Rozdział 4 - Wataha Cieni

158 15 0
                                    

Przez kolejne dni, w Watasze panowała napięta atmosfera. Nikt nie wiedział kto przybędzie jako pierwszy. Ale wszyscy pragnęli żeby to nie była Wataha Cienia.

Podczas pewnego obiadu, w jadalni pojawił się Toby (miał patrolować teren Watahy i wypatrywać naszych... gości).

-Pojawili się. - powiedział. Zrobiło się cicho.

-Z której strony idą? - spytał Tim.

-Z południa.

-Ile osób? -dopytywał Alfa, wstając.

-Trzy.

Tim westchnął.

-Trzeba powitać tą Watahę. Wiesz może która to?

Toby pokręcił głową.

-Byli za daleko żebym się dokładnie przyjrzał.

Alfa skinął głową.

-Sebastian, idziemy.

Chłopak się poderwał i szybkim krokiem ruszył za Timem.

-Mam nadzieję że to nie Wataha Cienia.- powiedział Logan.

Szybko posprzątaliśmy ze stołu i zgromadziliśmy się w salonie. Część osób niecierpliwie się wierciła (Skylar wyglądała jakby się modliła).

W pewnym momencie usłyszeliśmy trzask głównych drzwi wejściowych. I głosy. Coraz bardziej się do nas zbliżały.

-Ostatnim razem jak u byłem, wasza posiadłość wyglądała bardziej imponująco.- zaśmiał się jakiś mężczyna.

-Mieliśmy pewne problemy.- głos Tima był tak chłodny, że pewnie zamrażał powietrze wokół siebie.

W salonie pojawiły się cztery nowe osoby. Nasz Alfa, oraz trzech innych mężczyzn.

Jeden, stojący na czele, tuż obok Tima miał brązowe włosy spięte w kucyk. Jego oczy były jaskrawo żółte, wręcz złote. Cały czas się pogardliwie uśmiechał, odsłaniając białe zęby (kły były lekko spiłowane).

-A więc tylko tyle osób liczy wasza Wataha?

-Obecnie wysłaliśmy część na misję specjalną, ale tak. Tyle liczy nasza Wataha.

Mężczyzna się zaśmiał.

-Aż się wierzyć nie chce że to niby wy jesteście najsilniejszą Watahą!

-Ponieważ my stawiamy na jakość, a nie ilość. -chłodno powiedział Tim.

Mężczyzna zamilkł i z pogardą się nam przyjrzał. Miał coś powiedzieć, ale jeden z jego towarzyszy położył mu rękę na ramieniu.

-Spokojnie. -mówiący miał krótkie, szaro-niebieskie włosy, spomiędzy których wyrastały mu zakrzywione jak u baranów rogi. Jego oczy lśniły błękitnym kolorem.

Chłopak się uśmiechnął.

-Wszyscy się uspokujmy i zacznijmy od początku. Nazywam się Memo, to jest Ester - wskazał na towarzysza, którego głowa była zakryta kapturem - a ten co was właśnie obrażał to Dormyn, Alfa. Reprezentujemy Watahę Cienia.

Memo skłonił się lekko.

-Jestem Alfą Watahy Śmierci, Tim. -nasz Alfa również lekko skinął głową. -To jest Sebastian, nasz mistrz walk i jeden z reprezentantów naszej Watahy.

-Zaprowadzę was do waszego pokoju.- powiedział Sebastian. Ruszył korytarzem a Memo za nim. Kiedy zorientował się że tylko on idzie, zawrócił, złapał pozostałą dwójkę za ubrania i pociągnął za Sebastianem.

Kiedy znikli, wszyscy odetchnęli.

-Czemu pierwsi musieli być akurat ONI? - westchnął Akuma.

Członkowie naszej Watahy zaczęli ze sobą rozmawiać, a ja w tym czasie się ulotniłam.

Idąc, mówiłam do Hebiego:

-Nie lubię tych z Cienia. - zmarszczyłam nos. -Jakoś tak dziwnie pachną.

Wężołak wpatrywał się we mnie jednym okiem.

-Właśnie! Sebastian mi mówił że Odyn ma dla mnie jakiś list! Muszę się z nim zobaczyć w najbliższym czasie.

Z tym postanowieniem ruszyłam do swojego pokoju.

Next: 20.05



JulaxD123: Chcesz pić?

FireDemon: Nie chce

*Julax wyciąga picie*

J: Na pewno?

*FireDemon kiwa głową*

*Julax przykłada odkorkowaną już butelkę do ust*

FD: Albo chcę

*ściska butelkę i cała woda wylewa się na Julax'a*

*chwila milczenia*

J: Nie wiem czy teraz mam cię nienawidzić czy nie...

Jeszcze raz przepraszam za niewstawianie rozdziałów!

The Soul of the Wolf: Skarlet EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz