8

1.1K 59 6
                                    

Dotarliśmy do klubu, wszędzie było pełno młodych ludzi. Byłam z Bartkiem na backstage w tym wszystkim najgorsza była obawa. Siedziałam na skórzanej kanapie z Michałem, który zauważył, że się denerwuje.
- Ej co jest? - zapytał przybliżając się do mnie.
Do pomieszczenia wszedł Bartek, który na chwilę stąd wyszedł.
- Skarbie jak się czujesz? - zapytał, a ja nie wiedziałam co mam im odpowiedzieć.
-Do.. dobrze. - wyjąkałam.
- Bartek coś nie tak? - zerknął na chłopaka kucajacego przed mną.
- Sarze ktoś groził. - oznajmił na co chłopak wyszczerzył oczy.
- Odrazu się to mówi lecę do ochroniarzy! - krzyknął, ale Bartek go zatrzymał.
- Byłem już i zaraz przyjdzie tutaj pani ochroniarz po Sarę. - dopowiedział.
- Ja też z nią zostanę. - oznajmił.
- Ty? Jak ty na każdym koncercie do fanek chodzisz. - zaśmiał się Bartek.
- Są rzeczy ważne i ważniejsze. - zaśmiał się Michał, a ja patrzyłam tempo w jakiś punkt.
- Bartek zaraz wychodzisz! - krzyknęła moja mama wchodząc do pomieszczenia atmosfera odrazu się spięła.
- Chodź Sara będzie go oglądać zza sceny. - powiedział Michał, który puścił mnie przodem abym wyszła.
Szłam przez długi korytarz za Bartkiem, który trzymał mnie mocno za rękę. Zastanawiałam się dlaczego mu zepsułam dobry humor i dlaczego to mi ktoś grozi. Podeszła znienacka do mnie pewna kobieta, której się wystraszyłam
- Spokojnie. Jestem Kasia będę miała dzisiaj na ciebie oko. - rzekła uśmiechając się.
- Oh Przepraszam, że się pani wystraszyłam, ale zamyśliłam się.- odpowiedziałam spokojnie kobiecie.
- Rozumiem. Jesteś Sara prawda? - zapytała, a ja miałam ochotę walnąć się w czoło, że w ogóle się nie przedstawiłam.
- Tak tak Sara. - odpowiedziała kiedy naszą rozmowę przerwała moja rodzicielka.
- Wszystko w porządku? - zapytała.
- A kim pani jest? - wtrąciła się pani Kasia.
- To moja mama. - wypaliłam bez zastanowienia się.
- Oo to dobrze, że panią widzę. Wie pani, że ktoś groził Sarze? - zadała pytanie mojej mamie, a ja miałam ochotę dać sobie w pysk, że pokłóciłam się z nią przed koncertem.
- Groził? - znaczyła się moja mama. - Ale jak kto groził? Przecież Sara była w pokoju hotelowym przez ostatnie 4 godziny. - wyjaśniła moja mama.
- Tak tak wiem.. - przerwałam ochroniarce.
- Ale kiedy byłam w pokoju ktoś zapukał do drzwi, a ja otworzyłam nikogo nie było. Pod drzwiami leżała koperta z imieniem Bartek więc nie otwierałam dopiero jak Bartek wrócił to otworzył kopertę, a w niej było moje zdjęcie z porysowaną twarzą i napisanymi groźbami. - wyjaśniłam mojej mamie.
- Dlaczego nie przyszłaś odrazu do mnie. - a ja zastanowialam się nad odpowiedzią.
- Nie wiedziałam gdzie masz pokój, pokłóciłyśmy się wcześniej pamiętasz? - patrzyłam na moją mamę, która miała smutek w oczach, zresztą mnie też było przykro.
Wyjaśniłam sobie wszystko z moją mamą i resztę koncertu spędziłam w towarzystwie mamy, pani Kasi i Michała.
90 minutach ze sceny zszedł Bartek.
- Byłeś cudowny! - krzyknęłam i rzuciłam się na szyję zmęczonemu chłopakowi.
- Kocham cię mała. - szepnął mi do ucha kiedy mnie przytulił.
- No stary jak zawsze dałeś ogień! - krzyknął Michał klepać Bartka po plecach.
- Dzięki stary. A moja menadżera co sądzi? - nagle wypalił do mojej mamy.
Moja mama patrzyła na niego przez chwilę uśmiechnęła się.
- Było bardzo dobrze! - krzyknęła i też przytuliła Bartka.
- No to co Bartuś musimy to oblać! - oznajmił Michał.
- O nie nie Dzisiaj odpada. - odmówił mu Bartek.
- Co? Jak to? - zapytał zdziwiony Michał.
- Wracamy z Sarą do hotelu ja jestem padnięty i martwię się o nią. - oznajmił.
- Kochanie, ale jeśli chcesz iść to idź ja zostanę z mamą. - dopowiedziałam patrząc na niego, a on zerknął na moją mamę.
- Nie ma już kłótni? - zdziwił się.
- Nie ma. - odpowiedziała z uśmiechem moja mama.
- To co idziemy? - zapytał kolejny raz Michał. Mój ukochany zerknął na mnie.
- Idź. - odpowiedziałam.
- Jesteś tego pewna? - zapytał, a ja miałam coś przeciwko, ale jesteśmy w związku nie w klatce nie chciałam mu nic bronić.
- Tak ja wrócę ogarnę się i pójdę spać. - oznajmiłam.
- Kocham cię. - powiedział i pocałował.
- Nie idziemy moja droga spać. - wypaliła moja mama.
- Ale jak to? Co będziemy robić? - zapytałam zdziwiona. W sumie nie chciało mi się spać więc gdybym nawet wróciła do hotelu to pewnie bym oglądała jakieś seriale.
- Pochodzimy trochę po mieście. Pójdziemy na kawę w środku nocy. - uśmiechnęła się.
- Uuu szalenie. - zaśmiałam się.
Pożegnałam się z Bartkiem i Michałem i poszłam do samochodu z mamą.
Pojechałyśmy do kawiarni niedaleko klubu, w którym był koncert.
Zajełyśmy miejsca i zamówiłyśmy kawę.
- Może opowiesz mi o tym jak miałam zostać babcią. - powiedziała, a ja o mało co nie zakrztusiłam się własną śliną.
- Mam ci powiedzieć jak robi się dzieci? - trochę mnie to zirytowało.
- Spokojnie. Kto miałby być ojcem? - to pytanie mnie załamało. Naszą ciszę przerwała kelnerka, która przyniosła naszą kawę.
- Opowiesz mi? - zapytała po dłuższej ciszy.
- Bartek. - odpowiedziałam patrząc na kubek z kawą. Słyszałam jak moja mama robi głęboki oddech i go wypuszcza.
- Długo jesteście razem? - spojrzałam na nią.
- Spokojnie nie jestem zła. - oznajmiła, a ja na nią spojrzałam.
- Nie nie długo, to zresztą jest strasznie skomplikowane. - powiedziałam z nadzieją, że nie będzie dręczyć dalej tego tematu.
- Mamy dużo czasu. - spojrzałam na nią i zaczęłam wyjaśniać całą tą sytuację i opowiadać ci się działo u mnie w życiu przez ostatni miesiąc powiedziałam też o Luizie i moja mama była poruszona tą wiadomością.
Po godzinnym siedzeniu w kawiarni wróciłyśmy do hotelu. Odprowadziłam moją mamę do pokoju. Kiedy szłam w stronę naszego zobaczyłam, że znowu coś leży na wycieczce. Podeszłam i dźwigłam rzecz to była znowu koperta, a ja poczułam dreszcze. Rozejrzałam się po korytarzu i weszłam szybko do środka. Na kopercie było napisane Bartek, ale stwierdziłam, że otworze i zobaczę co tym razem tam jest.
Po kilku sekundach wyjęłam zdjęcia Bartka obściskującego się z jakąś dziewczyną. Momentalnie miałam łzy w oczach i nie wiedziałam co robić. Odwróciłam zdjęcia i przeczytałam "ciekawe czy twoja niunia będzie zadowolona." Cały strach minął jedyne czego chciałam to wrócić do domu i nie mieć nic wspólnego z Bartkiem.
Rzuciłam zdjęcia na łóżko i złapałam za torbę, która była w połowie rozpakowana zaczęłam pakować resztę rzeczy i wyszłam z pokoju.
Wychodząc z hotelu złapałam taksówkę, która zawiozła mnie na dworzec.
Kiedy byłam na miejscu zapłaciłam kierowcy i wyszłam z samochodu idąc na odpowiedni peron. Pociąg miałam dopiero za 40 minut. Zajęłam miesiące i wyciagłam telefon i napisałam do Ali.
Ali:
Pieprzony dupek.
Przez resztę czasu przeglądałam Facebooka i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
W końcu przyjechał już pociąg i wsiadłam do niego. Byłam szczęśliwa, że za co najmniej 3 godziny będę już w domu. W pociągu nie było dużo ludzi zajęłam miesiące obok okna żeby mieć co robić.
Zerkłam na telefon żeby zobaczyć, która godzina była 04:40 nagle mój telefon zaczął wibrować. To Bartek, którego rozłączyłam.
Pov Bartek
Około 04:40 wróciłem do hotelu, byłem lekko wstawiony, ale wiedziałem co się ze mną dzieje. Kiedy weszłam do pokoju było jakoś dziwnie cicho. Weszłem dalej i nie zobaczyłem Sary. Poszłem zobaczyć czy jest w łazience, ale nie było jej. Nie stały nawet jej buty. Spanikowałem poszłem zobaczyć czy są jej rzeczy. Nie było! Na łóżku zobaczyłem rzucone jakieś zdjęcia.
- Kurwa. - powiedziałem pod nosem.
Natychmiast zadzwoniłem do dziewczyny, która odrzuciła moje połączenie. Miałem ochotę rozpłakać się jak dziecko co po paru minutach samo się stało. Odwróciłem zdjęcia i tyłu przeczytałem "ciekawe czy twoja niunia będzie zadowolona".
Znowu spróbowałem skontaktować się z dziewczyną, ale nie odbierała telefonu. Pobiegłem do menadżerki, miałem gdzieś że ja obudzę ja muszę wiedzieć gdzie jest Sara.
Zapukałem do drzwi, które po paru minutach zostały mi odtworzone.
- Bartek? Co ty tutaj robisz? Jest 5 nad ranem. - wyjąkała zaspana kobieta.
- Gdzie jest Sara? - prawie krzyknąłem.
- Jak kto gdzie? W pokoju śpi. - odpowiedziała niczego nieświadoma kobieta.
- Nie ma jej! - krzyknąłem.
- Bartek jak to nie ma? Co ty wygadujesz? - odrazu się ogarnęła jakby oblał ją ktoś zimną wodą.
- Wróciłem przed chwilą do pokoju niea jej rzeczy na łóżku znowu były jakieś zdjęcia. To były zdjęcia moje z jakąś dziewczyną, ale te zdjęcia są stare mają chyba z 3 miesiące. Dzwoniłem do niej, ale ona nawet nie odbiera. - powiedziałem na jednym wdechu.
- Cholera jasna. Gdzie ona mogła się podziać. Wchodź. - weszłem do pokoju i patrzyłem co robi kobieta.
- Nie odbiera ode mnie też. - oznajmiła rzucając zdenerwowana telefon na łóżko.
Po chwili dostała jakąś wiadomość.
- "nie martw się jadę do Warszawy i przekaż Bartkowi, że mam się już więcej o mnie nie martwić i nie zawracać mi dupy." - przeczytała kobieta, która miała łzy w oczach tak samo jak ja.
Wróciłem do pokoju i zaczęłam się pakować, ale szybko zorientowałem się że przecież nie mogę prowadzić, bo jestem po alkoholu. Wkurzyłem się na siebie. I na tą osobę to miesza w naszym związku. Znaczy no teraz już żadnego związku nie ma. Cholera!

Insomnia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz