Rozdział 6 - Połączenie

209 15 2
                                    

-Wytłumacz mi o co chodzi z połączoną walką.- usiadłam naprzeciw Hebiego w sali treningowej.

-No... Łączymy się umysłami, a wtedy następuje tak zwane zespolenie. Chodzi o to, że możesz mnie całkowicie kontrolować. Możesz kazać mi urosnąć lub zmaleć, atakować lub bronić. Wszystko. Mogę nawet stać się widmem.

-Widmem?

-To taki specyficzny stan wężołaków. Wy to nazywacie szałem bitewnym, czy jakoś tak. U nas jest Widmo. Wyłącza się kompletnie czucie bólu, siła i szybkość się zwiększa, a łuska robi się twarda jak stal.

-Fajne to...

-Oczywiście!

-Zacznijmy od razu to ćwiczyć!

-Najpierw musimy się połączyć.

-W jaki sposób?

-Nasze symbole muszą się stykać.

Chwyciłam go za rękę.

-Co dalej?

-Czekamy.

Minęła minuta. Potem pięć.

-Już?

-Nie. Będziemy wiedzieć kiedy się połączymy.

-A ile to trwa?

-To różnie. Może to trwać minutę, a może nawet kilka godzin. Wszystko zależy od... -nasze dłonie zaczęły świecić, przerywając mu. Od blizny zaczęło rozchodzić się ciepło. Po chwili jednak znikło.

-Już? - spytałam zdziwiona.

Hebi pokiwał głową i się uśmiechnął.

-Wygląda na to że mamy bardzo dobre połączenie!

Wstałam zadowolona.

-To co teraz?

Wężołak również wstał.

-Spróbuj mi rozkazać się powiększyć.

Zmienił się w węża.

-Stań się duży!- wykrzyknęłam.

Nic.

-Rokazuję ci byś urósł!

Nadal nic.

-Hebi, bądź wielkim wężem!

I Hebi zaczął rosnąć. Rosnął i rosnął. W pewnym momencie kiedy dotknął głową sufitu, ten się ukruszył, tak samo jak ściany o które ocierało się cielsko węża.

-Stop, Hebi stop!- krzyknęłam machając rękami.

Wzrost wężołaka się zatrzymał.

Odetchnęłam z ulgą.

-Hebi, zmniejsz się trochę, ale nadal bądź wielkim wężem.

Gigantyczne rozmiary Hebiego zaczęły się kurczyć. Na samym końcu tej przemiany, wokół mnie owinięty był biał wąż wielkości wyprostowanego człowieka.

-Hebi, zaatakuj tamten manekin.- powiedziałam, wskazując przeciwny koniec sali.

Nawet mnie zaskoczyła szybkość wężołaka. Przez chwilę był przy mnie, a już w następnej był owinięty wokół manekina, wbijając zęby w miejsce, gdzie normalnie byłaby szyja.

-Świetny jesteś! - uśmiechnęłam się szeroko. Po chwili Hebi był z powrotem przy mnie.

Wtedy usłyszałam klaskanie.

Odwróciłam się w stronę z której dobiegł dźwięk.

Oparty o drzwi sali treningowej stał chłopak z Watahy Cieni, ten z rogami. Jak on miał na imię...? Chyba Memo...

-Czego chcesz?- warknęłam, pamiętając o ostrzeżeniu Tima.

-Przechodziłem obok, kiedy poczułem drżenie ścian... a wtedy tu trafiłem. - wzruszył ramionami.

Patrzyłam na niego nieufnie. Tylko dlatego tu jest?

-Jesteś tu nowa? Nie kojarzę cię z poprzedniej wizyty...

-Dopiero od jakiegoś pół roku tu należę.

-Należałaś gdzieś przedtem?

-Może.- tym razem to ja wzruszyłam ramionami.

Chłopak się zaśmiał.

-Ostrzegano cię przed naszą Watahą, co? Zróbmy tak. Ja powiem coś o sobie, a ty mi się zrewanżujesz tym samym, zgoda?

Niepewnie skinęłam głową.

Chłopak odchrząknął.

-Mam na imię Memo, jestem demonem. Obecnie należę do Watahy Cieni, wcześniej do żadnej się nie przyłączałem.

Spojrzał na mnie wyczekująco.

-Jestem Azra, wilkołak. - dalej na mnie patrzył, więc kontynuowałam. - Należę do Watahy Śmierci, wcześniej do Watahy Deszczu.

Pokiwał głową i się uśmiechnął.

-A więc, Azro... Czy to jest wężołak? -spytał, patrząc tymi swoimi błękitnymi oczami na Hebiego.

-A co ci do tego?

-Po prostu jestem ciekaw... Dotychczas spotkałem tylko jednego... I to martwego.

Zadrżałam. W tym czasie Memo zrobił parę szybkich kroków w moją stronę.

Jednak Hebi wysunął się lekko przedemnie, otwarł paszczę i zasyczał na demona który zatrzymał się w miejscu.

Po krótkiej chwili ciszy, zaczął się śmiać.

-Twój wężołak naprawdę cię lubi! Ale...- znikł. Poczułam ciepły oddech na czubku głowy i zimne ostrze nożyka na szyi. Zamarłam.- ... gdybym naprawdę chciał cię zaatakować, już i tak byś nie żyła.

Hebi zmienił się w człowieka, a jego twarz była cała czerwona. Malował się na niej wstyd i gniew.

-Zostaw ją.- warknął.

Memo uniósł ręce w geście poddania, odsuwając tym samym broń od mojego gardła.

-Luzik, przecież nie chcę jej zabić!- puścił mi oczko.- Ale jeśli aż tak sobie nie radzisz z obroną swojej pani, może powinieneś więcej trenować?

Śmiejąc się ruszył do wyjścia.

-Poczekaj!- powiedziałam w nagłym impulsie. Zaczęłam żałować że się wogóle odezwałam, ale chłopak już się odwrócił w moją stronę. -Czy... Czy mógłbyś trenować ze mną i Hebim?

Hebi chwycił mnie za ramię.

-Nie chcę z nim trenować! Nie lubię go...

-Jest silny i szybki. Mamy świetną okazję by potrenować z kimś innym niż Sebastian. Nie zamierzam tej szansy zmarnować.  Jeśli nie chcesz z nim ćwiczyć, sama będę to robić.

-Kłótnia kochanków?- spytał Memo.

-Zamknij się.

Demon zachichotał.

-Jasne, jasne. Więc chcesz żebym z tobą i wężem trenował? Jak dla mnie nie ma problemu. Przyda mi się trochę ruchu, zwłaszcza że wygląda na to, iż zatrzymamy się tu na dłużej .

Zmarszczyłam brwi.

-Jak to "na dłużej"?

-Początkowo mieliśmy tu zostać tydzień, a teraz się okazało że jedna z Watah ma problemy z dotarciem do nas. Więc trzeba na nich czekać.

-Aha... Więc do zobaczenia. - patrzyłam jak wychodzi.

Gość jest trochę dziwny...



Moja mama stwierdziła że mam mało butów, więc zaciągnęła mnie do sklepu. I w tym sklepie zauważyła takie różowe buty w kwiatki.

-Popatrz, popatrz, jakie śliczne! Nie chciałabyś takich?

Ja tak patrzę na te buty, po czym mówię:

-Nawet z patykiem bym do nich nie podeszła.

Mina mojej mamy wyglądała mniej więcej tak: ;-;

The Soul of the Wolf: Skarlet EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz