Przez kolejne dni, w Watasze panowała napięta atmosfera. Nikt nie wiedział kto przybędzie jako pierwszy. Ale wszyscy pragnęli żeby to nie była Wataha Cienia.
Podczas pewnego obiadu, w jadalni pojawił się Toby (miał patrolować teren Watahy i wypatrywać naszych... gości).
-Pojawili się. - powiedział. Zrobiło się cicho.
-Z której strony idą? - spytał Tim.
-Z południa.
-Ile osób? -dopytywał Alfa, wstając.
-Trzy.
Tim westchnął.
-Trzeba powitać tą Watahę. Wiesz może która to?
Toby pokręcił głową.
-Byli za daleko żebym się dokładnie przyjrzał.
Alfa skinął głową.
-Sebastian, idziemy.
Chłopak się poderwał i szybkim krokiem ruszył za Timem.
-Mam nadzieję że to nie Wataha Cienia.- powiedział Logan.
Szybko posprzątaliśmy ze stołu i zgromadziliśmy się w salonie. Część osób niecierpliwie się wierciła (Skylar wyglądała jakby się modliła).
W pewnym momencie usłyszeliśmy trzask głównych drzwi wejściowych. I głosy. Coraz bardziej się do nas zbliżały.
-Ostatnim razem jak u byłem, wasza posiadłość wyglądała bardziej imponująco.- zaśmiał się jakiś mężczyna.
-Mieliśmy pewne problemy.- głos Tima był tak chłodny, że pewnie zamrażał powietrze wokół siebie.
W salonie pojawiły się cztery nowe osoby. Nasz Alfa, oraz trzech innych mężczyzn.
Jeden, stojący na czele, tuż obok Tima miał brązowe włosy spięte w kucyk. Jego oczy były jaskrawo żółte, wręcz złote. Cały czas się pogardliwie uśmiechał, odsłaniając białe zęby (kły były lekko spiłowane).
-A więc tylko tyle osób liczy wasza Wataha?
-Obecnie wysłaliśmy część na misję specjalną, ale tak. Tyle liczy nasza Wataha.
Mężczyzna się zaśmiał.
-Aż się wierzyć nie chce że to niby wy jesteście najsilniejszą Watahą!
-Ponieważ my stawiamy na jakość, a nie ilość. -chłodno powiedział Tim.
Mężczyzna zamilkł i z pogardą się nam przyjrzał. Miał coś powiedzieć, ale jeden z jego towarzyszy położył mu rękę na ramieniu.
-Spokojnie. -mówiący miał krótkie, szaro-niebieskie włosy, spomiędzy których wyrastały mu zakrzywione jak u baranów rogi. Jego oczy lśniły błękitnym kolorem.
Chłopak się uśmiechnął.
-Wszyscy się uspokujmy i zacznijmy od początku. Nazywam się Memo, to jest Ester - wskazał na towarzysza, którego głowa była zakryta kapturem - a ten co was właśnie obrażał to Dormyn, Alfa. Reprezentujemy Watahę Cienia.
Memo skłonił się lekko.
-Jestem Alfą Watahy Śmierci, Tim. -nasz Alfa również lekko skinął głową. -To jest Sebastian, nasz mistrz walk i jeden z reprezentantów naszej Watahy.
-Zaprowadzę was do waszego pokoju.- powiedział Sebastian. Ruszył korytarzem a Memo za nim. Kiedy zorientował się że tylko on idzie, zawrócił, złapał pozostałą dwójkę za ubrania i pociągnął za Sebastianem.
Kiedy znikli, wszyscy odetchnęli.
-Czemu pierwsi musieli być akurat ONI? - westchnął Akuma.
Członkowie naszej Watahy zaczęli ze sobą rozmawiać, a ja w tym czasie się ulotniłam.
Idąc, mówiłam do Hebiego:
-Nie lubię tych z Cienia. - zmarszczyłam nos. -Jakoś tak dziwnie pachną.
Wężołak wpatrywał się we mnie jednym okiem.
-Właśnie! Sebastian mi mówił że Odyn ma dla mnie jakiś list! Muszę się z nim zobaczyć w najbliższym czasie.
Z tym postanowieniem ruszyłam do swojego pokoju.
Next: 20.05
JulaxD123: Chcesz pić?
FireDemon: Nie chce
*Julax wyciąga picie*
J: Na pewno?
*FireDemon kiwa głową*
*Julax przykłada odkorkowaną już butelkę do ust*
FD: Albo chcę
*ściska butelkę i cała woda wylewa się na Julax'a*
*chwila milczenia*
J: Nie wiem czy teraz mam cię nienawidzić czy nie...
Jeszcze raz przepraszam za niewstawianie rozdziałów!
CZYTASZ
The Soul of the Wolf: Skarlet Eyes
WerewolfAtaki Piekielników są coraz śmielsze. Kiedy zostaje zaatakowana jedna z Watah Podlegających Śmierci, pozostałe postanawiają się zjednoczyć. Tymczasem Azra ma pewien problem z oczami. Czy to coś poważnego? Kontynuacja The Soul of the Wolf: Snake's Ki...