Trójka ludzi siedziała w głównym pomieszczeniu Bunkra Ludzi Pisma w Kansas. Każdy był pogrążony w swoich myślach oraz własnym świecie. Cisza była jedynie zakłócana stukaniem na klawiaturze laptopa, odkładaniem kubka na stół, szelestem kartek oraz innych mało znaczących dźwięków.
Mick siedział na przeciwko blondynki. Był pogrążony lekturze, którą udało mu się znaleźć na półkach biblioteki. Książka była oprawiona w grubą, jasno brązową okładkę ze złotymi literami. Mężczyzna co jakąś chwilę popijał herbatę, którą zrobił parę minut temu. Włosy miał lekko potargane co sugerowało ciężką noc jaką miał. Wszystko tłumaczy koszmar. Jednak po wygadaniu się zielonookiej czuł się o wiele lepiej.
Nancy zajęta była rysowaniem szkiców w swoim rysowniku. Nie były to idealne rysunki, ale nie musiały być. To tylko szybki rzut, aby nie umknął w jej myślach i mogła potem na czysto narysować od nowa i w lepszym wydaniu. Często tak robiła, gdy miała dużo niedokończonych dzieł. Lewą ręką opierała się o stół, aby było jej wygodnie. Parę jej przyborów leżało na stole porozwalanych, nieładzie. Co nie przeszkadzało jej. Nieraz zdarzyło się, że jej ołówek znalazł się obok książki Davies'a, który za każdym razem odstawiał go. Na stole stała również jej kawa, lecz w odpowiedniej odległości, aby przypadkiem jej nie strąciła i rozlała cieczy.
Sam zaś siedział przy drugim stole spoglądając co parę minut na dwójkę. Na laptopie przeglądał coś co może im wyjaśnić tą całą sytuacje. Ożywienie Mick'a przez Nancy wydawało się być absurdem. Jak niby tak drobna kobieta może mieć jakąś moc? I dlaczego Crowley tak usilnie chciał ją znaleźć? Blondynka milczy w tej sprawie, ale będzie musiała powiedzieć. Młodszy Winchester spojrzał na godzinę, niedługo powinien pojawić się Castiel. Może on trochę rozświetli tą sytuację, choć nie wiadomo.
Ciszę przerwało pojawienie się Dean'a. Mężczyzna jeszcze zaspany przybył do reszty. W ręce trzymał kubek z kawą i podążał do swojego brata. Jednak zatrzymał się obok McKing, która szkicowała jego samochód. Winchester wydawał się zdziwiony, że oddała tak dużo szczegółów. Był zachwycony jednak nie dawał o sobie tego poznać. Nie miał zamiaru dawać jej satysfakcji.
- Rysujesz moją dziecinkę?- zapytał stojąc za kobietą, która podskoczyła ze strachu. Nie zauważyła, że Dean przyglądał się jej rysunkowi. Mężczyzna powstrzymał się od wrednego komentarza tylko dlatego, że Sam spojrzał na niego ostrzegawczo.
- Emm, w zasadzie to tak. Twój samochód jest raczej rzadkością teraz i ogólnie zainspirował mnie. Ale to jest na razie szkic. Będę go rysować na nowo na białej kartce.- odpowiedziała odwracając się do niego. Nie wiedziała, czy będzie zły, czy Bóg wie co zrobi. Jednak mężczyzna lekko uśmiechnął się pod nosem, co było mało zauważalne.
- Będę mógł go dostać?- ponownie spytał, gdy usiadł naprzeciwko brata. Nigdy nie myślał o tym, że mógłby mieć rysunek swojego ukochanego samochodu. Miał dla niego wielką wartość, dużo wspomnień.
- Nie ma problemu.- uśmiechnęła się lekko. Nie pomyślała, że ktoś będzie chciał jej dzieła. Zrobiło się jej cieplej na sercu. Odłożyła ołówek i oparła się o oparcie krzesła. Chwyciła swój kubek z kawą, która była nadal ciepła.
- Masz coś?- spytał cicho Dean do Sam'a. Mężczyzna oderwał się od laptopa, którego od razu zamknął. Nie udało mu się nic znaleźć. Nie rozumiał tej całej sytuacji. Wydawała się być chora, ale przecież poprzednie nie były w tym lepsze.
- Nic, Dean. Nie ma żadnych podań, czy jakiś informacji. Musimy z nią o tym porozmawiać.- westchnął brunet i wziął łyk kawy.- Dzwoniłem do Cas'a.
- I co u niego?- na imię swojego przyjaciela się ożywił. Dawno nie widzieli anioła i zbytnio nie mają od niego wieści. Pewnie radzi sobie w tym wielkim świecie. Przecież to Castiel.
- Przyjedzie niedługo. Może nam pomoże w tej sprawie.- głową wskazał na dwójkę, która była pogrążona w rozmowie. O dziwo Mick z Nancy dogadywali się najlepiej.
- Oni tak rozmawiają ze sobą? Tak po prostu?- nachylił się w stronę brata, aby mogli porozmawiać bardziej osobno. Nie chciał, aby tamci ich podsłuchiwali.
- Też się dziwię, ale tak. Rano znalazłem ich w kuchni rozmawiających.- oznajmił Sam co jeszcze bardziej zadziwiło Dean'a. Przecież znają się od jednego dnia, a gadają jak najlepsi przyjaciele. Coś musi być na rzeczy.
- Muszę z nią pogadać.- rzekł starszy Winchester i wstał z krzesła. Jego brat wiedział, że nie skończy się do dobrze, ale nic nie powiedział. Mężczyzna zajął miejsce obok blondynki, ręce położył na stole. McKing trochę się spięła, bo wiedziała, że będzie chciał pogadać.- Musimy pogadać.
- Okey.- odparła niepewnie i spojrzała na niego. Poczuła ukucie w okolicy głowy i ponownie oderwała się od rzeczywistości. Ponownie zobaczyła ujęcia, ale tym razem z życia Winchestera. Tutaj bardziej się przeraziła, wszystko było usłane krwią i mordem.
Umierający Sam w ramionach Deana.
Pobyt starszego Winchestera w piekle, gdzie dokonywał przerażające rzeczy.
Świat pełen potworów- Czyściec.
Dean jako mordercza kreatura- demon.
Śmierć rudowłosej kobiety w wannie- martwa Charlie.
Obrazy się urwały, a dziewczyna wróciła do rzeczywistości. Widziała, że obok stoi również Sam. Trzęsła się ze strachu, to co zobaczyła było o wiele gorsze od historii Mick'a. Nie wiedziała kiedy, ale łzy zaczęły jej lecieć. Bała się, była przerażona. Oddech miała przyspieszony, nie wiedziała co ma powiedzieć. To było gorsze od jej koszmarów. Najgorsze co widziała.
- Ej, Nancy co się dzieje?- spytał młodszy Winchester ze zmartwioną miną. Nie wiedział co się działo z zielonooką. Oderwała się od rzeczywistości i nie reagowała na krzyki, czy dotyk. McKing przeniosła wzrok na Sam'a, Mick'a, a na końcu zatrzymała się na Dean'ie.
- Przepraszam, widziałam to.- wyszeptała ocierając łzy płynące po policzkach. Wzięła głęboki wdech. Złapała za końce swetra i ponownie spojrzała na mężczyznę.- Twoje łzy, gdy Sam umierał w tych ramionach. Twe krzyki w piekle, błaganie i ból. Świat pełen potworów, mordowałeś je, aby przetrwać. Bałeś się tam. Ty pod wpływem czegoś czego nie rozumiem. Byłeś demonem, mordowałeś ludzi. I twoje łzy, gdy zobaczyłeś rudowłosą kobietę martwą i pełną krwi w wannie. Załamałeś się. Obwiniałeś brata za to. Widziałam to wszystko. Nie wiem co...
- Skończ!- krzyknął Winchester i nagle wstał, aż krzesło się przewróciło. Blondynka jeszcze bardziej się zlękła, nie wiedziała do czego jest zdolny.- Nie wiesz nic! A o Charlie nawet się nie wypowiadaj!
- Dean, uspokój się.- wtrącił się jego brat czując, że blondyn zaraz wybuchnie. Powie za dużo i będzie tego żałować. Atmosfera była teraz napięta. Mick się nie odzywał, bo wiedział, że może tylko pogorszyć sytuacje. Dean nie był zbyt przychylny do jego osoby.
- Co mam się uspokoić? Kim ona do cholery jest?! Widziała moje życie w skrócie, to nie jest normalne! Pewnie działa dla Crowley'a i jest jego podsłuchem tutaj!- nadal krzyczał chodząc w tą i z powrotem. Był zdenerwowany, że miała czelność widzieć jego życie. Blondynka tylko jeszcze bardziej płakała i nie mogła złapać oddechu.- No i teraz ryczy, super. No dalej, tylko to potrafisz.
- Dean, przeginasz.- warknął młodszy Winchester, miał już dosyć jego wybuchu. Nic przecież nie zrobiła. Nancy nagle wstała z miejsca zbierając swoje rzeczy i opuściła pomieszczenie. Starszy Winchester jedynie prychnął pod nosem. Sam popatrzył na Mick'a, który po chwili również opuścił ten pokój.
~*~
Bo są dwa rodzaje bólu, Oskarku. Cierpienie fizyczne i cierpienie duchowe. Cierpienie fizyczne się znosi. Cierpienie duchowe się wybiera.
~*~
LottyWinchester
CZYTASZ
Nancy McKing ||Supernatural [PL] ✅
Fanfiction,,Dzięki temu, co czynimy, dowiadujemy się tylko, czem jesteśmy"~ Arthur Schopenhauer ~~~~ Mrok ogarnia mnie, a w tej ciemności widzę czerwony blask oczu. Strach związał moje struny głosowe, nie potrafię nic powiedzieć, krzyknąć ani się poruszyć. Ch...