Zapięłam paski zbroi pod pachami i sprawdziłam czy dobrze mi się w niej porusza. Kiedy upewniłam się że wszystko jest w porządku, założyłam maskę którą dostałam od Lumakaru.
O ile czerwień lewej tęczówki ostatnio pojawiała się dosyć nieregularnie, tak wczoraj wieczore4m się pojawiła i już nie znikła.
-Hej, zmiennooka, gotowa? - do namiotu wsunął głowę Dormyn.- Pasuje ci ta maska!
Uśmiechnęłam się
-Dzięki. Jeszcze tylko chwilka.
Do pasa przypięłam pochwę z kataną. Podniosłam Hebiegoz fotela i owinęłam wokół szyi.
-Już! Możemy iść.
Razem z Alfą Watahy Cieni ruszyliśmy ku mojemu oddziałowi.
-Dzisiaj czeka nas pierwsza bitwa!- krzyknęłam w stronę podwładnych.- Pokażmy tym Piekielnikom że mają się obawiać Oddziału Węża!
Rozległy się popierające mnie krzyki, więc się odwróciłam i ruszyłam ku granicy iluzji.
Czekały tam już pozostałe oddziały.
-Azra! O co chodzi z tą maską? Nie lepiej było ubrać hełm?- zaśmiał się Toby.
-Spadaj.- warknęłam.
Zaczął się jeszcze mocniej śmiać, a ja zajęłam miejsce obok niego, w jednym rzędzie z resztą Watahy Śmierci (czyli dowódcami).
-Dalej!- krzyknął Tim.- Za Śmierć!
Wszyscy powtórzyli okrzyk i ruszyliśmy. Przejście przez iluzję było śmiesznym i przyjemnym doznaniem. Czułeś mrowienie na całym ciele, które zamieniało się potem w łaskotanie.
Naprzeciw nas ustawiła się armia Piekielników. Skąd wiedzieli kiedy zamierzamy zaatakować?
Wszyscy stali w równych szeregach, a z piersi wystawały im łańcuchy. Przerażający widok.
-NAPRZÓD!- wrzasnął Tim, po czym zmienił się w wilka i ruszył biegiem, a my za nim.
Rzuciliśmy się w wir walki. Kiedy dotarliśmy do pierwszych szeregów wroga, ci nawet nie drgnęli. To była jednostronna rzeź.
-Hebi, stań się ogromny i zabij ich jak najwięcej!- krzyknęłam, rzucając węża w powietrze. W locie zaczął się powiększać, a w końcu był rozmiarów naszej willi. Ja w tym czasie zmieniłam się w wilka.
Wpadłam w szał walki. Miotałam się na wszystkie strony, szarpiąc ciała i zabijając.
Przegryzłam gardło kolejnemu Piekielnikowi i się rozglądnęłam. Coś było nie tak.
Zajęłam się następnymi ofiarami. Odgryzałam głowy, ręce, nogi, przegryzałam gardła. Nikt się nie bronił. Stali w miejscu, pozwalając się nam mordować i tępo patrzyli się w przestrzeń.
W moją stronę nagle pomknął łańcuch. Uskoczyłam, ale zauważyłam zagrożenie za późno. Ostre zakończenie łańcucha, w kształcie grotu strzały rozcięło mi skórę na ramieniu. Spojrzałam w stronę z której nadleciała broń. Ujrzałam Charlotte, małą dziewczynkę Piekielnika, która kiedyś chciała mnie zabrać do Piekła- dwa razy uratowała mnie wtedy Wataha Śmierci. Teraz uśmiechała się szyderczo.
-Nie chciałaś wtedy ze mną iść... To teraz cierp!- z tymi słowami rzuciła się na mnie, jak szalona machając łańcuchami które latały we wszystkich kierunkach.
Ponownie odskoczyłam, ledwo unikając broni.
I nagle Hebi staranował dziewczynkę. Jej krzyk się gwałtownie urwał, a łańuchy uderzyły o ziemię.
Hebi popełzł dalej, zostawiając po sobie czerwoną smugę krwi i wnętrzności Charlotte. Odwróciłam wzrok i ledwo powstrzymałam odruch wymiotny.
Nagle niebo się zachmurzyło. Spojrzałam na nie. Nad obszarem gdzie walczyliśmy pojawiła się wielka, fioletowa dziura poprzetykana łańcuchami. Czyżby posiłki Piekielników?!
Ale z dziury wyłonił się tylko jeden człowiek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam, witam, jak wam życie mija? Przepraszam że wstawiam dopiero teraz, ale kompletnie nie miałam na to czasu XDNext: 18.11
Nauczycielka od biologii: Czy ktoś wie, czemu delfin i rekin mają podobny kolor?
Koleżanka: Niebieski
*chwilę potem*
Nauczycielka: Wy kompletnie nie rozumiecie moich pytań!
CZYTASZ
The Soul of the Wolf: Skarlet Eyes
Hombres LoboAtaki Piekielników są coraz śmielsze. Kiedy zostaje zaatakowana jedna z Watah Podlegających Śmierci, pozostałe postanawiają się zjednoczyć. Tymczasem Azra ma pewien problem z oczami. Czy to coś poważnego? Kontynuacja The Soul of the Wolf: Snake's Ki...