Rozdział 7 - Kłócimy się jak małe dzieci

186 15 0
                                    

-To miał być atak?! Ledwo to poczułem!- krzyczał Memo.

-Hebi, atak z całej siły! - krzyczałam.

Jednak pomimo tego że Wężołak starał się jak najmocniej uderzać, demon wyglądał jakby nic nie czuł. Odpierał wszystkie ataki i robił uniki jakby od niechcenia.

-Stop!- chłopak wyciągnął przed siebie dłoń. Wąż wrócił do mnie i zmienił się w człowieka.

-Przepraszam. - wymamrotał.

-Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się. - Trening jest od tego by stać się silniejszym, prawda?

Hebi dalej wyglądał na niepocieszonego.

-Słuchajcie.- Memo do nas podszedł. -Nie może być tak, że tylko Wąż atakuje. Ty też musisz.

-Mi nie przeszkadza że ona nie walczy.- powiedział Hebi.

-Tobie może nie przeszkadzać, tak samo jak wrogom, ponieważ stoi w jednym miejscu i jest łatwym celem. - zwrócił się do mnie. -Słuchaj. Masz się ruszać, atakować razem z Wężem, obojętne. Tylko nie wolno ci stać w miejscu.

Skinęłam głową.

-Dobra, jeszcze jedna tura i koniec.

Odszedł kawałek dalej.

-Przyjdźcie do mnie ze wszystkim co macie.- demon uśmiechnął się drapieżnie.

-Hebi, naprzód, atak z prawej!- krzyknęłam. Wężołak w błyskawicznym tempie znalazł się przy naszym chwilowym trenerze. W ułamku sekundy zwinął się w literę S (standardowa pozycja u węży, sygnalizująca atak) i wystrzelił głową w stronę gardła Memo.

Tymczasem ja wzmocniłam nogi i w kilku susach znalazłam się po drugiej stronie demona.

Kiedy ten odwrócił się zaskoczony w moją stronę, uśmiechnęłam się i cicho powiedziałam.

-Hebi, unieruchomienie.

Memo przeklnął i zaczął się odwracać w stronę wężołaka, ale ten był szybszy. Owinął się wokół ciała demona, całkowicie je unieruchamiając.

-Wygraliśmy! - uśmiechnęłam się szeroko nad Memo.

-Ta... Fajnie, ale czy mogę zostać uwolniony?- spytał demon.

-Hebi, powrót.

Hebi powrócił do swojej normalnej postaci (chodzi mi o rozmiar ciała...) a potem zmienił się w człowieka.

Memo w tym czasie wstał i się otrzepał.

-Widzisz? Walczycie razem i od razu lepsze rezultaty.

Pokiwałam gorliwie głową.

-No! Będziesz dalej z nami trenował?

-Myślę że tak. A teraz wracajmy do swoich Watah. - nagle pochylił się i wyszeptał mi do ucha.- Lepiej wracaj do przyjaciół. Są wyraźnie zazdrości. Szczególnie ten skrzydlaty.

Zachichotał i wesołym krokiem wyszedł z sali.

Obejrzałam się na widownię. Siedzieli tam Toby i Akuma, z czego ten drugi wyglądał jakby miał lada chwila wybuchnąć.

Pomachałam do nich, a oni zeszli do nas.

-Co tu robicie?- zagadnęłam.

-Akuma chciał popatrzeć jak ćwiczysz, ale nie wiedzieliśmy że znalazłaś kogoś do treningów.- powiedział Toby.- Tak ápropo, dobra walka.

Spojrzał na Hebiego, a potem znów na mnie.

-Twórzcie razem zgrany zespół.

Rozpromieniłam się jeszcze bardziej.

The Soul of the Wolf: Skarlet EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz