| 11 |

2.3K 105 10
                                    

– Wilma!

Przycisnęłam poduszkę do twarzy, próbując jakoś znieść ciągłe krzyki mamy. Od godziny dobijała się do mojego pokoju. Początkowo zwyczajnie pukała, jednak wraz z upływem czasu uderzała w drewnianą powłokę z coraz to większą siłą.

Miałam dosyć jej surowych zasad wobec mnie. Usiłowała zrobić ze mnie idealne dziecko, zapominając, że przy tym bardzo mnie krzywdziła. Pokazywała, jak bardzo niewystarczająco dobra byłam w jej oczach.

– Wilma, otwórz w tej chwili! – Rodzicielka nie ustępowała.

W domu byłam tylko ja i ona. Tata siedział jeszcze w szkole, a Myles pojechał do Carly.

– Posłuchaj, bo ja nie będę się powtarzała! – krzyczała do mnie z korytarza. – Masz otworzyć drzwi i odpowiedzieć na każde moje pytanie!

Przewróciłam oczami.

– I nie okłamuj mnie!

Rzuciłam w drzwi poduszką, która jeszcze przed chwilą leżała na mojej twarzy. Nie dało to żadnego efektu, rodzicielka zapewne nawet nie usłyszała cichego zderzenia.

Głupie poduszki.

– Ojciec mi wszystko powiedział!

Zmarszczyłam czoło w zdziwieniu, a wzrok utkwiłam w suficie. Co takiego mógł jej powiedzieć? Czy w ogóle zrobiłam coś, przez co miała prawo mnie tak torturować? Patrząc na ogromną przemianę, jaką przeszła mama po wydarzeniach z marca, mogła to być błahostka, czyli dla niej idealny pretekst by się wyżyć.

Wstałam z łóżka, by już po chwili znajdować się przed samymi drzwiami. Położyłam dłoń na klamce, choć nie zamierzałam wpuszczać mamy do pokoju.

– Odejdź – powiedziałam spokojnie. Zabrałam głos po raz pierwszy od godziny.

– Otwórz – odparła mama, niby spokojnie, lecz nie wierzyłam w te pozory.

Pokręciłam przecząco głową, co było głupie, bo rodzicielka nie była w stanie tego zobaczyć.

Czułam się źle we własnym domu. Ciągłe zalewanie pytaniami, rozkazami, kłótnie. Nie mogłam swobodnie wziąć oddechu, mając świadomość o obecności mamy w pobliżu. Swoim złym zachowaniem wymazywała z mojej głowy wszystkie dobre wspomnienia. Zastępstwy je te nieprzyjemne. Te, w ktorych na mnie krzyczała i stawała na drodze do szczęścia.

– Odejdź – powtórzyłam, lecz jakby smutno. Całe moje ciało spowiła czarna melancholia. Nie mogłam pogodzić się z tym, że relacje, jakie mieliśmy wcześniej jako rodzina, po prostu przepadły.

Odpowiedziała mi cisza. Sądziłam przez chwilę, że mama mnie posłuchała. Dźwięk skrzypnięcia podłogi mnie od tego odowiódł.

Wzięłam telefon z biurka, nie wiedząc co dalej robić. Wybrałam numer brata i wysłałam mu wiadomość.

Wilma: Wracaj do domu, mama nie daje mi spokoju.

Nie chciałam w całości polegać na Mylesie, bo wiedziałam, że mama zdążyła mu trochę w głowie namieszać. Jego powrót do domu, mimo wszystko załagodziłby sytuacje. Rodziciela z nim rozmawiała znacznie łagodniej.

Myles: Jestem 40 km od miasta, zadzwoń do taty. Przepraszam :/

Westchnęłam ciężko. Nie zamierzałam dzwonić po tate. To on powiedział mamie coś, co wywołało u niej taką złość.

Wyciągnęłam z szafy bluzę i założyłam ją. Wygrzebałam jeszcze jakieś stare trampki, których już dawno nie zakładałam. Wzięłam ze sobą jedynie telefon, po czym przymierzyłam się do mojego planu ucieczki.

SzeptemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz