Rozdział 13 - Powspominajmy stare, dobre czasy jak jakieś dziadki

175 15 6
                                    

W postaci wilka biegłam przez las, wyprzedzając znacznie mój oddział. Metalowa łapa stukała za każdym razem kiedy uderzała o kamień lub korzeń.

Zmieniłam się w człowieka i oparłam o drzewo. Przygotowałam się psychicznie na ból.

Idziemy już ponad tydzień w towarzystwie Watahy Deszczu. Szczerze mówiąc, unikam ich jak ognia i chyba ze wzajemnością bo jeszcze nie spotkaliśmy się przypadkowo.

Z kolei od paru dni, mniej więcej o tej samej porze napada mnie ten przeklęty ból oczu. O ile w prawym jest do zniesienia, ten w lewym jest okropny. Krew się z niego leje, a nawet poza tymi "atakami" boleśnie pulsuje.

Tak jak się tego spodziewałam, ból przyszedł już po chwili i to jeszcze mocniejszy już zwykle.

Przygryzłam rękę by nie krzyknąć. Czułam jak gęsta krew spływa mi po policzku i zaczyna skapywać na ziemię.

Nagle poczułam delikatne dotknięcie w głowę i cały ból ustąpił.

           o==[]::::::::::::::::>

Otwarłam oczy. Widziałam materiał namiotu...

Zerwałam się, przez co przed oczami zatańczyły mi mroczki.

-Spokojnie, spokojnie!- Memo siłą pchnął mnie z powrotem na poduszkę.

-Memo?- wymamrotałam.

-Ta.

-Czemu cię wcześniej nie widziałam...?

-Bo mnie tu nie było. Musiałem załatwić kilka spraw, ale już wróciłem.

Pokiwałam głową.

-Co się stało?- spytałam łapiąc się za głowę która pulsowała tępym bólem.

Demon zmarszczył brwi.

-No właśnie nie jestem pewnien. Kiedy przyszedłem, Dormyn mi powiedział że pobiegłaś na spacer. A chwilę potem przynosi cię tu jakiś facet, nieprzytomną i z całą zakrwawioną twarzą! Myślałem że ty mi powiesz coś więcej...

Poły namiotu się rozchyliły, wpuszczając do środka trochę więcej światła. W przejściu stał dobrze mi znany bibliotekarz!

-Lumakaru!- wykrzyknęłam.

Memo wodził nic nie rozumiejącym wrokiem pomiędzy mną a liczem, więc szybko ich sobie przedstawiłam.

-Memo, to Lumakaru, bibliotekarz w Fiou i mój przyjaciel. Lumakaru, to Memo, zastępca Alfy Watahy Cieni.

Mężczyźni uścisnęli sobie dłonie. W tym czasie z kieszeni licza wysunął się czary wąż w białe plamki. Szybko przypełzł do mojego łóżka, a tam zmienił się w nagiego człowieka.

-Dawnośmy się nie widzieli Azra!- Ahas uśmiechał się szeroko.

Nagle z impetem kula ubrań trafiła wężołaka w tył głowy. Ze łzami w oczach obejrzał się.

-Za co to by... - przerwał. Z Lumakaru wręcz emanowała aura wściekłości.

-Ty... Paskudny... Obślizgły... Nagi... Wężu!- cedził każde słowo.- Ile mam ci powtarzać że masz się ubierać, jak na przyzwoitego wężołaka przystało?!

Ahas wziął pośpiesznie ubrania i ruszył na drugi koniec namiotu, ale przechodząc obok bibliotekarza dotknął jego ramienia i powiedział uwodzicielskim głosem:

-Przecież wiem że wolisz mnie bez ubrań... - i polizał swoim rozdwojonym językiem policzek licza.

Lumakaru zrobił się cały czerwony i przepchnął śmiejącego się wężołaka w kąt namiotu i kazał mu się szybko ubrać, bo jak nie to pożałuje.

Memo spojrzał na mnie.

-Co to było?

-Nawet nie pytaj.- uśmiechnęłam się.- Gdzie Hebi?

Demon wskazał kierunek skinięciem głowy. Hebi spał w ludzkiej postaci na jednym z foteli. Przez lekko rozchylone wargi jak zwykle wysunął język.

W czasie kiedy ja przyglądałam się mojemu wężołakowi podszedł do nas Lumakaru.

-Jak się czujesz?- spytał. Nadal miał czerwoną twarz.

-Dobrze.

-Nic cię nie boli?

-Trochę głowa.- przyznałam.

-To akurat do przewidzenia. A oko? Boli?

-Nie. -naprawdę nie bolało! Od tak dawna nie czułam się tak... tak bezboleśnie.

-To dobrze. Rzuciłam na ciebie zaklęcie znieczulające. Teraz trochę boli cię głowa, bo użyto go na tobie po raz pierwszy. Ale następnym razem już nie będzie.

Potarł nasadę nosa.

-Czemu nie nosisz tej maski co ci wysłałem? Rzuciłem na nią wiele zaklęć, między innymi znieczulające! Powinnaś ją nosić tak jak napisałem w liście!

-Wcale że tego nie napisałeś! Tylko że znajdę parę drobiazgów w paczce, nic więcej!

Licz patrzył na mnie podejrzliwie przez chwilę, a potem doznał olśnienia.

-Faktycznie!

-Brawo, geniuszu.- wymamrotałam.

-W każdym razie, od dzisiaj ją zakładaj.

Pokiwałam głową.

-Co się ze mną dzieje?- spytałam.

Lumakaru pogładził brodę.

-Cóż, myślę że przebudziło się twoje prawdziwe "ja".

-Co?- spojrzałam na niego jak na wariata.

-Rodzice nic ci nie mówili?- spytał zaskoczony.

-O czym?

-Prawdę o twoich narodzinach...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Next: 07.10

Mieliśmy dawno temu na hiszpańskim lekcję o Wielkanocy. I pani wyciąga taki rysunek baranka (dość nieudolnie narysowany...)

JulaxD123: Boże, kto to rysował?

Pani: *chwila milczenia*

Pani: Ja

Julax: ;-;

The Soul of the Wolf: Skarlet EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz