14

926 53 10
                                    

Bartek pov
Siedziałem na korytarzu przed salą, w której leżała Sara i nie wiedziałem co robić. Wszyscy byli załamani, każdy wierzył że nasza Sara się obudzi.

- Pan jest rodziną dla Pani May? - podszedł lekarz.
- Jestem jej chłopakiem.- odpowiedziałem ocierając mokre oczy.
- Niech pan poinformuje rodziców dziewczyny. - rozkazał.
- Dobrze zaraz to zrobię. Wiadomo ile będzie w tej śpiączce?
- Ciężko nam powiedzieć. Przepraszam, ale muszę załatwić parę rzeczy. Proszę się nie martwić, wierzę w to że pana ukochana się obudzi. - oznajmił lekarz i odszedł.

Czekała mnie chyba najtrudniejsza rozmowa w życiu. Mama Sary ufała mi, a ja ją zawiodłem. Zadzwoniłem do pani jej mamy i powiedziałem co i jak, kobieta powiedziała że będzie do pół godziny.
Stałem i patrzyłem jak leży moja księżniczka, dużo bym dał aby spała sobie słodko we własnym łóżku. Każdemu było przykro.

- Bartek?! - krzyknęła Ali wstając z krzesła. - Gdzie jest ten cholerny dupek?!
- Jaki dupek, o co ci chodzi? - powiedziałem ciszej.
- Dobrze wiesz kto! - krzyczała cały czas.
- Ciszej.
- Gdzie jest Marek? - zapytała, a ja rozejrzałem się po korytarzu.
- Daniel gdzie on jest? - podeszłem do chłopaka.
- Poszedł do łazienki. - odparł.
- Ali zaraz będzie tutaj mama Sary. Zaczekaj na nią. - powiedziałem do dziewczyny na co ona tylko przytaknęła, a ja pobiegłem do łazienki.
Nie wiedzialwm co mam myśleć.

- Po co tu jeszcze jesteś? - warknąłem do chłopaka myjącego ręce.
- Czekam na wieści związane z Sarą.
- To już nie jest twoja sprawa, rozumiesz?
- Moja, nie wiesz co było między nami jak nie była z tobą.
- No oświeć mnie.
- Spaliśmy razem.
- Nie wierzę ci. Sara mi wszystko powiedziała, nie skłamałaby.

Byłem wstanie uderzyć tego chłopaka, próbował namieszać znowu, ale jemu to się nie uda. Wyszedłem z łazienki kierując się pod salę. Zobaczyłem, że z Ali rozmawia mama Sary.

- Jechaliśmy do klubu wtedy Sarze zrobiło się słabo i zaczęła lecieć krew z nosa. - usłyszałem.
- Dzień dobry. - powiedziałem do kobiety.
- Witaj Bartek. - patrzyła na wszystkich.
- My się chyba nieznamy. - usłyszałem zza pleców.
- Chyba nie. - powiedziała kobieta, a zza mnie wyszedł Marek.
- Marek, miło mi panią poznać. - pocałował rękę kobiety.
- Agnieszka, mama Sary.
- Widać, że córka piękna po pani.
- Marek daruj sobie tą bajere, to nie miejsce, ani czas na to. - powiedział Daniel, a chłopak zmierzył go tylko wzrokiem.
- Dzień dobry czy to pani jest mamą tej młodej dziewczyny? - podszedł lekarz.
- Dzień dobry, tak to ja.
- Zapraszam panią do gabinetu, musimy porozmawiać. - oznajmił lekarz, a kobieta poszła za nim.
- Chwileczkę! Mogę iść z panią?- zapytałem na co kobieta się zgodziła.

Weszliśmy do gabinetu i zajęliśmy miejsca przy biurku naprzeciwko lekarza.

- Mam dobrą i złą wiadomość. - oznajmił lekarz.
- Może najpierw ta dobra.
- Sarze już nic nie grozi aczkolwiek jest w śpiączce i przedawkowała narkotyki.
- Narkotyki? - zdziwiłem się.
- Ale proszę pana moja córka nigdy nie zażywała narkotyków.
- Ona nawet nie piła alkoholu. - dodałem.
- Byli państwo ma sylwestra, nie wiem gdzie, nie wiem kiedy, ale jest opcja że ktoś musiał dosypywać jej coś do picia. A to już jest karalne, więc ja jestem zmuszony poinformować policję.
- Bartek gdzie wy byliście na sylwestra?
- U Sary był Michał i kilku moich kolegów, no i dziewczyny. Nie miałby kto jej dosypać czegoś. - oznajmiłem.
- Jestem pewna, że ona niczego sama by nie wzięła tym bardziej nie przedawkowała, ale dobrze jeśli policja jest konieczna to może się dowiemy kto to zrobił.
- To cud, że ona jeszcze żyje. - powiedział lekarz.
- Jest opcja, że ona się obudzi? - zapytała mama Sary.
- Tak, ale ciężko jest mi określić kiedy.

Po skończonej rozmowie z lekarzem mama Sary powiedziała wszystkim o tych narkotykach. Każdy był w szoku.

- Już nawet we własnym towarzyskie nie można być bezpiecznym. - powiedziała z ironią Ali.

Też nie mieściło mi się to w głowie.

- Słuchajcie jedzcie do domu, a ja z nią zostanę i jeśli będzie się coś działo to zadzwonię do Bartka.
- Chodź Ali przebierzemy się, wykąpiemy i najwyżej przyjedziemy tutaj. - powiedziała Luiza, ale dziewczyna była zmieszana.
- Tak to dobry pomysł. - powiedziała kobieta.
- Chciałam was jeszcze poinformować, że będzie wezwana policja.

Nikogo to już nie dziwiło, i nikt nie miał sobie nic do zarzucania.
Kiedy wszyscy wyszli ze szpitala ja stałem i patrzyłem przez szybę na Sare.

- Bartek jedź do domu, prześpij się. - powiedziała kobieta chwytając mnie za ramię.
- Przyjadę tutaj za dwie godziny i panią zmienię dobrze?
- Bartek.. - spojrzała na mnie z troską.
- Nie Bartek, to ja nie dopilnowałem tego.
- To nie twoja wina, byliście w swoim gronie. Kto by pomyślał, że stanie się coś takiego.

Szczerze mówiąc każdy był podejrzany, ale ja podejrzewałem sam nawet nie wiem kogo. Nie wierzę w to, że dziewczyny mogły by coś zrobić Sarze, przecież one są jak siostry. Na prośbę pani Agnieszki pojechałem do domu. Kiedy wszedłem do mieszkania zobaczyłem tylko pełno butelek i pustych kieliszków. Po kilku minutach wejścia do mieszkania, ktoś zapukał do drzwi. Poszedłem otworzyć, a przed drzwiami zobaczyłem dwóch policjantów.

- Dzień dobry czy to mieszkanie Pani Sary May? - zapytał jeden z policjantów.
- Tak tak proszę wejść.- dwaj mężczyźni weszli do mieszkania.
- Kim pan jest dla Pani May?
- Chłopakiem.
- Możemy prosić dowód? - na prośbę policjanta wyjąłem dowód z portfela i podałem do spisania.
- Pojedzie pan z nami musimy spisać zeznania.
- Tak oczywiście. - powiedziałem i wyszedłem z mieszkania z policjantami.

Jechałem w samochodzie, czując się dosyć dziwnie. Kiedy byliśmy już na miejscu siedziałem w jakimś pokoju i czekałem aż ktoś spisze moje zeznania. W końcu po jakiś 10 minut wszedł mężczyzna średniego wieku i usiadł na przeciwko mnie.

- Nazywasz się Bartek Krupa, masz 21 lat i mieszkasz w Warszawie?
- Tak.
- Jesteś świadomy dlaczego cię tutaj przywieźliśmy?
- Tak chodzi o Sarę.
- Powiesz nam co działo na tej imprezie? Z tego co wiemy to była ona w jej mieszkaniu.
- Tak, było parę moich kolegów i parę koleżanek Sary. Jeśli chodzi o kolegów mogę dać namiary z koleżankami będzie trochę gorzej.
- Dobrze, a widziałeś żeby Sara kłóciła się z kimś lub miała jakiś zły kontakt? - w tamtym momencie mnie oświeciło.
- Był jeden chłopak. Przyszedł z moim kolegą Danielem, Sara poznała go kilka tygodni temu na meczu hokeja, w pewnym sensie dała mu kosza później, a  on praktycznie cały czas obserwował nas na tej imprezie.
- Jak ten chłopak się nazywał?
- Marek tylko tyle wiem.
- Sara miała na tej imprezie z nim jakiś kontakt?
- Tak, raz rozmawiała z nim, ale nie zdążyłem zapytać o czym. Było to kilka minut przed nowym rokiem.

Szczerze mówiąc, nie wiedziałem co mam myśleć o Marku, wszystko wszystkim nie posunął by się chyba do czegoś takiego.

Sara pov
Leżałam w tym szpitalnym łóżku i czułam jak moja mama na mnie patrzy. Chciałam otworzyć oczy, ale w ogóle mi się to nie udawało. Próbowałam z całych sił i nadal nic.

- Dzień dobry. - usłyszałam, że ktoś wita się z moją mamą.
- Dzień dobry Marek. - co?! Skąd moja mama go zna!?
- Mógłbym posiedzieć trochę z Sarą, a pani poszła by po jakąś kawę? - zaproponował.
- Pójdę do łazienki, zaraz wrócę. - na to nie usłyszałam już odpowiedzi, słyszałam jak moja mama wychodzi.
- Sara chciałem z tobą porozmawiać.. - powiedział siadając na krześle i łapiąc moją dłoń.
- Kiedy zobaczyłem cię pierwszy raz, odrazu się zakochałem. Nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia, a jednak. Chcę żebyś była szczęśliwa, ale nie umiem patrzeć na ciebie i na Bartka. - cóż za ironia.- pomyślałam
- Z drugiej strony mógłbym cię zabić za to, że rozkochałaś mnie w sobie. - rozkochałam?
- Nie chciałem wsypać ci nic do picia, ale to był impuls. Przepraszam. - usłyszałam i chłopak był już cicho.
- Co ty tutaj robisz?! - krzyknął Bartek, jest moj rycerz!
- Chciałem z nią trochę porozmawiać.- oznajmił.
- Wyjdź stąd. - krzyknął Bartek, na co Marek nawet nie się odezwał i wyszedł.

Insomnia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz