Rozdział 4

515 34 1
                                    

Krzyk rozniósł się w powietrzu. Przerażenia oraz niedowierzanie było w nim zawarte. Blond włosa kobieta stała w osłupieniu wgapiając się w tą makabryczną scenę. Na ziemi leżał czarnowłosy mężczyzna, z którego życie uchodziło z każdą sekundą. Biała koszulka z każdą chwilą coraz bardziej nasiąkała krwią. Dziura w klatce piersiowej wyglądała jak na wyrwaną ręcznie. Niebieskie oczy wyrażały strach oraz ból, a usta były rozwarte i ułożone na krzyk, lecz nie wydostał się z nich żadnej dźwięk. Nad mężczyzną pochylał się brązowowłosy. Nancy dobrze znała tą osobę, pan Smith- jej przełożony. Zielone oczy teraz były wyblakłe, a źrenice wyglądały jak u kota. Rozwarte usta ukazywały białe zęby z przerośniętymi kłami, które były szpiczaste. Paznokcie- ostre i długie umoczone szkarłatną cieczą. W dłoni trzymał serce, które jeszcze biło. Organ był umazany krwią, która była jeszcze ciepła. Smith spojrzał na swoją pracownicę i lekko się przestraszył. Nim McKing cokolwiek zrobiła to mężczyzna uciekł w stronę parku. Zielonooka patrzyła na co wszystko nie wiedząc co sobie o tym myśleć. Czyżby jej głupia koleżanka z pracy miała racje o wilkołakach? To na pewno nie był zwyczajny człowiek, ani żadne przewidzenie.

~*~

Czarna Impala przemierzała ulice Beatrice. Młodszy Winchester rozmawiał przez telefon z komendantem miejskiej policji. Dean nie był zadowolony na myśl, że musi siedzieć w garniturze. Wiele razy się zastanawiał się po jaką cholerę odstawiają tą szopkę. Przecież większość ludzi i tak nie uwierzy, że istoty nadprzyrodzone istnieją. Życie łowcy nie jest zbyt proste. Fałszywe dowody, tanie i obskurne motele, niezdrowe żarcie, wszelkie niebezpieczeństwo i te nieznośne garniaki. Jedynie myśl, że robi się coś dobrego powstrzymuje braci w tym trybie. No chyba, że wszelakie apokalipsy się w to wliczają. 

- Dziękuje. Zaraz będziemy.- rzekł przez telefon Sam, po czym rozłączył się i westchnął.

- O co chodzi, Sammy?- zapytał starszy brat odwracając głowę w stronę bruneta.

- Pamiętasz tą knajpę jak byliśmy wczoraj?

- No, stary. Tam był najlepszy burger jakiego jadłem.- rozmarzył się na myśl o fast food'zie. Jak większość wie to starszy Winchester lubuje w tego typu żarciu.

- Dean, nie rozmarzaj o żarciu i się skup.- szturchnął brata, aby wrócił z sfer marzeń do realnego życia.

- Nie dadzą człowiekowi pomyśleć o czym miłym.- westchnął mężczyzna na co Sam pokręcił z rezygnacją głową.

- Tam doszło niedawno do kolejnego morderstwa i podobno jest świadek, ale nie chciał rozmawiać z policją.- oznajmił młodszy Winchester na co jego brat skręcił w odpowiednią ulicę. 


~*~

Blond włosa kobieta siedziała obok szyby trzymając w dłoniach kubek z kawą. Nie chciała z nikim rozmawiać co widziała. Przecież nikt normalny jej nie uwierzy. Nancy sama nie wierzy w co widziała, a co powie zwyczajny policjant. Wyśmieje ją.

W knajpie roiło się od policjantów, którzy byli zajęci. Jedni zbierali dowody, drudzy przesłuchiwali, a inni pilnowali porządku. Jednak nikt nie wiedział co tutaj się wydarzyło. Ofierze ponownie brakowało serca. Jednak patolog uznał, że poprzedniej ofierze to zwierze wyrwało ten organ. 

McKing spojrzała na zmierzających w jej stronę dwójkę mężczyzn. Dobrze ich pamiętała z wczoraj. Nie pomyślałaby, że są kimś ważnym. Oboje wyjęli odznaki. FBI. Jeszcze tego brakowało, że Nancy będzie musiała rozmawiać z federalnymi. Westchnęła i zrobiła łyk czarnej cieczy. 

- Jesteśmy z FBI. Agent Moon i Entwistle.- oznajmił Sam przedstawiając swoje i swojego brata fałszywe dane. 

- Nancy McKing.- rzuciła obojętnie zataczając kółka palcem na brzegach kubka. Młodszy Winchester uśmiechnął się smutno i usiadł naprzeciw kobiety. Dean poczynił te same kroki i zajął miejsce obok swojego brata.

- Możesz powiedzieć nam co widziałaś?- spytał łagodnym głosem młodszy Winchester uśmiechając się ciepło do blondwłosej. 

- To co widziałam...- zielonooka zawiesiła się na chwilę. Przecież oni ją wyśmieją jak to powie.- Wybaczcie, panowie. Jednak to co widziałam to musiał być wymysł mojej wyobraźni. Życie nie oszczędza mnie. 

- Nan, dobrze? Uwierz nam, widzieliśmy wiele nieprawdopodobnych rzeczy. Jesteśmy w stanie uwierzyć we wszystko.- rzekł z wszelką powagą starszy Winchester patrząc w oczy dziewczyny. Bracia dostrzegli w niej smutek i przygnębienie, które nie zmieniło się od wczorajszego dnia. 

- Widziałam jak mój szef John Smith wyrwał serce temu mężczyźnie. Jednak nie wyglądał jak on. Miał długie ostre pazury, które były umazane krwią czarnowłosego. A oczy nie były zielone, a wyblakłe z kocimi źrenicami. A zęby były dłuższe i ostre. To nie wyglądało realnie, ale wydarzyło się.- McKing pochyliła się w stronę braci i mówiła cichszym głosem. Nie chciała, aby ktoś ze znanych jej osób uznał ją za wariatkę, wystarczy jej, że uznają ją za chodzącą śmierć. Winchesterzy spojrzeli na siebie i byli pewni, że był to wilkołak. Dzięki kobiecie wiedzą kim jest ten potwór i szybko powinni go zabić.

- Dziękujemy tobie, Nancy.- uśmiechnął się ciepło Sam i poklepał brata po ramieniu, aby wstał z miejsca.- Bardzo nam pomogłaś.

- Ale co to było? Kim jest mój szef?- spytała nim bracia odeszli. Chciała wiedzieć, czy jej głupawa koleżanka z pracy miała racje, że to wilkołaki.

- On jest wilkołakiem i uwierz mi, że to nie jest żadna bajeczka. Potwory istnieją na prawdę. Trzymaj się, Nan.- odpowiedział Dean odwracając się do dziewczyny. Wiedział, że była w wielkim szoku widząc jak jej szef wyrywa serce jakiemuś obcemu mężczyźnie. Sam uśmiechnął się na pożegnanie i oboje zniknęli z knajpy. Teraz muszą szybko namierzyć Smith'a i go zabić nim on kogoś jeszcze nie zabije. 

~*~

Polowanie na potwory nie jest dla ludzi o słabym charakterze. Ani dla tych, którzy czują się ograniczeni tak trywialnymi pojęciami, jak prawo czy granice państw. Potwory nie przestrzegają przecież zasad, więc my też nie możemy, jeśli mamy nadzieję je pokonać. Ale kiedy rezygnujesz z cywilizowanych reguł postępowania, ponosisz ryzyko, że sam staniesz się potworem.

~*~
Lotty Winchester

Nancy McKing ||Supernatural [PL] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz