Rozdział 5 - List i paczka

173 15 0
                                    

-Dawno się nie widzieliśmy! - przywitał mnie Odyn, zaraz po tym jak wyleciałam z rury.

Uśmiechnęłam się.

-Też się cieszę że cię widzę!

-Nie masz żadnych problemów z protezą?

-Nie! Jest świetna!

-To dobrze.

Mężczyzna poprowadził mnie do salonu. Usiadłam przy stole, a Odyn chwilę potem przyniósł ciastka i herbatę.

-A to zapewne powód twoich odwiedzin.- pomachał mi przed twarzą kopertą i położył ją na stole.

Sięgnęłam po nią i obejrzałam. Nie miała żadnych znaczków, pieczątek. Jedynie na przedzie wypisane było "Do Azry".

-Nie otwierałem tego.- powiedział siadając Odyn.- Leżała pod tym drzewem, więc ją wziąłem, ale nie mam pojęcia skąd ktokolwiek mógłby mieć pojęcie co się znajduje w tym miejscu.

Spojrzałam na niego. Oprócz Watahy Śmierci i Śmierci, nikt nie powinien wiedzieć o tym miejscu.

Rozerwałam kopertę. W środku znajdowała się złożona na czworo kartka oraz naszyjnik.

Rozłożyłam papier i spojrzałam na to co się znajdowało na kartce. Jedno wielkie słowo "ŻYJĘ".

Zmarszczyłam brwi i podałam list Odynowi.

-Kto mógł to napisać?- spytałam.

-Nie wiem. Ale skoro napisano do ciebie, to znaczy że ta osoba miała nadzieję że zrozumiesz.

-Chyba trochę mnie przeceniła, bo kompletnie nie mam pojęcia o co może tu chodzić.

-Spójrz na ten naszyjnik, może on coś ci podpowie.

Naszyjnik był zrobiony z brązowego rzemyka, a wisiorek na nim zawieszony, był wyrzeźbionym z drewna wilkiem.

-Nadal mi nic to nie mówi.

Odyn wzruszył ramionami.

-Trudno, ja ci nie pomogę. Ale za to mam coś jeszcze.

Wstał, wyszedł z pokoju, ale po chwili wrócił trzymając w rękach jakieś pudło.  

-Dzisiaj rano odebrałem to ze skrytki waszej Watahy. Ponownie jest zaadresowane do ciebie.

Tym razem była to dość duża paczka. Na samym środku jednego z boków przylepiono karteczkę ze starannie wypisanym moim imieniem.

Pogładziłam imię palcem.

-To copperplate.

-Co?

-Czcionka którą napisano moje imię to copperplate.- uśmiechnęłam się.- To od Lumakaru!

Odyn wyglądał na zdezorientowanego.

-Kto? I skąd zna położenie naszej skrytki?

Machnęłam ręką.

-Długa historia.

Pośpiesznie otworzyłam paczkę. W środku znajdowało się kilka rzeczy. Jako pierwsze wyciągnęłam list.

Zaczęłam go czytać.

Droga Azro,

Mam nadzieję że wszystko u ciebie w porządku. I u Hebiego oczywiście też. Wiem że nie powinienem używać waszej skrytki, ale to dość ważne. Po pierwsze, jak zapewne się domyślasz, nadchodzą niebezpieczne czasy. W moim mieście pojawia się coraz więcej stworzeń twierdzących że widziało chodzące szkielety. Postanowiłem zbadać tę sprawę. W końcu jestem nekromantą. Chodzące truposze to moja dziedzina! Jeśli się czegoś dowiem, przyjadę do waszej Watahy.

Po drugie, prosiłbym byś zaczęła ćwiczenie połączonej walki razem z Hebim. Jeśli się go o to spytasz, na pewno będzie wiedział o co chodzi.

I ostatnia sprawa. W paczce znajdziesz pare drobiazgów, które najprawdopodobniej przydadzą ci się w najbliższej przyszłości.

Lumakaru

PS. Ahas też pozdrawia

Zaglądnęłam do pudełka. W środku znajdował się składany kij. Wyciągnęłam go. Był złamany na trzy części połączone łańcuchem, jednak jak nim podrzuciłam scalił się w jedno. Zrobiłam nim kilka zamachów. Dobrze leżał w dłoni, ale był trochę ciężki.

Dwoma ruchami go złamałam (żeby wrócił do pierwotnej postaci, nie wiem o czym wy pomyśleliście...) i odłożyłam na stół.

Sięgnęłam po ostatnią rzecz znajdującą się w przesyłce.

Była to maska. Jej górna część miała zakończenia przypominające trochę rogi, a z kolei dolna część przypominała długie i ostre kły. Do każdego rogu przywiązane było czarne pióro.

Najdziwniejsze były jednak oczy. Prawe było zwykłą dziurą, taką jak mają normalne maski, pod którą namlowy był biały, mały wąż. Z kolei lewego otworu wogóle nie było! Pod miejscem gdzie powiniem być owy otwór namalowany jedynie był czerwony trójkąt, odwrócony podstwą do góry.

Brzegi maski również były pomalowane czerwoną farbą, a z kolei reszta maski była czarna. Z tyłu miała przymocowane czarne skórzane paski mocujące maskę na głowie.

Przymierzyłam ją. Pasowała idealnie. Jeden pasek mocujący biegł przez czubek głowy, dwa po bokach głowy, oraz dwa krzyżujące się pod brodą. Dzięki takiemu zabezpieczeniu maska się kompletnie nie ruszała, ale utrudniało to mówienie.

Spakowałam wszystko z powrotem do paczki.

-To wszystko? - spytałam się Odyna.

-Tak. A skoro tu już jesteś, zrobię kontrolę protezy! - uśmiechnął się szeroko.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam dość życia... Kompletnie nie mam na nic czasu i rozdziały piszę przez to po nocach, PRZEZ CO potem chodzę niewyspana
T-T
T-T
T-T
T-T

Next: 3.06

*na WOSie*

FireDemon: Organy szkolne...

JulaxD123: Jakie orgazmy?

The Soul of the Wolf: Skarlet EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz