Rozdział 8 - Posiedzenie Szesnastu

176 14 1
                                    

W ciągu następnego tygodnia zjechała się reszta Watah z Sojuszu. Nagle zrobiło się strasznie tłoczno, a posiłki jadaliśmy w trzech turach.

-Kiedy oni sobie wreszcie pojadą? Tu jest teraz tak ciasno...- opadłam na sofę w salonie obok Logana.

Ten spojrzał na mnie.

-Jak wszystko zostanie ustalone.

-A CO ostatecznie ma być ustalane?

-Noo... - zaczął wyliczać na palcach. - Co zrobić z Piekielnikami. Jak pomóc zaatakowanej Watasze. I... Chyba tyle.

Podrapałam się w głowę.

-I do ustalenia tylko tych dwóch rzeczy potrzeba aż szesnastu Watah?

-Piętnastu. Zaatakowana nie mogła przyjechać.

-To nadal strasznie dużo.

Logan wzruszył ramionami.

-Najwidoczniej.

Zamknęłam oczy i westchnęłam z rezygnacją. Miałam już naprawdę dość tego tłoku i ciągłego oczekiwania.

                  o==[]::::::::::::::::>

-Podjęliśmy już oficjalną decyzję.- Tim klasnął w dłonie, uciszając wszystkich zebranych.

Staliśmy w ogrodzie, przed willą, ponieważ w salonie nie mieścili się wszyscy.

-Z samego rana, do Watahy Dusz zostanie wysłana ekipa ratunkowa, która wesprze zaatakowanych. Z kolei pozostali zaczną przygotowania do wojny.

-Jak to wojny?!- krzyknął ktoś w tłumie.

-Piekielnicy zaatakowali członka Sojuszu. To jawne wypowiedzenie wojny!

Kilka osób głośno wykrzyczało że Alfa ma rację. Tim uciszył ich podniesieniem ręki.

-Za chwilę zbierzemy się w swoich Watahach i wasi Alfowie (aut.dop. chyba tak się to pisze xD) powiedzą wam co dokładnie macie robić. Ale zanim to nastąpi, chciałbym powiedzieć kilka słów.

Rozejrzał się, żeby się upewnić że wszyscy się na niego patrzą.

-Wiem, że wielu z nas jest do siebie bardzo wrogo nastawiona. Rozumiem to i niestety nie zmienię pstryknięciem palca. Jednak proszę o powstrzymywanie się przez jakiś czas od kłótni i bójek.- pokłonił się.- Dziękuję za uwagę.

Kilka osób zaczęło klaskać.

Nagle obok Tima pojawił się biały kot. Dopiero po chwili rozpoznałam w nim Aresa, kota Odyna (zanim dołączyłam do Watahy, śledził mnie... podstępny szczurołap...).

Tim wydawał się chyba jeszcze bardziej zaskoczony ode mnie. Pochylił się nad kotem i wtedy zauważyłam że Ares ma coś zaszczepione na szelkach oplatających jego tułów.

Tim to odczepił. Był to zawinięty w ciasny rulon papier. Szybko został przez Alfę rozprostowany i przeczytany.

Tim zbladł. Podał list do Alf stojących za nim.

-Nastąpiła... zmiana planów.- zrobił pauzę.- Cała Wataha Dusz została wybita.

Rozległy się westchnienia i gniewne krzyki.

Mnie przeraziło co innego -co w takim razie się stało grupą którą tam wysłaliśmy?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, znowu strasznie krótki rozdział. Przepraszam (ಥ_ಥ)

Next: 15.07

Zaprosiliśmy (ja, brat, rodzice) kiedyś znajomych chińczyków do jakiejś tam restauracji, bo zawsze ich gdzieś zapraszamy jak tylko są w Polsce.

No i jeden z chińczyków zamówił herbatę, a po chwili dostał zaparzoną wodę i torebkę z herbatą. W Chinach parzy się herbatę trochę (bardzo) inaczej, dlatego nie wiedział za bardzo co zrobić.

Wtedy na ratunek ruszył mój tata i pokazał mu co powinien robić.

Po chwili chińczyk mówi:

-Skomplikowane to. Patrzcie jak my to robimy!

To mówiąc oderwać ten sznureczek a torebkę z herbatą wrzucił do kubka. I się w to wpatruje. Dopiero po chwili wziął łyżeczkę i zaczął ruszać tą torebką XD

The Soul of the Wolf: Skarlet EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz