Właśnie piję herbatę i cholernie boli mnie głowa z nerwów. Ale nie z takich nerwów-nerwów. A ze zmartwienia, strachu oraz przerażania. Jej kolizja. Jej mały wypadek, a życie na krawędzi, a auto skasowane.
Jutro muszę koniecznie ją wyściskać. Mogłem ją stracić i to nie są żarty.
Nie wiem czy dzisiaj zmrużę oko. Jestem spokojny na zewnątrz a w środku mną trzepie. Mogła zginąć, ale szczęście się do niej uśmiechnęło.
Boże, czy istniejesz? Jeśli tak, dziękuję ci i sprawuj opiekę nad nami.
Trzymajcie się ciepło, a ja zapalę świeczkę i popatrzę w jej płomień, który szastany na boki jakby mi macha i mnie pociesza.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.