Nazbyt mnie zainteresował swoim nagłym przypływem pewnego rodzaju gniewu, żebym mogło w spokoju myśleć nad czymś innym. Bardziej w głowie mi siedziało, co było tego powodem. Wiedziałam, że zrobiłam coś, co mu zdecydowanie się nie spodobało, aczkolwiek zielonego pojęcia nie miałam, co takiego.
Z westchnieniem spojrzałam na bruneta. Siedział na kanapie z laptopem na kolanach i przeglądał strony internetowe w poszukiwaniu dobrych pomysłów na bal. Minęło może dziesięć minut od jego powrotu do salonu, a nie odezwał się ani słowem. Nawet na mnie nie spojrzał przez co czułam się zignorowana.
Złapałam skrawek koszulki i zatrzepotałam nią, licząc na lekką ochłodę. Wodziłam wzrokiem po salonie, doszukując się podpowiedzi na moje pytanie. Poważnie utkwiło mi to w głowie. Z drugiej strony nie musiałam tego roztrząsać, bo nie był nawet moim dobrym kolegą.
– Nie rób tak.
Moje spojrzenie zatrzymało się na brunecie. Zagryzał dolną wargę, a oczy bezczelnie wlepiał w mój dekolt. Marszcząc czoło spojrzałam w dół, gdzie przez moje ochładzanie się, koszulka za bardzo się osunęła. Z prędkością światła poprawiłam ubranie, na co ten się roześmiał gardłowo. Spiorunowałam go wzrokiem, ale nie przejął się tym.
– No co, sama się negliżujesz. – Wzruszył ramionami i wrócił do przeglądania stron.
– Jak masz na imię? – zapytałam, ignorując jego słowa.
Sam nie zamierzał się przedstawić, więc musiałam przejąć nad tym inicjatywę.
– Isaac – odpowiedział.
Wyjęłam telefon i zapisałam numer, pod który do niego dzwoniłam tego dnia. Zawsze do kontaktów dodawałam fotografię, dlatego po kryjomu zrobiłam zdjęcie Isaacowi. Był na tyle skupiony, że nie zauważył tego.
– Nie ma tu nic fajnego – bąkną, wykrzywiając twarz w niezadowoleniu.
– Co tam masz? – spytałam, chowając telefon do kieszeni. – Nie musi to być dokładnie to, co tam jest napisane. Możemy pozmieniać trochę zasady albo czymś się zasugerować i stworzyć własną grę – mówiłam, a twarz Isaaca z każdym moim słowem wyrażała coraz to większe uznanie.
Uśmiechnięty od ucha do ucha odłożył laptopa na stolik. Zwilżył usta językiem, rozglądając się po salonie w poszukiwaniu czegoś.
– Znalazłem taką zabawę, co prawda na stronie z grami dla przedszkolaków, ale to nie ma znaczenia – powiedział szybko, nim przeszedł do sedna. – Chodzi o to, że dzieciaki losują po jednym znaczku i przyklejają go sobie w widocznym miejscu. Są tylko dwa takie same. – Uniósł ową liczbę palców. – Muszą w jak najkrótszym czasie odnaleźć swoją parę.
Pokiwałam głową, dając mu znak, że rozumiałam.
– Trzeba to jakoś urozmaicić – rzekłam, podciągając nogi na fotel.
Zapadła chwila ciszy, w której oboje rozmyślaliśmy nad dalszą częścią tej zabawy. Przeczesałam włosy palcami, wypuszczając ciężko powietrze z płuc.
– A może potem musieliby zatańczyć na gazetach? – zasugerowałam. Isaac spojrzał na mnie niezbyt do tego przekonany. – Pierwsza para, która by się odnalazła miałaby największą gazetę, więc więcej swobody. Druga para mniejszą i tak dalej. Co? – Według mnie to mogło się udać i wszyscy dobrze by się bawili.
Isaac otwierał buzię, żeby wyrazić swoje zdanie, ale w tym samym momencie rozległ się dzwonek. Ktoś dobijał się do drzwi. Zdziwiona spojrzałam na bruneta, bo nie wspominał, że miał ktoś do nas dołączyć. Wstał z kanapy, gestem ręki wołając mnie za sobą. Niechętnie poszłam za nim do korytarza, właściwie nie wiedząc po co. Nim otworzył drzwi, odwrócił się do mnie.
CZYTASZ
Szeptem
Teen FictionPrawda była taka, że w mniemaniu niektórych oni nigdy nie powinni się spotkać. Nie powinno dojść do uczucia, jakie zakiełkowało między nimi. Chociaż ona tego nie rozumiała, to jeśli mówiła o miłości do niego, musiała zachować ostrożność. Musiała mów...