat nie byłby zajęty Amelią... Albo chorą siostrą.
— Pieprzony kłamca — powiedziałam cicho, a Romio spojrzał na mnie pytająco, co uświadomiło mi, że mógł to odebrać opacznie. — Nie, że ty jesteś kłamcą. Inni chłopcy są.
— Tak? — Uniósł brew. — A jak wielu chłopców znasz osobiście? Bo mnie się wydaje, że tylko mnie i Parkera, a skoro nie ja jestem kłamcą to odpowiedź nasuwa się sama. Co tym razem takiego zrobił?
Och, no wiesz, spotyka się z kimś za moimi plecami, kłamiąc mi prosto w twarz, zupełnie jakbym była ostatnią idiotką.
— Wcale nie chodzi o Parkera. — Wzruszyłam ramionami, siląc się na obojętność.
CZYTASZ
Before I Go
Roman pour AdolescentsNora Winslow, w wyniku traumatycznych doświadczeń z dzieciństwa i diagnozy, która zakłada, że zostało jej pół roku życia, w ogóle nie wychodzi z domu. Dziewczyna ma praktycznie zerowe doświadczenie w relacjach z innymi ludźmi, co w gruncie rzeczy ba...