W postaci wilka biegłam przez las, wyprzedzając znacznie mój oddział. Metalowa łapa stukała za każdym razem kiedy uderzała o kamień lub korzeń.
Zmieniłam się w człowieka i oparłam o drzewo. Przygotowałam się psychicznie na ból.
Idziemy już ponad tydzień w towarzystwie Watahy Deszczu. Szczerze mówiąc, unikam ich jak ognia i chyba ze wzajemnością bo jeszcze nie spotkaliśmy się przypadkowo.
Z kolei od paru dni, mniej więcej o tej samej porze napada mnie ten przeklęty ból oczu. O ile w prawym jest do zniesienia, ten w lewym jest okropny. Krew się z niego leje, a nawet poza tymi "atakami" boleśnie pulsuje.
Tak jak się tego spodziewałam, ból przyszedł już po chwili i to jeszcze mocniejszy już zwykle.
Przygryzłam rękę by nie krzyknąć. Czułam jak gęsta krew spływa mi po policzku i zaczyna skapywać na ziemię.
Nagle poczułam delikatne dotknięcie w głowę i cały ból ustąpił.
o==[]::::::::::::::::>
Otwarłam oczy. Widziałam materiał namiotu...
Zerwałam się, przez co przed oczami zatańczyły mi mroczki.
-Spokojnie, spokojnie!- Memo siłą pchnął mnie z powrotem na poduszkę.
-Memo?- wymamrotałam.
-Ta.
-Czemu cię wcześniej nie widziałam...?
-Bo mnie tu nie było. Musiałem załatwić kilka spraw, ale już wróciłem.
Pokiwałam głową.
-Co się stało?- spytałam łapiąc się za głowę która pulsowała tępym bólem.
Demon zmarszczył brwi.
-No właśnie nie jestem pewnien. Kiedy przyszedłem, Dormyn mi powiedział że pobiegłaś na spacer. A chwilę potem przynosi cię tu jakiś facet, nieprzytomną i z całą zakrwawioną twarzą! Myślałem że ty mi powiesz coś więcej...
Poły namiotu się rozchyliły, wpuszczając do środka trochę więcej światła. W przejściu stał dobrze mi znany bibliotekarz!
-Lumakaru!- wykrzyknęłam.
Memo wodził nic nie rozumiejącym wrokiem pomiędzy mną a liczem, więc szybko ich sobie przedstawiłam.
-Memo, to Lumakaru, bibliotekarz w Fiou i mój przyjaciel. Lumakaru, to Memo, zastępca Alfy Watahy Cieni.
Mężczyźni uścisnęli sobie dłonie. W tym czasie z kieszeni licza wysunął się czary wąż w białe plamki. Szybko przypełzł do mojego łóżka, a tam zmienił się w nagiego człowieka.
-Dawnośmy się nie widzieli Azra!- Ahas uśmiechał się szeroko.
Nagle z impetem kula ubrań trafiła wężołaka w tył głowy. Ze łzami w oczach obejrzał się.
-Za co to by... - przerwał. Z Lumakaru wręcz emanowała aura wściekłości.
-Ty... Paskudny... Obślizgły... Nagi... Wężu!- cedził każde słowo.- Ile mam ci powtarzać że masz się ubierać, jak na przyzwoitego wężołaka przystało?!
Ahas wziął pośpiesznie ubrania i ruszył na drugi koniec namiotu, ale przechodząc obok bibliotekarza dotknął jego ramienia i powiedział uwodzicielskim głosem:
-Przecież wiem że wolisz mnie bez ubrań... - i polizał swoim rozdwojonym językiem policzek licza.
Lumakaru zrobił się cały czerwony i przepchnął śmiejącego się wężołaka w kąt namiotu i kazał mu się szybko ubrać, bo jak nie to pożałuje.
Memo spojrzał na mnie.
-Co to było?
-Nawet nie pytaj.- uśmiechnęłam się.- Gdzie Hebi?
Demon wskazał kierunek skinięciem głowy. Hebi spał w ludzkiej postaci na jednym z foteli. Przez lekko rozchylone wargi jak zwykle wysunął język.
W czasie kiedy ja przyglądałam się mojemu wężołakowi podszedł do nas Lumakaru.
-Jak się czujesz?- spytał. Nadal miał czerwoną twarz.
-Dobrze.
-Nic cię nie boli?
-Trochę głowa.- przyznałam.
-To akurat do przewidzenia. A oko? Boli?
-Nie. -naprawdę nie bolało! Od tak dawna nie czułam się tak... tak bezboleśnie.
-To dobrze. Rzuciłam na ciebie zaklęcie znieczulające. Teraz trochę boli cię głowa, bo użyto go na tobie po raz pierwszy. Ale następnym razem już nie będzie.
Potarł nasadę nosa.
-Czemu nie nosisz tej maski co ci wysłałem? Rzuciłem na nią wiele zaklęć, między innymi znieczulające! Powinnaś ją nosić tak jak napisałem w liście!
-Wcale że tego nie napisałeś! Tylko że znajdę parę drobiazgów w paczce, nic więcej!
Licz patrzył na mnie podejrzliwie przez chwilę, a potem doznał olśnienia.
-Faktycznie!
-Brawo, geniuszu.- wymamrotałam.
-W każdym razie, od dzisiaj ją zakładaj.
Pokiwałam głową.
-Co się ze mną dzieje?- spytałam.
Lumakaru pogładził brodę.
-Cóż, myślę że przebudziło się twoje prawdziwe "ja".
-Co?- spojrzałam na niego jak na wariata.
-Rodzice nic ci nie mówili?- spytał zaskoczony.
-O czym?
-Prawdę o twoich narodzinach...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Next: 07.10Mieliśmy dawno temu na hiszpańskim lekcję o Wielkanocy. I pani wyciąga taki rysunek baranka (dość nieudolnie narysowany...)
JulaxD123: Boże, kto to rysował?
Pani: *chwila milczenia*
Pani: Ja
Julax: ;-;
CZYTASZ
The Soul of the Wolf: Skarlet Eyes
Hombres LoboAtaki Piekielników są coraz śmielsze. Kiedy zostaje zaatakowana jedna z Watah Podlegających Śmierci, pozostałe postanawiają się zjednoczyć. Tymczasem Azra ma pewien problem z oczami. Czy to coś poważnego? Kontynuacja The Soul of the Wolf: Snake's Ki...