Rozdział 12 - Robimy rząd i idziemy stąd! Robimy dwa rzędy i idziemy tędy!

170 13 1
                                    

Dormyn i Arik podeszli do mnie.

-Wszyscy gotowi.

Skinęłam im w podziękowaniu głową.

Stanęłam przed dwiema kolumnami żołnierzy (dop.aut. my god, jak to głupio brzmi ;-;).

-Wyruszamy by pokonać Piekielników! Dlatego nawet nie chcę słyszeć o kłótniach czy bójkach między wami, jak zdarzyło się to parę dni temu. - powiodłam po nich groźnym wzrokiem.- Czeka nas długi marsz więc nie zwlekajmy!

Odwróciłam się i ruszyłam drogą, która z niewiadomych przyczyn pojawiła się niedaleko naszej willi.

Nagle obok mnie pojawił się Toby.

-Aleś mnie przestraszył!- powiedziałam, teatralnie łapiąc się za serce.

Wampir się zaśmiał. Widać było że nadal rozpacza po śmierci siostry, ale starał się tego nie okazywać. Mam nadzieję że wkrótce się z tym pogodzi.

-Zawsze do usług!

-Nie powinieneś być ze swoim oddziałem?

-Zaraz do nas dołączą. Bo widzisz, po drodze nasza dwójka ma zgarnąć jeszcze jedną Watachę która zgodziła się pomóc w walce z Piekielnikami.

-Myślałam że cały Sojusz już się zebrał.- zmarszczyłam brwi.

-Tak. Ta oraz kilka innych Watah jest spoza Sojuszu. Wiedzą o istnieniu Piekielników i tak dalej, ponieważ ich Alfy to byli członkowie Watah z Sojuszu.

Pokiwałam głową.

-Więc kiedy do nas dołączą?

-No... Jest pewien problem.

-Jaki?

-Ty na pewno tej Watahy nie polubisz.

Zaśmiałam się.

-Zobaczymy!

                 o==[]::::::::::::::::>

Mój ojciec spojrzał na mnie i Toby'ego.

-Stawiliśmy się na wezwanie, ale nie oczekujcie, że będziemy bezmyślnie wypełniać wszystkie wasze rozkazy.- powiedział, uporczywie się we mnie wpatrując.

Odciągnęłam Toby'ego na bok.

-Co to ma znaczyć?!- zaczęłam szeptać.

-Mówiłem że tej Watahy nie polubisz.- chłopak wzruszył ramionami.

-Ale nie mówiłeś że to będzie Wataha Deszczu!

-Dlatego też, w ramach przeprosin,  to głównie ja będę się z nimi rozmawiał i przekazywał rozkazy. Wspólnie je będziemy ustalać, ale ja będę je mówił, zgoda?

Niechętnie skinęłam głową.

-Teraz grzecznie do nich wrócimy,  a ty się na nich nie rzucisz.

Toby poklepał mnie po ramieniu i wróciliśmy do mojej rodziny.

Ojciec nadal się nam przypatrywał.

-Rozumiemy to.- powiedział wampir.- I dziękujemy za przybycie.

Moja matka podeszła i sztywno skinęła głową.

-I my... dziękujemy... za pamięć o nas.- to "dziękujemy" powiedziała jakby było najobrzydliwszą rzeczą pod słońcem.

Nagle podbiegł do nas Dormyn.

-Oy!- spojrzał na moich rodziców, po czym ich całkowicie zlał i zwrócił się do mnie (kocham cię za to!).- Mieliśmy bójkę. Rozdzieliłem  ich już, ale...

The Soul of the Wolf: Skarlet EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz