Po opuszczeniu pomieszczenia przez Marteza, Nancy schowała twarz w dłoniach. Wiedziała, że teraz nie może się wycofać i uwolni diabła z klatki. Tego obawiała się najbardziej. Nie była pewna, czy Lucyfer nie zabije ją od razu. Bo po co ma ją trzymać? Lecz słowa księcia piekła o jej mocach dają jej nadzieje, że może jednak przeżyje. Przed miesiącem była chętna do śmierci, ale teraz nie chciała umierać. Jednak nic nie jest zależne od niej. Przetarła dłonią twarz i podniosła się z łóżka. Z zaciekawieniem podeszła do szafy, którą otworzyła. Zaczęła przeglądać ubrania, których kolorystyka była ciemna. Dużo było tego wszystkiego. Od sukienek do zwykłych spodni, lecz wszystko było elegancki i drogie. Louis Vuitton, Chanel, Prada, Gucci, Armani, Versace te marki górowały w szafie, a jak wiadomo są najdroższe. McKing nigdy nie pomyślała, że będzie mogła nosić takie ubrania. Zawsze zazdrościła tym wszystkim bogatym ludziom, że udało się im w życiu. Nie musieli się przejmować, czy starczy im do końca miesiąca. Blondynka chwyciła nowe ubrania i ruszyła w stronę łazienki. Wchodząc do pomieszczenia ponownie uderzyło w nią bogate wnętrze. Odłożyła ubrania na szafkę i z zaciekawieniem spojrzała na kosmetyki, gdzie górowały marki takie jak Chanel i La Prairie. Podniosła flakonik z perfumami o powąchała jego zawartość. Zapach od razu przypadł jej do gustu. Przejrzała jeszcze parę innych kosmetyków, które również spodobały się jej. Jednak nie chcąc tracić czasu postanowiła wziąć długi, gorący prysznic. Przynajmniej to na chwilę pozwoli oderwać ją od natrętnych myśli. Po upływie czterdziestu minut Nancy stała przed lustrem przyglądając się swojemu odbiciu. Była ubrana w czarne jeansy oraz bordową koszulę z kokardą pod szyją. Wyglądała inaczej niż przedtem, a ubrania może i nadal trochę wisiały na niej, lecz nie dawały takiego samego efektu. Chwyciła szczotkę do włosów i zaczęła je rozczesywać. Może jednak ten cały Martez nie jest taki zły, przeszło jej przez myśl. Wydaje się być nawet miły jak na demona. Choć Winchesterzy i Castiel nie mówili o nim zbyt dobrych rzeczy, ale podobno każdy ma swoje zdanie. Po kolejnych paru minutach blondynka opuściła łazienkę. W pokoju napotkała Marteza, który siedział przy biurku i przeglądał coś na telefonie. Jednak widząc, że dziewczyna jest już to podniósł się z miejsca zapinając jeden guzik marynarki.
- Widzę, że podobają się ubrania.- uśmiechnął się demon chowając telefon do kieszeni spodni.
- Tak i po za tym dziękuje za nie.- skinęła głową wchodząc w głąb pomieszczenia
- W porządku, stać mnie. A teraz zjedz. W między czasie opowiem ci o twoich mocach i bla bla.- ręką wskazał na blat biurka, na którym był talerz spaghetti wraz ze szklanką soku.
- No okey.- blondynka niechętnie zajęła miejsce przy biurku, a książe piekła w tym samym czasie usiadł na brzegu łóżka.
- A więc zacznę od początku. Jak już pewnie wiesz twoi dotychczasowi "rodzice" nie byli biologicznymi. Tamta dwójka była demonami. Oczywiście najętymi przeze mnie. Mieli ciebie pilnować, aż nie skończysz dwudziestu jeden lat. No, ale te anielskie dupki trochę pokrzyżowały mi plany i musiałem wziąć sprawy w swoje ręce. Ogólnie było jeszcze więcej komplikacji dlatego dopiero teraz się spotykamy. No mniejsza o tamto.- machnął dłonią i spojrzał na McKing, aby upewnić się czy go słucha. Widząc, że tak wrócił do opowiadania.- Jak byłaś jeszcze małym dzieckiem to sam osobiście wstrzyknąłem tobie krew księcia piekła Verriera oraz Lucyfera.
- Słucham?- zielonooka odwróciła się w stronę demona.- Co ty zrobiłeś? Jak mogłeś mi zniszczyć życie?
- Uspokój się. Tak naprawdę od teraz będziesz mieć lepsze życie. Pomyśl. Tutaj zaczniesz żyć na poziomie, a do tego dochodzą twoje moce, które pomogę tobie odkryć i opanować. Będziesz silniejsza niż zwykły demon, czy anioł. A do tego potrafisz odczytać księgę Verriera, a nikt inny nie umie jej odczytać. No chyba, że on sam, ale ups? On nie żyje. Więc zostajesz tylko ty. Zobaczysz, dobry miesiąc i będziesz silna. Ale najpierw uwolnimy Lucyfera. Będzie to za dwa dni, a dziś wieczorem odczytasz fragment z księgi na temat klatki Lucyfera, a ja z Markiem zajmę się szukaniem składników. Zobaczysz z nami będziesz wielka.- uśmiechnąłem się pod nosem Martez widząc, że jego słowa zażegnały złą aurę. Jednak nadal nie wypadł z umiejętności manipulowania, choć część rzeczy, o których mówił było prawdą.
- No dobrze, a co Lucyfer zrobi, gdy będzie wolny?- spytała Nancy i odważyła się spojrzeć mu prosto w oczy, lecz po chwili odwróciła wzrok. Oczywiście demonowi to nie uszło uwadze i tylko bardziej był usatysfakcjonowany.
- Jeżeli chodzi o ciebie to możesz być pewna, że nic złego tobie nie zrobi. To nie do końca jest prawdą, że Lucyfer jest, aż taki zły i okropny. Jedynie do osób, które mu pomagają potrafi być nawet miły. A ty uwalniając go zyskujesz dość dużą jego przychylność.
- Przychylność?- zmarszczyła brwi McKing zdziwiona jego słowami. Nie bardzo mogła to pojąć.
- Tak, właśnie tak. Powiedz mi jak Lucyfer mógł te wszystkie katastrofy, wojny, plagi i inne durne rzeczy zrobić będąc w klatce?- czarnowłosy podniósł się z miejsca poprawiając marynarkę.
- Nie wiem, ale według mnie nie mógł?- odpowiedziała niepewnie obserwując poczynania mężczyzny.
- Oczywiście, że nie mógł. Wszyscy go mieszają z błotem, bo przecież jest szatanem. To prawda jest, ale nie oznacza to, że jest odpowiedzialny za cholerne wojny i tym podobne. Jedynie strach każe nam wmawiać sobie, że to jego wina.- podszedł do okna i z założonymi rękoma wpatrywał się w ośnieżoną panoramę lasu i dolin.
- Dlatego nie lubiłam chodzić do kościoła. Wszyscy mówili, że Bóg jest taki dobroduszny to dlaczego pozwala nam ginąć?- dziewczyna również się podniosła i niepewnym krokiem podeszła do księcie piekła.
- Chuck to jeden wielki sukinsyn.- prychnął pod nosem odwracając się do niej.- Jednak cieszy mnie to, że mnie rozumiesz. Jak poznasz Lucyfera bardziej to zobaczysz, że nie jest taki zły. A teraz wybacz muszę parę rzeczy załatwić. Możesz chodzić po domu gdzie chcesz tylko mój gabinet ma ciebie nie interesować.
- Dobrze.- przytaknęła blodynka siadając na parapecie, aby lepiej przyjrzeć się krajobrazowi.
- Jakbyś się zastanawiała to jesteśmy na Alasce z dala od ludzi.- oznajmił i ruszył do wyjścia. Po chwili nie było po nim śladu.
~*~
Ja postrzegam Szatana jako bardzo użyteczny wynalazek ludzi. Dobrze jest mieć kogo obarczyć winą za swoje zatajone złe uczynki. Nikt nie wie, ile z wiary w diabła jest wymysłem księży, by mogli umocnić swą władzę nad ludźmi.
~*~
Lotty Winchester
CZYTASZ
Nancy McKing ||Supernatural [PL] ✅
Fanfic,,Dzięki temu, co czynimy, dowiadujemy się tylko, czem jesteśmy"~ Arthur Schopenhauer ~~~~ Mrok ogarnia mnie, a w tej ciemności widzę czerwony blask oczu. Strach związał moje struny głosowe, nie potrafię nic powiedzieć, krzyknąć ani się poruszyć. Ch...